[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przyjmie zaproszenie - odpowiedziała Jennifer i odwróciła
się do pani Goodbody, która powróciła właśnie z zaplecza,
dzwigajÄ…c dużą paczkÄ™. - WezmÄ™ również ten bÅ‚Ä™kitny, pa­
ni Goodbody... i trochÄ™ aksamitu.
- ProszÄ™, proszÄ™! Jej lordowska mość zamierza odÅ›wie­
żyć całą garderobę?
- Nie, Melisso. Te zakupy sÄ… dla panny Carstairs. Niestety,
jeden z jej kufrów pozostał przez pomyłkę w Hampshire.
Jennifer kłamie całkiem przekonująco, uznała Serena.
- Mam nadzieję, że nie przydarzy się to moim służącym
i nie zapomnÄ… o moich kufrach, kiedy wyruszÄ™ w piÄ…tek!
Jennifer uniosła brwi w przesadnym zdumieniu.
- SkÄ…d czerpiesz tyle energii, Melisso? Dopiero niedaw­
no wróciłaś z Włoch i znów się gdzieś wybierasz?
- Och, tym razem nie tak daleko. Tylko do sÄ…siedniego
hrabstwa, na tydzień lub dwa, do ciotki. Ostatnio nie naj-
158
lepiej się czuje. Dlatego dzisiaj tu jestem. Chciałabym, żeby
przed wyjazdem pani Goodbody wprowadziÅ‚a parÄ™ popra­
wek do mojej podróżnej sukni.
- W takim razie nie będziemy ci już zabierać czasu.
ZwracajÄ…c siÄ™ do wÅ‚aÅ›cicielki sklepu, Jennifer poinfor­
mowała, że wróci następnego dnia po resztę zakupów.
- I proszę nie wysyłać rachunku mojemu mężowi, pani
Goodbody, ureguluję go jutro, gdyż zamierzam jeszcze coś
dokupić.
Jennifer pożegnała się z sąsiadką i opuściły sklep.
Przez chwilę milczały. Serena przyglądała się paczce, którą
pracownica pani Goodbody zaniosła do powozu i umieściła
na siedzeniu. Kiedy ruszyÅ‚y, zerknęła podejrzliwie na przyja­
ciółkę, która właśnie podziwiała wiejski krajobraz.
- Ta paczka jest bardzo duża, Jennifer. Nie kupiÅ‚aÅ› przy­
padkiem trochę materiału dla siebie?
W zielonych oczach pojawił się szelmowski błysk.
- Nie, cała zawartość jest twoja i tylko twoja.
- Och, Jenny! - Serena byÅ‚a przerażona. Dobrze wiedzia­
ła, że nabyte materiały wystarczą na znacznie więcej niż
dwie sukienki. - Dlaczego aż tyle?
Jennifer w namyśle zmarszczyła brwi.
- Co my w koÅ„cu wybraÅ‚yÅ›my... możesz mi przypo­
mnieć, co tam mamy?
- ZÅ‚ocisty jedwab i ten rudawy. Także lawendowy i bÅ‚Ä™­
kitny. Nie, bÅ‚Ä™kitny jest do odebrania jutro, razem z aksa­
mitem. Chyba jeszcze kilka kuponów muślinu i koronki
do aplikacji.
- Ależ ty masz pamięć, Mary! Koniecznie mi jutro przy-
159
pomnij, żebym odebraÅ‚a resztÄ™. Jaka szkoda, że nam prze­
rwano te zakupy. Dopiero zaczynałam się rozkręcać!
Ta ostatnia uwaga oderwała myśli Sereny od problemu,
w jaki, u licha, sposób zdoła zwrócić pieniądze za materiały.
Obrzuciła przyjaciółkę uważnym spojrzeniem:
- Czy prawidÅ‚owo zakÅ‚adam, że nie przepadasz za pan­
nÄ… Royston, Jenny?
- Bardziej lubiłam jej brata. - Jennifer uśmiechnęła się,
gdy Serena zerknęła czujnie na trzecią pasażerkę pojazdu. -
Nie mam przed Mary tajemnic - zapewniła. - Podobnie
jak tobie, można jej w peÅ‚ni zaufać. Nigdy nie piÅ›nie niko­
mu słówka, że to ja ponoszę odpowiedzialność za rozbicie
naszego małżeństwa.
Serena poczuła przypływ sympatii, podobnie jak wtedy,
gdy przed paroma dniami Jennifer podzieliÅ‚a siÄ™ z niÄ… swo­
jÄ… tajemnicÄ…. Choć przyjaciółka opowiedziaÅ‚a o tym epizo­
dzie ze swojego życia dość obojÄ™tnym tonem, byÅ‚o oczywi­
ste, że nadal odczuwa gorzki żal i wstyd z powodu swojego
postępku.
