[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nie osądzajmy naszych rodziców, Vito. Moim
Rachel postąpiła krok do przodu. Rzuciła na trumnę
zdaniem zasługują raczej na współczucie. Nie wiem,
bukiet białych i czerwonych różyczek, delikatnych
czy twój ojciec kiedykolwiek kochał. Mojej mamy
jak oddech niemowlęcia. Vito wziął ją pod rękę.
w każdym razie nie. Twoja z kolei nie miała się
- Moje biedne dziecko - usłyszała kobiecy głos.
nawet komu poskarżyć, że jej umiłowany wybrał
Bez trudu rozpoznaÅ‚a miÄ™kki, wÅ‚oski akcent. Prze­
Boga. Bądzmy wdzięczni losowi, że oszczędził nam
tarÅ‚a zaÅ‚zawione oczy. Kobieta w eleganckim, czar­
takich dramatów i dał szansę na życie w prawdzie
nym kostiumie ucałowała ją w oba policzki.
i miłości. - Ujęła w dłonie jego twarz i patrzyła
- PÅ‚acz nad twojÄ… stratÄ…, ale nie nad matkÄ….
mu w oczy z niewypowiedzianą czułością.
- WskazaÅ‚a otwarty grób z biaÅ‚ego marmuru, otoczo­
Vito jakby powoli budziÅ‚ siÄ™ z letargu. Pod wpÅ‚y­
ny żeliwną barierką. - Spoczęła wreszcie przy swoim
wem dotyku i głosu Rachel napięcie ustępowało
ukochanym. Nic ich już nie rozłączy.
z jego twarzy. Po kilku sekundach ochÅ‚onÄ…Å‚. PocaÅ‚o­
- Jaka pani wielkoduszna - szepnęła Rachel.
wał ją w usta czule, z wdzięcznością.
- Nie. Uważam, że Arlene jako jedyna zasłużyła
- Masz rację. Otrzymaliśmy wielki dar. Mamy
na miejsce przy boku Enrica. Nie powinnam była za
siebie nawzajem i naszą miłość.
niego wychodzić. Moje serce biło tylko dla Pietra.
Ich usta znów połączył słodki pocałunek.
Ale on mnie nie chciaÅ‚. PodążyÅ‚ za swoim powoÅ‚a­
niem. Arlene i Enrica złączyła śmierć. A ciebie - głos
Drzewa byÅ‚y jeszcze nagie, ale pÄ…czki na gaÅ‚Ä™­
jej się załamał ze wzruszenia - życie połączyło
ziach już pÄ™czniaÅ‚y. CzekaÅ‚y na wiosnÄ™, na odrodze­
z moim synem. I niech tak pozostanie. - StojÄ…c nad
nie życia. Lecz Rachel widziała przed sobą tylko
grobem dwojga kochanków, ujęła dÅ‚onie Vita i Ra­
ciemność. Pogrzeb Arlene Graham dobiegał końca.
chel i razem przytrzymała w swoich. - Wasza miłość
- Z prochu powstałaś i w proch się obrócisz.
koi moje serce. Pamiętajcie, że czas leczy wszystkie
Spoczywaj w pokoju w nadziei na zmartwychwsta­
rany. Nasze pokolenie odchodzi w przeszÅ‚ość. A te­
nie - mówił ksiądz.
raz rośnie nowe. Dałaś swojej matce wiele szczęścia,
Modlitwa dochodziÅ‚a do uszu Rachel jakby z dale­
moje dziecko. UmieraÅ‚a spokojna, że jej wnuk przyj­
ka, z zaÅ›wiatów. Jej mąż staÅ‚ obok z nisko opusz­
dzie na świat w kochającej rodzinie, jakiej tobie nie
czoną głową, a u drugiego boku druga, znacznie
niższa postać w czerni. mogła zapewnić. To wielkie błogosławieństwo.
Niech Enrico i Arlene spoczywajÄ… w pokoju, a wy
Ksiądz jako pierwszy złożył Rachel kondolencje.
JULIA JAMES
154
żyjcie i radujcie się nadzieją na przyszłość. - Jeszcze
raz uścisnęła splecione dłonie młodych małżonków
i odeszła porozmawiać z księdzem.
Vito objął Rachel. Drugą rękę położył na jej
wypukÅ‚ym brzuchu. WÅ‚aÅ›nie w intencji nienarodzo­
nego dziecka wybrała dla matki delikatny, bia-
ło-różowy bukiet.
- Moja matka miała rację. Zapomnijmy o tym, co
było. Patrzmy z nadzieją w przyszłość i ofiarujmy
maleństwu naszą wzajemną miłość. - Scałował łzy
z jej policzków.
- Tak bardzo ciÄ™ kocham - wyszeptaÅ‚a wzruszo­
na Rachel.
- Ja ciebie też - powiedział Vito, a następnie
czule pocałował ją w usta. - Na zawsze. Na całą
wieczność.
W SPRZEDA%7łY OD 19 LUTEGO! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.pev.pl