[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wzrostu, bary jak u ciężarowca, klatka piersiowa jak u boksera
- jednym słowem potęga do potęgi. Na ten widok Romea
ogarnęła panika. Rozejrzał się, jakby szukał dziury w ścianie,
chwycił mnie mocno za ramię i zawołał:
- Na mnie nawet matka ręki nie podniosła.
- Szkoda - powiedział Antek. - Już dawno przydałoby ci
się porządne lanie. - Uśmiechnął się, przymrużył oczy. - No,
mów, co będzie z nami?
- Wszystko... wszystko tak, jak chcecie.
- Oto właściwe słowo - odetchnęła z ulgą Matylda.
Okazało się, że jednak na Romea jest sposób i sprawdziło się
przysłowie - trafiła kosa na kamień. Romeo stał się nagle
pokorny i tak łagodny, że można go było rozsmarować na
221
razowym chlebie. Matylda władczym ruchem skinęła na
Antka.
- Wciągniemy go do kartoteki. - Potem zwróciła się do
malca: - A ty zostaniesz u nas, żebyśmy mieli cię na oku.
Będziesz nocował tutaj, na najwyższej pryczy, bo te dolne już
zajęte. Jutro włączymy cię do grupy Pająka. Pójdziesz razem
z całą grupą sprzątać plażę. Musisz odrobić koszty depeszy.
Reszta będzie dla ciebie. Jedzenie na miejscu. Pobudka
o godzinie siódmej. Zniadanie o ósmej. Zrozumiałeś?
Któż by nie zrozumiał tej zwięzłej i nie podlegającej dysku-
sji instrukcji. Bo muszę przyznać, że Matylda była stworzona
na szefa i znała się na organizacji. Pracowała, jakby miała
w mózgu elektroniczne podzespoły. Romeo stał przed nią jak
krasnal przed królewną i nawet nie łypnął guziczkowatymi
oczkami, a minę zrobił taką, jak gdyby za chwilę miał unieść
siÄ™ w zaziemskie sfery niebytu.
A ja... Właśnie... Dopiero po załatwieniu Romea Matylda
raczyła zwrócić na mnie uwagę.
- Ty też uciekłeś z domu? ~ zabrzmiało surowe pytanie.
- Ja?... Nie, ja szukam ojca.
- Ciekawy wypadek - powiedziała zdumiona. - Nietypo-
wy. Na ogół rodzice szukają swych dzieci.
Nie chciałem dłużej jej zadziwiać, więc w krótkich słowach
opowiedziałem jej o sobie i o moich poszukiwaniach. Słuchali
wszyscy z zapartym tchem i z rozwartymi ustami, jakbym im
opowiadał baśń o żelaznym wilku albo coś w tym rodzaju,
a gdy skończyłem, Matylda stwierdziła rzeczowo:
- Takiego wypadku nie mieliśmy jeszcze. Antek - zwróciła
siÄ™ do sekretarza - wciÄ…gnij go do kartoteki.
Wzruszyłem tylko ramionami.
- Wciągniecie do kartoteki nic mi nie pomoże, bo ja...
- Taki jest u nas porządek sprawy - przerwała mi głosem
nie znoszÄ…cym sprzeciwu. - Nie martw siÄ™. Zrobimy wszyst-
ko, co będzie możliwe. Miej do nas zaufanie, bo rozwiązywa-
222
liśmy jeszcze trudniejsze zagadki. - Proszę, oto proste i pełne
niekłamanego optymizmu wyjaśnienie szefa Samopomocy
Koleżeńskiej.
- Dziękuję wam. Byłbym bardzo wdzięczny...
- Dziękować będziesz pózniej, jak znajdziemy ci ojca.
Teraz podaj tylko dane personalne.
- Czyje? Moje?
- Nie, ojca. Najpierw rysopis.
Sięgnąłem do kieszeni, wyjąłem starą fotografię fatra.
- To zdjęcie pochodzi z czasów służby wojskowej ojca -
wyjaśniłem rzeczowo, bo wszystko tutaj było rzeczowe, kon-
kretne, jak w dobrze pracujÄ…cym mechanizmie. - Ojciec
wtedy miał dwadzieścia lat. Teraz ma trzydzieści sześć, ale
podobno się nie zmienił.
