[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nie uśmiechnął się, choć gdyby nie ten ból rozrywający mu
serce, z radością by to uczynił.
- Muszę ci coś powiedzieć. - Spojrzał na nią jakoś inaczej, z
wielkim żalem.
Zabrzmiało to szalenie poważnie. Uklękła na łóżku i owinęła
się prześcieradłem. Nie przepadała za tym jego dostojnym
tonem, który zawsze zapowiadał jakieś kłopoty. Nie miała ochoty
na problemy, taka była szczęśliwa i radosna, jak jeszcze nigdy
dotąd. Jako że milczał, wstała i podeszła do niego. Przez moment
patrzyła, jak zapina koszulę, aż wreszcie zapytała:
- Aleksandrze? Chciałeś mi o czymś powiedzieć?
Spojrzał na nią przelotnie, jakby nieobecny, sięgnął do
kieszeni marynarki, wyciągnął pager, i sprawdził, czy nie ma na
nim żadnej wiadomości.
- Nie teraz, pózniej - uciął krótko.
- Jak będziesz wychodził, uważaj na fotografów.-
Nienawidziła, gdy mówiła do niego, a on, czuła to przez skórę,
oddalał się od niej. Nie chodziło tu o dystans fizyczny, ale
psychiczny. Odchodził w inny świat, do którego miała tylko
bardzo ograniczony dostęp.
91
RS
- Wreszcie powinienem się do nich przyzwyczaić - odparł
sucho.
Nic już nie powiedziała, nie rozumiała, co się stało, o co mu
chodzi. Podejrzewała, że otrzymał jakąś złą wiadomość, która tak
dziwnie na niego podziałała.
- Czy coś się stało? - nie wytrzymała w końcu.
- Karl próbował się ze mną skontaktować...
- No to oddzwoń. Może zgodzi się rozrzucić dla niepoznaki
pościel w twoim łóżku.
Uśmiechnął się i przytulił ją do siebie.
- No, teraz już naprawdę muszę iść.
- Jasne, tylko nie zapominaj o naszej umowie, przez ten
tydzień należysz do mnie - szepnęła i pocałowała go w usta. - I
jeżeli tylko nie wybuchnie w międzyczasie jakaś wojna, to
spotykamy siÄ™ o dwunastej w Claibourne & Farraday. Gdy mnie
zobaczysz, nic do mnie nie mów, tylko podążaj za mną, zgoda?
- To brzmi niezwykle tajemniczo - odparł.
- Tylko się nie spózniaj, to ważne.
Książę pogładził ją po policzku i wyszedł na klatkę schodową.
Zamknęła za nim drzwi. To miał być zwykły dzień? Chwyciła się
za głowę. Dzień spędzony z Jego Wysokością Aleksandrem
naprawdę nie mógł być zwykły. A może to wszystko tylko jej się
śniło? Niepewnie przejechała dłonią po włosach, po twarzy,
wzdłuż ciała. Nie, to z całą pewnością nie był sen. Jak będą
wyglądały jej dni bez niego? Cóż mógł być wart taki dzień?
Wskoczyła do łóżka, na miejsce, gdzie tej nocy spał Aleksander, i
opatuliła się kołdrą. Zanurzyła twarz w poduszce, na której
spoczywała jego głowa, i powróciła wspomnieniami do wydarzeń
minionej nocy, do chwil, które tu z nim spędziła - cudownych,
niezapomnianych, które było im dane razem przeżyć. Jego czuły
dotyk, ciepłe słowa, promienny śmiech i gorące spojrzenia
sprawiły, że stał się w jej oczach zupełnie innym człowiekiem.
Była taka szczęśliwa, że zechciał otworzyć się przed nią,
podzielić nadziejami i obawami. W najśmielszych marzeniach nie
przewidziała takiego obrotu spraw. Gdyby tylko zechciała
92
RS
wykorzystać choć jedną z usłyszanych od niego informacji,
zrobiłaby prawdziwą furorę. Już wyobrażała sobie, co działoby
się, gdyby ukazała się w prasie wzmianka, że książę Aleksander
nie zamierza wiązać się węzłem małżeńskim. To by wystarczyło!
Do tego parę fotografii i już tylko na tym zbiłaby prawdziwą
fortunę. Po prostu ten jeden raz w jej życiu tak się złożyło, że
znalazła się we właściwym miejscu o właściwej porze. Tylko żeby
potrafiła to wykorzystać! Dla niej najważniejsze było jego
zaufanie, nic innego nie miało znaczenia. Ufał jej, przekroczył
wszelkie bariery, więc jak mogłaby go zranić czy zawieść? Trevor
miał rację, nigdy nie będzie prawdziwą dziennikarką, nawet za
sto lat. Prawdziwa dziennikarka nie wahałaby się ani chwili, po
prostu zrobiłaby swoje i tyle, bez sentymentów i bez skrupułów.
Wszystkie wiadomości byłyby jeszcze tego samego dnia na
biurku u jej szefa. Może więc była głupia i naiwna, ale wierzyła,
że szczerość i otwartość liczą się ponad wszystko, nie potrafiłaby
nadużyć czyjegoś zaufania dla własnych korzyści. Nie znaczy to
jednak, że nie zdawała sobie sprawy z sytuacji, w której się
znalazła. Miała wrażenie, że wie, co Aleksander chce jej
powiedzieć. Na pewno zamierzał uświadomić jej, jak bardzo się
różnią i dlaczego powinni się rozstać. Ale przecież ona doskonale
zdawała sobie z tego sprawę, nie miała żadnych złudzeń, w
końcu nie była idiotką.
ROZDZIAA DZIEWITY
Jay podała Laurze szklankę.
- Wygląda na to, że niezle sobie radzisz z całą tą sytuacją.
- Skąd wiesz? - zapytała Laura i upiła łyk dżinu, który
wręczyła jej Jay. Potem odstawiła szklankę na stół, na którym
leżały porozrzucane zdjęcia. Po kolei dotykała każdego z nich,
przypominając sobie cudowne chwile, które było jej dane spędzić
93
RS
z tym mężczyzną. Teraz wydawało się jej to całkowicie
irracjonalne, a jednak to byli oni, ona i on - książę Aleksander
Orsini i Laura Vandrell. Ich splecione dłonie, gdy spacerowali po
ulicy, jego ciepłe, zatroskane spojrzenie, gdy zle się poczuła,
zadziwienie na jego twarzy, gdy konfrontowany był z nieznaną
sobie sytuacją, albo sposób, w jaki podawał jej brandy i trzymał
ją za rękę. Jak to możliwe, że to wszystko przegapiła, że nic z
tego do niej nie dotarło? - Nie wiem, co mam powiedzieć -
szepnęła. - Nie wiem, jak ci się udało to wszystko uwiecznić,
Jay. Jesteś genialna, te zdjęcia są wspaniałe!
- Miło mi słyszeć, że ci się podobają. To znak, że tak do
końca nie straciłam jeszcze wyczucia i ręki. -A co powiesz o tym?
- Sięgnęła po zdjęcie, na którym Laura siedziała obok księcia w
kawiarence w parku. - Zwietne sÄ… tu te ciemne okulary, nie
sądzisz? Kim jest ta tajemnicza kobieta u boku księcia
Aleksandra? Nie sposób nie zauważyć, że coś was łączy - dodała.
- Pewnie dlatego sÄ… takie dobre.
- Kiedy chcesz je dać Trevorowi? - rzuciła niespodziewanie
Jay.
- Trevorowi?
- No tak, na kiedy się z nim umówiłaś?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]