[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił. Nigdy jeszcze
nie był tak cichy ani tak podniecony.
Carrie zachowywała ostrożność, jakby Stefan był niezna
nym gatunkiem zwierzęcia, przy którym należy być czujnym,
bo nie wiadomo, co może zrobić za chwilę.
ROZDZIAA SZÓSTY
Carrie uznała, że panuje nad sytuacją. Weszła do kuchni.
Mac musiał gdzieś tu być.
- Mac? - zawołała.
- Nie ma tu nikogo - wyjaśnił Stefan z napięciem w gło
sie. - Jesteśmy sami.
- Och - odrzekła bezbarwnym tonem.
- Chcesz kawy?
Carrie spojrzała na pustą kuchenkę, zastawione blaty sza
fek i znów na Stefana.
- Tak, proszÄ™.
Przynajmniej będzie miał się czym zająć. Może nawet
parzenie kawy pochłonie go na tyle, że całkiem uspokoi.
A może nie.
- Dzbanek jest w zlewie. Puszka z kawą na pierwszej pół
ce nad kuchenką - rzucił Stefan przez ramię, znikając
w drzwiach jadalni.
Carrie słuchała tego z pozornym spokojem. Usłyszała je
go kroki na schodach wiodących na piętro i poczuła, że
zastyga w napięciu. Poruszając się jak zahipnotyzowana,
włożyła filtr do ekspresu i odmierzyła kawę. Rzadko ją pija
ła. Co ona właściwie robi? Musi się czymś zająć, dopóki
się nie przekona, co się dzieje i po co Stefan ją tu przywiózł.
Została porwana. Naprawdę nie miała wyboru. I nikt w sta
cji telewizyjnej nie podniesie alarmu. Wszyscy byli zbyt
zajęci, by zwrócić uwagę na jej nieobecność, a poza tym lubili
Stefana.
84 TA NIEZNOZNA WIEDyMA
Znajdowali się sami w pustym domu. Na zewnątrz nie było
widać nikogo. Droga była zwykłą dwupasmówką bez chod
nika dla pieszych. W butach na wysokich obcasach i pończo
chach za dwadzieścia pięć dolarów Carrie nie mogła przedzie
rać się przez krzaki rosnące wzdłuż autostrady. Nie miała
kluczyków do samochodu Stefana.
Była bezradna w jego szponach. Na tę myśl uśmiechnęła
siÄ™ lekko.
Jej wzrok zatrzymał się na milczącym telefonie. Hm. Ste
fan prawdopodobnie przeciął przewody. Kiedy? No cóż, tele
fon na pewno jest zepsuty. Nie ma nawet sensu sprawdzać.
Przysłuchiwała się dobiegającym z góry dzwiękom. Wy
glądało na to, że Stefan ściele łóżko. Jeśli w tej chwili zmie
niał prześcieradła, to porwanie musiało być wynikiem impul
su, a nie starannie obmyślonego piana.
Od samego początku zachowywał się niezwykle stanow
czo. Co mu się stało? %7ładnych śmiechów, gestów adoracji,
żadnej dyskusji. Nawet nie podarował jej pudełka czekoladek.
Nie starał się być miły.
Ale umawiał się z wieloma kobietami. Miał czarny notesik
i wspomniał o obluzowanej cegle w obudowie kominka!
Przez chwilę nasłuchiwała. Stefan nadal był na górze. Czyżby
sprzątał łazienkę? Jeśli ma zamiar zrobić to porządnie, straci
sporo czasu.
No tak.
Miał zamiar uwieść ją w czystej pościeli, na schlud
nym łóżku, obok sterylnie wysprzątanej łazienki? Wszy
stko pod wpływem impulsu, podczas gdy ona czeka na do
le. Jakie to zabawne. Skąd wiedział, że ona nie zadzwoni
po taksówkę? Tylko że już po pięciu minutach wszyscy
w Blink by się dowiedzieli, iż Carrie Pierce dzwoniła po
taksówkę z domu Stefana... choć jego samochód stał tam
przez cały czas.
TA NIEZNOZNA WIEDyMA 85
Jak mogłaby porzucić mężczyznę, który zwracał tyle uwa
gi na szczegóły? Niezręczny. Mało subtelny. Ale... to także
oznaczało, że niedoświadczony. Jednak, skoro był zajęty, mia
ła świetną okazję przekonać się, czy rzeczywiście ukrywał
swój czarny notes za obluzowaną cegłą w obudowie kominka.
Na palcach przeszła do salonu.
%7ładna z cegieł nie chciała się poruszyć. Carrie przykucnę
ła przy kominku i zaczęła je dokładnie ostukiwać, jedną po
drugiej.
Naraz usłyszała za plecami głos Stefana:
- Jakiś czas temu podarowałem ten notes Pepperowi.
Zastygła, usiłując wymyślić jakieś usprawiedliwienie dla
swego wścibstwa. W głowie miała zupełny chaos. Odwróciła
głowę, spojrzała na niego przez ramię i zapytała:
- Jaki notes?
W tej samej chwili jednak zapomniała o notesie. Stefan
miał na sobie szlafrok frotte, spod którego wystawały owło
sione nogi. To wszystko, w co był ubrany?
Zapadła długa chwila milczenia, po czym Stefan powie
dział oschle:
- Chcę ci coś pokazać.
Carrie odwróciła twarz, usiłując ukryć uśmiech. Czyżby
chciał jej pokazać, jak ładnie posprzątał na górze? W tym
szlafroku? Dlaczego nie.
Zszedł po schodach i zbliżył się do niej ostrożnie, zapew
niając czułym,.ochrypłym głosem:
- Wszystko jest w porzÄ…dku.
Wyciągnął rękę i pomógł jej wstać. Przyjęła jego dłoń,
podniosła się i stanęła z nim twarzą w twarz. Spojrzała w po
ważne niebieskie oczy i odechciało jej się śmiać.
Pocałował ją. Nie był to pocałunek początkującego. Jego
pocałunki nigdy nie były niezgrabne. Naprawdę potrafił to
robić. Istniała możliwość, że Stefan nie jest tak niewinny, jak
86 TA NIEZNOZNA WIEDyMA
zakładała. Od jego pocałunków kolana zaczęły się pod nią
uginać. Nieświadomie, pochłonięta zupełnie czym innym, sta
nęła na jego nagiej stopie. Stefan objął ją mocno ramionami,
uniósł lekko i uwolnił stopę.
On także stracił kontakt z rzeczywistością. Wszelkie nad
wątlone, nadkruszone bariery, jakie oddzielały go dotychczas
od tej przeklętej czarownicy, legły w gruzach. Całował ją
naprawdę. Przesunął dłońmi po jej ciele i napotkał wzniesie
nia piersi.
Oddech Carrie stał się nierówny, urywany i głośniejszy,
dłonie niespokojnie błądziły po jego ramionach i wplatały się
we włosy. Chętnie przyjmowała jego pocałunki, tuląc się do
niego coraz mocniej. Jako ofiara porwania zachowywała się
całkiem przyzwoicie i nie sprawiała kłopotów. Stefan wziął
ją na ręce i zaniósł na górę. Zrobił to bez trudu; przez ostatnie
pięć miesięcy trenował, nosząc na plecach trzydziestokilogra-
mowy worek kukurydzy. Na początku z trudem unosił go
z ziemi. Dopiero po dłuższym czasie był w stanie nosić wię
[ Pobierz całość w formacie PDF ]