Matylda przyglądała się chwilę zdjęciu.
- Nawet przystojny - zauważyła zupełnie mimochodem.
Potem nagle zacisnęła mocno usta, jak gdyby chciała zdławić
i unieważnić to mimowolne stwierdzenie. Skinęła na Antka: -
Na jutro rano musimy zrobić kilkanaście odbitek, powiększo-
nych oczywiście. Niech się tym zajmie Teoś. A ty - zwróciła
siÄ™ znowu do mnie - opowiadaj, co wiesz o swoim ojcu.
Opowiedziałem wszystko, co miałem do opowiedzenia. Nie
pominąłem - jeśli się nie mylę - żadnego najdrobniejszego
nawet szczegółu, a gdy napomknąłem o rozmowie z panią
Talaberską, zwłaszcza o tym, że do ojca przyjechała jakaś
kobieta i przez nią ojciec stracił humor i już nie gwizdał przy
goleniu w łazience, Matylda przerwała mi:
- Wydaje mi się, że mamy już motywy.
- Jakie motywy? - zapytałem nieco zaskoczony.
- Motywy stałego zmieniania miejsca zamieszkania. Ojciec
jest zapewne w tarapatach. Ucieka przed tÄ… kobietÄ…. Najpierw
zawrócił jej w głowie, a potem ją porzucił jak twoją matkę.
Uwaga ta wydała mi się nie na miejscu, więc żachnąłem się
gniewnie:
223
- Z tego, co słyszałem, ojciec to porządny człowiek. A naj-
ważniejsze, że jest świetnym fachowcem. Nie na darmo
pokazywali go w telewizji i w ogóle cenią go za dobrą robotę.
- Tak - powiedziała w zamyśleniu - ale taki przystojny
mężczyzna może mieć kłopoty. I ciekawe, że ty po tylu latach
chcesz odnalezć ojca.
- Chcę, bo wiem, że jest. Chciałbym z nim pogadać, bo to
przecież mój ojciec, a ojciec jest jeden i nikt go nie zastąpi.
Skinęła głową.
- Tak. Masz racjÄ™. I podobasz mi siÄ™, bo jesteÅ› konsekwen-
tny i nawet uparty. Nic cię nie zraziło... I w ogóle świetny
z ciebie chłopak.
- Przesadzasz. Chcę po prostu znalezć ojca.
- No właśnie. Wiesz, do czego zmierzasz. Bądz spokojny,
zajmiemy siÄ™ twojÄ… sprawÄ…. A ty... zostaniesz u nas. Niestety,
na pryczy już wszystkie miejsca zajęte, ale damy ci materac.
- Dziękuję, mam gdzie spać.
- A wikt?
- Jestem dobrze urzÄ…dzony i mam dobrÄ… pracÄ™ - powie-
działem z nutką dumy. - Wy się już o to nie martwcie.
- No, proszę - zwróciła się do tamtych dwojga. - %7łeby
tylko wszyscy tacy byli. - Podała sekretarzowi notes, w któ-
rym skrzętnie notowała wszystkie informacje o ojcu. - Prze-
pisz to, AntoÅ›, na maszynie. Jutro rozpoczynamy akcjÄ™  Zagi-
niony ojciec".
Bęc! Całą akcję od razu zmontowała. Odbitki fotograficzne,
dane personalne, motywy, okoliczności, brakowało tylko
jeszcze odcisków palców i dowodów rzeczowych. Jedynym
dowodem rzeczowym byłem w tej chwili ja - Maciek Aańko,
którego wciągnięto już do kartoteki i zarejestrowano jako
jednego z petentów. Wszystko było obmyślone, żadnej impro-
wizacji ani zabawy w ciuciubabkę. Byłem przekonany, że tym
razem ojciec nie zdąży zmienić adresu. Odszukają go, choćby
zaszył się w Puszczy Białowieskiej.
224
12
"""" W stawaj, królewiczu, bo już kur przestał dawno piać -
usłyszałem nad sobą tubalny, dobrze znany głos. Nie wiedzia-
łem jednak, gdzie się znajduję i czy w ogóle jestem, a skoro
mnie nie było, zasnąłem i dopiero we śnie pojąłem, że dzieją się
wokół dziwne rzeczy. Niby byłem jeszcze w Jerzmanowie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.pev.pl