[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pobliżu wejścia, nie natrętnie, ale zdecydowanie przypominając, w jakiej roli tu są.
Na wszelki wypadek kaburę miał odpiętą.
 W nader ciekawym pojezdzie panowie siÄ™ zjawili. Naturalnie zbadajÄ… go nasi eksperci,
chciałbym jednak zaspokoić ciekawość i dowiedzieć się...
 Jestem pułkownik Danton Coye z Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych Ameryki
Północnej, numer...
 Panie pułkowniku  przerwał mu Schneider.  Możemy darować sobie formalności...
 Major Giovanni Lombardi, Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej 
zagłuszył go Gino, co na Niemcu nie wywarło żadnego wrażenia: uśmiechnął się zimno, upił łyk
alkoholu i pozwolił obu się przedstawić, zgodnie z zasadami konwencji genewskiej.
 Może byście przestali traktować mnie jak idiotę?  spytał nagle zupełnie innym tonem, gdy
zapadła cisza.  Gestapo i tak powiecie wszystko, więc możecie zacząć od podzielenia się ze mną
paroma drobiazgami. I proszę przestać się wygłupiać: równie dobrze jak wy wiem, że nie istnieją
Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych, tylko Korpus Lotniczy waszej armii, który jak dotąd jest
doskonałym ruchomym celem dla naszych pilotów.
Wracając do rzeczy: co to za urządzenie i co z nim robiliście?
 To akurat nie pański interes, pułkowniku  warknął Dan takim samym tonem.  Mnie natomiast
interesuje, co niemieckie czołgi robią w Teksasie?!
Jakby w odpowiedzi, dały się słyszeć dwie solidne eksplozje i noc rozświetliła łuna pożaru. Na
zewnątrz rozległy się serie z broni maszynowej. Obecni zerwali się, a kapitan Langenscheidt z
lugerem w dłoni rzucił się ku wyjściu. Zatrzymał się w pół kroku, przy wtórze cichego terkotu, i
osunął na ziemię niczym szmaciana lalka. Do środka wskoczył krępy mężczyzna w zielonkawym
mundurze z czarno pomalowanymi dłońmi i twarzą. W dłoniach miał pistolet maszynowy z tłumikiem.
 Verdamm...  Pułkownik sięgnął po pistolet i broń przybyłego prawie bezgłośnie wypluła
krótką serię.
Trafiony trzema pociskami w pierś Niemiec poleciał w tył i zwalił się na podłogę.
 Nie stójcie i nie gapcie się jak wół na malowane wrota  warknął gość.  Zabieramy się,
zanim ich tu więcej przylezie!
I wymknÄ…Å‚ siÄ™ na zewnÄ…trz.
Obaj kosmonauci naturalnie ruszyli za nim.
Auny trzech pożarów oświetlały zamieszanie na dworze. Grzmiały eksplozje, słychać było
krzyki i serie z karabinów maszynowych, a po paru sekundach zaczęło strzelać jakieś działo. Cała
trójka przycupnęła za transporterem, przepuszczając pluton żołnierzy w nocnikowatych hełmach,
biegnący do najbliższego pożaru.
 W prawo od tego ognia jest wąwóz  wyjaśnił przewodnik.  Musimy tam dotrzeć, nim
Szwaby się zorientują, że zaatakowało ich sześciu ludzi. Jazda!
Ogień, ku któremu się kierowali, przygasł  gdy podbiegli bliżej, okazało się, że płonął, a raczej
żarzył się w jednym z ciężkich czołgów pilnujących wjazdu. Po drugim nie było śladu. Wąwóz zaś
okazał się wyschniętym korytem rzeki, położonym jednak niżej niż reszta terenu, tak że stojącego w
nim jeepa nie było widać, dopóki się nań prawie nie weszło.
Ich wybawca odpalił silnik i wolno wycofał terenówkę, nie zapalając świateł. Gazu dodał
dopiero wtedy, gdy wyjechali na otwartą przestrzeń pustyni.
 Macie szczęście, że zobaczyłem, jak lądujecie  stwierdził, zapalając pomalowane na
niebiesko reflektory.  Jestem porucznik Reeves.
 Pułkownik Coye i major Lombardi. Serdeczne dzięki za ratunek, choć nadal trudno nam
uwierzyć... skąd się tu wzięli ci Niemcy?
 Wczoraj przełamali front wokół Corpus. Moim zadaniem było śledzić ich i informować sztab
w San Antonio, gdzie dokładnie są. Dlatego widziałem wasz pojazd. Swoją drogą wylądowaliście
prawie na ich patrolu, jakby nie było reszty pustyni. Co to za kretyn pomalował toto, że wygląda jak
nasza flaga? Zlepy by zobaczył, i to z daleka, nic więc dziwnego, że pognali do was, jakby im kto za
to płacił. Musiałem poczekać, bo ich było trochę za dużo jak na mój zwiad, ale się opłaciło:
zdobyliśmy lorę z waszym pojazdem, który Niemiaszki uprzejmie na nią załadowały. Powinna już
dotrzeć do Cotulli, gdzie są nasze czołgi. No, a resztę już znacie: was też udało się ocalić. Na
przyszłość może uważajcie, gdzie parkujecie nowe zabawki, bo nie zawsze znajdzie się pod ręką
piechota, żeby to naprawić, a trochę bez sensu robić Szwabom prezenty z eksperymentalnych modeli
samolotów, czy co to tam jest...
 Niemcy przełamali się wokół Corpus Christi...  Dan był wyraznie oszołomiony.  Dobra...
ale co oni, do cholery, tu robią? Skąd się w ogóle wzięli w tym rejonie?
 Musieli was strasznie utajnić  zdziwił się Reeves  skoro nie wiecie, że w Teksasie
wylądowali coś z miesiąc temu. Przez zatokę z Meksyku. Trzymamy ich, póki co, ale ledwo ledwo.
Teraz, jak przełamali front, to cholera wie... no, ale to już nie moje zmartwienie.
Wasze też nie, a więcej dowiecie się w sztabie. Za jakieś dwie godziny powinniśmy tam
dotrzeć.
Po półgodzinie wypadli na autostradę, gdzie prawie natychmiast dołączył do nich drugi jeep, i
pomknęli na północ. Reeves zameldował coś szyfrem przez radio i skoncentrował się na
prowadzeniu wozu z maksymalną możliwą szybkością. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.pev.pl