[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Wiesz, że nigdy nie pozwoliłbym na to, byś została bez dachu nad
głową. Kiedy będzie już po wszystkim, chętnie się tobą zaopiekuję.
112
RS
Julianna poczuła mdłości. Próbowała uwolnić dłoń, lecz
bezskutecznie.
- Prędzej mi kaktus wyrośnie!
- Posłuchaj, wiem, że jesteś teraz zdenerwowana i nie wiesz, co
mówisz. Spotkajmy się...
- Zabieraj łapy, i to już.
Julianna uniosła głowę i napotkała wzrok Lucasa. Trochę ją
przeraził jego spokojny, wyprany z wszelkich uczuć głos. Nie
zauważyła, kiedy wszedł do restauracji. Pojawienie się Lucasa
umknęło również uwagi Rogera. Puścił natychmiast rękę Julianny,
jakby trzymał w dłoni rozżarzony węgiel.
- Cześć, Lucasie. - Roger przywołał na twarz sztuczny uśmiech.
- Co u ciebie słychać, stary? Właśnie wspominaliśmy z Julianną
dawne, dobre czasy.
Lucas uśmiechnął się, lecz jego oczy pozostały zimne.
- A co konkretnie wspominaliście? Może to, jak pękła ci gumka
w kąpielówkach podczas zawodów pływackich? Pamiętam też, jak
Nick wsadził cię do pojemnika na śmieci. Albo to, jak wygłosiłeś
przemówienie, a cała klasa tarzała się ze śmiechu. Biedaku, nie
wiedziałeś, że masz purpurowe zęby. Też lubię to wspominać.
Roger był najwyrazniej wściekły, lecz zachował na tyle
przytomności umysłu, by tego nie okazywać. Wykrzywił twarz w
grymasie, który był nędzną imitacją uśmiechu.
113
RS
- Niezle rozrabialiśmy, prawda? No cóż, zostawiam was samych,
bo muszę pędzić na spotkanie. Lucasie, chyba nie masz mi za złe, że
pracujÄ™ dla Hadleya.
Lucas lekceważąco wzruszył ramionami.
- Skądże! Dzięki temu moi prawnicy mają niewiele do roboty.
Roger zacisnął szczęki, lecz nie przestawał się uśmiechać.
- Julianno, wkrótce się z tobą skontaktuję.
Lucas przez chwilę patrzył za znikającym Rogerem, a potem
zwrócił się do żony.
- Może mi powiesz, czego od ciebie chciał?
- Nic szczególnego. - Nie powinna kłamać, Lucas i tak od razu
by się zorientował. Ale przecież nie musiała mówić całej prawdy. -
Roger powiedział, że doskonale wie, iż nasze małżeństwo to farsa i że
to był ślub na niby. Przekonywał, żebym cię namówiła do złagodzenia
roszczeń wobec mojego ojca. Zaproponował też, że się mną
zaopiekuje.
Julianna mogłaby przysiąc, że Lucasowi leciutko drgnęły
mięśnie twarzy.
- Co mu odpowiedziałaś? - zapytał.
- %7łeby się nie wtrącał w sprawy naszego małżeństwa. Lucas
sięgnął po filiżankę z kawą i wypił spory łyk.
- I co jeszcze?
Julianna poczuła się bardzo nieswojo. Obsesyjnie pragnęła, by
Lucas jakoś zareagował na jej słowa. Tak, by mogła poznać, co
naprawdę myśli.
114
RS
- Co jeszcze mu powiedziałaś? - pytał coraz bardziej
zniecierpliwiony.
Przez krótką chwilę Julianna miała ochotę odpowiedzieć tak, by
wzbudzić zazdrość męża. Ale kto by się przejmował takim zerem jak
Roger, a poza tym tego typu zachowanie nie było w jej stylu.
Wzruszyła więc tylko ramionami i delikatnie wyjęła filiżankę z kawą
z ręki Lucasa.
- %7łe prędzej mi kaktus wyrośnie.
Ta odpowiedz najwyrazniej uspokoiła Lucasa. Spojrzał na
odległy stolik, przy którym Roger rozmawiał z jakąś kobietą. Gdy
prawnik pochwycił wzrok Blackhawka, natychmiast odwrócił głowę.
- Ten bubek nie ma pojęcia, że igra z ogniem. Nic nie stoi na
przeszkodzie, by jeszcze raz wrzucić go do pojemnika ze śmieciami.
Myśl, że Roger znalazłby się wreszcie tam, gdzie jego miejsce,
wyraznie rozbawiła Juliannę.
- Wiesz co, Lucasie? Coś mi się wydaje, że ta pęknięta gumka
od kąpielówek i purpurowe zęby to była twoja sprawka.
Lucas uśmiechnął się złośliwie.
- Przyznaję się do kąpielówek, ale purpurowe zęby to było dzieło
Iana. Irlandczyk miał zawsze świetne stopnie z chemii.
Dzwięk radosnego śmiechu Lucasa ucieszył Jule.
- A gdzie teraz podziewa siÄ™ Ian?
- Nie wiem dokładnie. On dużo podróżuje. - Lucas rozejrzał się
po sali w poszukiwaniu Madge. - Zamówiłaś już coś? Umieram z
głodu.
115
RS [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.pev.pl