[ Pobierz całość w formacie PDF ]
och, jak bardzo odpowiedniego męża. Ocalenie firmy wydawało się przy tym po
prostu skutkiem ubocznym.
Jako bratanica Aristidesa wzbudzała zainteresowanie przyjaciół i znajomych
stryja i ze względu na niego została przez nich zaakceptowana, pomimo swojego
brytyjskiego wychowania. Ale jako żona Theo Theakisa stała się obiektem
nachalnej, wścibskiej ciekawości, zwłaszcza ze strony kobiet. Słowa stryja, który z
zadowoleniem w głosie przepowiadał, że każda kobieta w Atenach będzie jej
zazdrościć, nie były przesadą. Dla tych kobiet jej mąż był obiektem seksualnego
zainteresowania.
A było ich bardzo wiele. Kobiety takie jak ta, którą widziała przy Theakisie
pierwszego wieczoru podczas kolacji u stryja; kobiety, które najwyrazniej miały z
nim romans, pragnęły go mieć albo też chciały nawiązać go ponownie. Vicky
odnosiła wrażenie, że całe Ateny pełne są kobiet, które jej mąż magnetycznie
przyciągał. Wszystkie miały ze sobą coś wspólnego: czuły do niej zawiść albo
S
R
niechęć, albo jedno i drugie. Wkrótce uświadomiła sobie, że zgarniając najlepszą
partię w całej Grecji, skazała się na społeczną izolację. Już samo to było wielkim
przestępstwem, a jeszcze większym był fakt, że zupełnie nie doceniała szczęścia,
jakie ją spotkało. Wciąż przypominały jej o tym jadowite komentarze kobiet, które
otwarcie gratulowały jej zdobycia takiego mężczyzny, bądz też uśmiechając się do
niej słodko i nieszczerze, wyrażały nadzieję, że Theo Theakis wykaże równie
wielkie zainteresowanie swoją żoną, jak firmą jej stryja.
Vicky przyjmowała wszystkie ze komentarze spokojnie, nie okazując po sobie
żadnych emocji, ale wydawało się, że wzbudza tym jeszcze większą irytację.
Prowokacje stawały się coraz bardziej bezczelne, aż w końcu na myśl o kolejnych
spotkaniach towarzyskich, na których musiała się pokazać w towarzystwie Theo,
przechodził ją zimny dreszcz. W końcu, ku jej wielkiej uldze, przyklejono jej
etykietkę zimnej, nudnej Angielki, i przestano zwracać na nią uwagę.
Ale nie tylko tuziny kobiet, dla których Theo Theakis był obiektem
pożądania, uważały jej małżeństwo za wielką pomyłkę. Dobrze pamiętała chwilę,
gdy sama zdała sobie sprawę, jak wielki błąd popełniła.
Od samego początku była oporną panną młodą. Przede wszystkim musiała
oszukać matkę i ojczyma. Słysząc, że Aristides chce ich zaprosić do Aten na ślub,
natychmiast zaczęła go przekonywać, że nie mogą wyjechać w środku roku szkol-
nego. Okłamała go, mówiąc, że zawiadomiła ich o tym małżeństwie, czego
oczywiście nie zrobiła. Gdyby jej matka dowiedziała się, że córka wychodzi za
mężczyznę, którego prawie nie zna, wsiadłaby do pierwszego samolotu do Aten, by
ją powstrzymać.
Rzecz jasna, musiała przekazać nowinę Jemowi, choćby dlatego, że on musiał
wiedzieć, kiedy Vicky wróci i znów zajmie się Freshstartem.
Bardzo niezręcznie się czuła, mówiąc mu o tym, i choć zapewniała go
żarliwie, że oczywiście ma to być fikcyjne małżeństwo, czuła jego zdumienie i
niedowierzanie. Nawet obietnica jak najszybszego zakończenia tego związku i
S
R
powrotu do Anglii ze sporą sumą pieniędzy nie zdołała go przekonać. Nie
zachwycała go też myśl, że pod jej nieobecność sam będzie musiał zająć się
fundacją, choć Vicky obiecywała, że w razie potrzeby zawsze może mu służyć radą
przez telefon. Była to jednak kolejna komplikacja. Im głębiej wchodziła w całą tę
sprawę z małżeństwem, tym większy czuła opór i tym bardziej wszystko się
komplikowało.
Nie wycofała się jedynie ze względu na stryja, a także dlatego, że od chwili
podjęcia decyzji bardzo niewiele czasu spędzała w towarzystwie Theo. Tylko
dzięki temu, że traktował ją bezosobowo i oficjalnie, udało jej się przebrnąć przez
krótki okres narzeczeństwa i przez sam ślub. Choć ceremonia miała być tylko
formalnością i choć, ku wielkiemu rozczarowaniu jej stryja, był to tylko ślub
cywilny, Theo wydał ogromne przyjęcie. Vicky przez cały wieczór stała sztywno
przy jego boku, wciąż nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie zrobiła.
Rzeczywistość uderzyła ją z całą siłą dopiero podczas podróży poślubnej, gdy
zamknęła za sobą drzwi apartamentu dla nowożeńców w pięciogwiazdkowym
hotelu i z przerażeniem zauważyła, że w apartamencie jest tylko jedna sypialnia, a
w niej tylko jedno łóżko.
Obróciła się na pięcie. Theo stał tuż za nią.
- O co chodzi? - zapytał na widok wyrazu jej twarzy.
- Tu jest tylko jedno łóżko.
Spojrzał ponad jej ramieniem, a potem zatrzymał wzrok na jej twarzy i w jego
oczach pojawił się błysk. Zaraz jednak ta twarz zmieniła się w zwykłą maskę i
Theo wzruszył ramionami.
- A czego się spodziewałaś? To jest apartament dla nowożeńców.
Cofnęła się. Bagażowy przyniósł już do pokoju ich walizki; stały przy
wielkich szafach. Wystarczyło dotknąć dzwonka, by pokojówka wypakowała ich
zawartość i rozłożyła na łóżku nocne stroje.
Theo spojrzał na dużą sofę w salonie i oświadczył:
S
R
- Ja będę spał tam.
- Dziękuję ci bardzo - powiedziała sztywno.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]