- Czy sądzisz, że pani Royston obwinia właśnie ciebie za
to, co się stało, Jenny? - zapytała łagodnie.
- Sama nie wiem... W każdym razie wtedy tak bym nie po­
wiedziała. Już ci wspomniałam, że choć Melissa wydawała się
gÅ‚Ä™boko wstrzÄ…Å›niÄ™ta, kiedy zastaÅ‚a mnie i brata w tak kom­
promitujÄ…cej sytuacji, byÅ‚a niezmiernie uprzejma, towarzy­
szyÅ‚a mi nawet w drodze powrotnej do domu. Ale... - Zmar­
szczyła brwi. - Teraz, kiedy wróciłam, wyczuwam w niej
wrogość. Nie przepuszcza żadnej okazji, żeby napomknąć
o moim wiarołomstwie. Tak jak dzisiaj, kiedy powiedziała, że
160
jego lordowska mość rzadko zmienia zdanie, kiedy już po­
wezmie decyzję. Co oczywiście oznaczało, że Wroxam nie
przebaczy mi nigdy upokorzenia, na jakie go naraziÅ‚am. My­
Å›lÄ™, że ona bardzo kocha swojego przyrodniego brata i obwi­
nia mnie o jego wyjazd. Oczywiście tego nie wiem, ale mogę
sobie wyobrazić, że po tym, co między nami zaszło, Geoffrey
obawia siÄ™ konfrontacji z Wroxamem. Pewnie dlatego za­
mieszkał na stałe za granicą.
- Tak, możesz mieć rację - potwierdziła Serena. - Ale jego
lordowska mość powinien być im wdzięczny przynajmniej za
jedno: ani panna Royston, ani jej brat nie pisnÄ™li słówka o ca­
łej sprawie. Nigdy nie usłyszałam na ten temat żadnej plotki,
poza dotyczącymi twojego zniknięcia, rzecz jasna.
- Milczenie Wroxama jest najzupeÅ‚niej zrozumiaÅ‚e - od­
powiedziaÅ‚a po chwili Jennifer. - To bardzo dumny czÅ‚o­
wiek. Znam tylko jednÄ… osobÄ™, której zaufaÅ‚. To jego przy­
jaciel, pan Dent. - Wzruszyła ramionami. - Mogę jedynie
przypuszczać, że Melissa milczała ze względu na Juliana,
w końcu przyjaznią się od dzieciństwa. Widząc ich razem,
nietrudno się zorientować, że ona go uwielbia.
Mary zmierzyła ją sceptycznym spojrzeniem.
- Czasami, panno Jenny, odnoszÄ™ wrażenie, że widzi pa­
ni to, co chce widzieć, nic więcej. Zachowanie tej kobiety,
kiedy składa wizytę... Jakby to ona była markizą Wroxam.
- A ty, Mary - skontrowaÅ‚a Jennifer - bardzo siÄ™ uprze­
dzasz wobec tych, których nie lubisz. I wiem, że nie cier­
pisz panny Royston od chwili, kiedy tylko ujrzałaś ją po
raz pierwszy.
Mary nawet nie próbowała zaprzeczać.
161
- Ona jest zła. Ma zimne, bezduszne oczy. I powiem coś
jeszcze, panno Jenny! Ona pani nie lubi. Jej przyjazń jest
tak fałszywa jak ten jej uśmiech!
- Jestem skłonna się zgodzić - wtrąciła Serena. - W tej
kobiecie jest coś, co mi się nie podoba, i z pewnością bym
jej nie ufała, Jenny. Być może Mary ma rację. Panna Roy-
ston kocha się w jego lordowskiej mości, choć wcale nie
uważam, by to uczucie byÅ‚o odwzajemniane - dodaÅ‚a z po­
Å›piechem. - ZnajÄ… siÄ™ przez caÅ‚e życie i markiz miaÅ‚ zapew­
ne niejednÄ… okazjÄ™, by zainicjować coÅ› wykraczajÄ…cego po­
za przyjazń, gdyby kiedykolwiek odczuł taką potrzebę.
- Być może - zgodziła się Jennifer, choć najwidoczniej
nie do koÅ„ca przekonana. Ponieważ przyjaciółka spojrza­
ła na nią pytająco, wyjaśniła: - Melissa wyszła za Josiaha
Roystona, mężczyznÄ™ ponad dwukrotnie starszego, wkrót­
ce po śmierci ojca. Geoffrey kiedyś mi zdradził, że zrobiła
to wyłącznie dla pieniędzy. Najwidoczniej ich ojciec zmarł,
pozostawiając po sobie znaczne długi, i tylko wychodząc
za Roystona, Melissa mogła ocalić rodzinny dom. Wroxam
jest oczywiÅ›cie tak bogaty, że mógÅ‚by spÅ‚acić za nich te dÅ‚u­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.pev.pl