[ Pobierz całość w formacie PDF ]
o władzę, w której nie chodzi tylko o dwie osoby, ale o zasadę. Czy ta
kobieta zdoła się przebić przeciwko mężczyznom? Czy przegra, tak jak
wiele jej poprzedniczek?
Odpowiedz przyszła szybko. Kelner ciągle stał z rozdziawionymi ustami. Z
głupawym wyrazem twarzy i śladem ręki na policzku wycofał się. Chyba
nawet przeprosił. Teraz stało się jasne, kto tu wygra: kobieta z Niemiec.
Dla mnie to był prawie cud, jak szybko ta nowa zdobyła sobie szacunek.
Nie ustąpiła, lecz broniła swojego stanowiska - i to skutecznie.
Postanowiłam być taka jak ona.
Lubiłam moje koleżanki. Wszystkie zmagały się ze swoim losem. Na
przykład nasza babka klozetowa, Hadda, od śmierci męża sama pracowała
na siebie i trójkę dzieci. Miała najgorsze zajęcie w naszej restauracji, bo od
popołudnia do piątej nad ranem, kiedy zamykaliśmy, musiała dbać o
czystość toalet. Nasi goście bardzo dużo pili i wymiotowali w umywalniach.
Hadda całe noce spędzała na sprzątaniu brudów pozostawionych przez
gości. Ale nigdy nie traciła swojej godności. Dumna i wyprostowana
przychodziła do pracy. Dumna i wyprostowana szła do domu. Podziwiałam
HaddÄ™ bardzo.
Moja koleżanka Rheno miała inny kłopot. Mieszkała poza miastem i
codziennie rano przyjeżdżała autobusem do Agadiru. Mieszkała z matką i
braćmi, którzy byli nieudani i bezrobotni. Pili, palili haszysz, a na rauszu
bili matkÄ™ i siostrÄ™.
Rheno była jednak mimo to człowiekiem pełnym radości życia. Gdy rano
przygotowywałyśmy restaurację na przyjęcie gości, śpiewałyśmy razem
piosenki Najat Atabou, słynnej berberyjskiej artystki. Najbardziej lubiłyśmy
przebój fen ai marre! - Mam dość!", w którym Atabou pomstuje na
zdominowane przez mężczyzn społeczeństwo naszego kraju. Wpływ Najat
RS
203
można porównać na przykład z tym, jaki ma Alice Schwarzer w Niemczech.
Zrzuciła zasłonę i swoim niezrównanym głosem nawoływała kobiety, by nie
godziły się na wszystko. Radio państwowe bojkotowało jej piosenki, ale
kasety z nagraniami rozchodziły się w milionowych nakładach na sukach w
całym kraju.
Rheno zakochała się pózniej w chłopcu z Casablanki, który chciał się z nią
ożenić. Jej matka jednak nie wyraziła zgody.
- Jeśli zostawisz mnie samą ze swoimi nieudanymi braćmi, przeklnę cię na
zawsze - groziła.
Rheno jednak spotykała się nadal ze swoim przyjacielem, ale brzemię
klątwy na niej zaciążyło, gdy go w końcu potajemnie poślubiła. Kilka
miesięcy pózniej stwierdzono u niej raka piersi.
Już dawno zauważyłam, że moja koleżanka ciągle jedną ręką trzymała się za
pierś, gdy biegła rano od przystanku autobusowego do pracy.
- Rheno - mówiłam - coś tu jest nie w porządku. Idz do lekarza.
- Gdzie tam - odpowiadała - nic mi nie jest. Zycie jest o wiele za krótkie,
żeby je obciążać troskami.
W rzeczywistości nie stać jej było na wizytę u lekarza, tak jak wielu
ubogich Marokańczyków. Poszła do szpitala dopiero wtedy, gdy na leczenie
było już za pózno.
Niedługo po tym umarła. Myślę, że nie mogła znieść presji swojej rodziny.
RS
204
Szejk
W grudniu mieliśmy gościa z Kuwejtu. Przez kilka dni mi się przyglądał, a
potem zwrócił się do mnie bezpośrednio:
- Przepraszam - powiedział - nie chciałbym długo kluczyć, powiem więc
wprost. Pani tak mi się podoba, że chcę poprosić o pani rękę.
- Słucham? - zapytałam. - Mówił po arabsku z dziwnym akcentem. Może się
przesłyszałam.
- Chciałbym się z panią ożenić - powtórzył. Przyjrzałam mu się uważniej.
Był młody, może miał
dwadzieścia sześć lat, i niewątpliwie pochodził z Bliskiego Wschodu,
chociaż nosił dżinsy i koszulę zamiast kaftana i chusty. Nie byłam dobrego
zdania o mężczyznach ze Wschodu, bo wspierali swoimi pieniędzmi
prostytucję w Maroku. Wszystko, co u nich było zabronione, robili w
naszym kraju. Kupowali sobie najładniejsze dziewczyny i serce mi się
ściskało, gdy widziałam, jak ci obrzydliwi starcy je obmacywali i brali do
swoich mercedesów-limuzyn, by je zawiezć do jakichś ukrytych will i tam
się z nimi zabawiać.
Młody człowiek, który przede mną siedział, miał jednak sympatyczny
uśmiech. Wdałam się z nim w rozmowę. Okazało się, że był w swoim kraju
policjantem. W Maroku spędzał urlop. Najwyrazniej szukał żony. W
świecie arabskim mówi się, że najładniejsze kobiety są w Maroku.
Mężczyzna przerwał jednak rozmowę, zanim na dobre się rozwinęła.
- Nie chciałbym jednak dłużej z panią rozmawiać, dopóki oficjalnie nie
poproszę o pani rękę. Taki jest zwyczaj w moim kraju. Kiedy mógłbym się
spotkać z pani rodzicami?
Facet wydał mi się trochę dziwaczny. Z drugiej strony, gdybym była
zaręczona, miałabym spokój od zalotów moich marokańskich wielbicieli.
Poprosiłam go, żeby jeszcze wpadł nazajutrz.
Wychodząc rano z domu, powiedziałam:
- Stryju Hasanie, być może dzisiaj wieczór przyjdzie tu człowiek, który chce
prosić o moją rękę.
- O twoją rękę? - parsknęła ciotka Zajna. - Nie nabieraj nas.
RS
205
- Nie nabieram was. Możliwe, że przyjdzie dziś wieczór.
- A co to za jeden? - zapytał stryj Hasan nieufnie. - Murzyn?
Stryj Hasan nie wyobrażał sobie, żeby ktoś inny mógł się zainteresować
[ Pobierz całość w formacie PDF ]