[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tego oderwać, choć na chwilę zapomnieć o tym szaleństwie. Ale ona
potrzebowała faktów, a poza tym zdecydowanie odechciało się jej spać. Usiadła
po turecku na łóżku. Postanowiła, że trochę poczyta, mając jednocześnie oko na
Jess. Sięgnęła po pilota i wyłączyła telewizor. Jess już go nie potrzebowała.
Ciekawe, czy Luke dobrze się bawił na tej swojej superważnej randce,
pomyślała, otwierając książkę. Zaraz jednak poczuła się winna. Może za dużo
od niego oczekiwała. Obiecał, że pomoże jej rozpracować, o co chodziło z tymi
jej mocami. No i pomagał. Nie miałaby tej książki ani tamtych książek i
papierów spod gargulca, gdyby nie Luke. Nigdy nie obiecywał, że cały czas
przy niej będzie. Nie mogła się spodziewać, że zrezygnuje dla niej ze swojego
życia. Ale nie mogła nic poradzić, że czuła się zraniona. Przecież ledwie go
znasz, przypomniała sobie.
Otworzyła Historię życia Wiedzmy z Deepdene. Książka nie była gruba, miała ze
sto stron. Ciemnozielona okładka była podniszczona, ale w środku książka nie
wyglądała, jakby często do niej zaglądano, o ile w ogóle. Przesunęła palcem po
spisie treści: O tym, jak Wiedzma rzuciła urok na krowę; O tym, jak Wiedzma
79
rzuciła klątwę na syna sąsiadki; O konszachtach Wiedzmy ze Złym; O tym, jak
Wiedzma rzuciła czar na nieznajomego...
Ze Złym. Eve uznała, że mogło chodzić o demona, otworzyła książkę na
odpowiednim rozdziale i zaczęła czytać. Ale nie znalazła niczego przydatnego.
No chyba że chciałaby zawrzeć umowę ze Złym, żeby wyleczyć świnię.
Chociaż jakoś trudno było jej uwierzyć, żeby jej prapraprababka naprawdę coś
takiego zrobiła.
Czytała dalej, co parę stron sprawdzając, czy z Jess wszystko w porządku. W
książce nie było nic o demonach ani o tym, że wiedzma potrafiła miotać
ogniem. Zastanawiała się, czy Luke przetłumaczył wieczorem coś jeszcze.
Powiedział, że to zrobi, ale może był zbyt zajęty z Bet.
Miała wielką nadzieję, że w materiałach, które miał Luke, było coś o tym, jak
uśmiercać demony. Jednego udało jej się zabić, ale przez przypadek.
I owszem, zrobiła im ścieżkę między cieniami, którą przebiegli na plebanię. Ale
to się po prostu stało, wcale tego nie zaplanowała. I nie wiedziała, czy będzie
umiała to powtórzyć.
Chciała zrozumieć swoją moc i chciała umieć ją kontrolować. Chciała być
przygotowana, kiedy następnym razem stanie twarzą w twarz z demonem.
Następnego wieczoru Jess zamieniła prostownicą ciemne loki Eve w błyszczącą,
aksamitną zasłonę włosów.
- Z takimi włosami twoje oczy są jeszcze bardziej niebieskie - stwierdziła.
- Dzięki, że bawisz się dzisiaj ze mną w salon piękności.
- Bawię? To moja nowa fucha! - odparła Jess.
- Postanowiłaś rzucić liceum dla szkoły kosmetycznej? - zapytała Eve.
Pogładziła dłonią swoje gładkie, lśniące włosy. - Masz do tego prawdziwy
talent, ale czy nie uważasz, że...
- Nie o to mi chodziło - przerwała jej Jess. - Ty masz nową fuchę: jesteś
Wiedzmą z Deepdene. A moja nowa fucha polega na dbaniu, żebyś świetnie
wyglądała, kiedy wykonujesz swoje obowiązki!
Eve się roześmiała. Ale nie śmiała się długo. Bycie Wiedzmą z Deepdene wcale
nie było zabawne. Niewykluczone, że była jedyną nadzieją swoich przyjaciół,
rodziny i całej reszty mieszkańców miasta na uniknięcie obłędu. Bez niej oni
wszyscy mogli utracić dusze i zwariować. Albo umrzeć.
Jess dała kolejny dowód na istnienie między nimi przyjaciółkopatii".
- Zwietnie wyglądasz i będziesz się dzisiaj wspaniale bawić. Nie będziesz
myśleć o demonach, chyba że jakiś wpadnie na imprezę Mala. Obiecujesz?
Zastanowimy się wspólnie z Lukiem, jak je załatwić, jak już się trochę
rozerwiemy.
Eve skinęła głową.
- ObiecujÄ™.
Właściwie to Luke zaproponował na zajęciach laboratoryjnych, że wieczorem
zostanie w domu i zajmie się przekładem. Pomyślała, że czuł się trochę winny,
iż nie spotkał się z nią wczoraj. Z kolei ona czuła się trochę winna, że on czuł
80
się winny. Powiedziała mu, że kilka godzin różnicy nie robi większej różnicy,
nawet jeśli nadal nie znalazł niczego, co by im pomogło w walce z demonami.
Dobrze było wiedzieć, że Luke przyjdzie na imprezę, w razie gdyby
potrzebowała wsparcia, jeśli chodziło o Jess. A właściwie o całe Deepdene.
- Okej, ubieraj siÄ™. Teraz sama skorzystam ze swojego supertalentu. - Jess
wzięła srebrną konturówkę.
Eve włożyła jedwabną sukienkę na ramiączka w kolorze morskiego błękitu i
szpilki Jimmy Choo. Udało jej się przekonać matkę, że zasługiwała na kolejną
szansę, i teraz patrzyła zadowolona na swoje stopy w tych arcydziełach sztuki
obuwniczej: dziesięciocentymetrowe obcasy, ozdobne kamienie w różnych
odcieniach błękitu na brązowym, błyszczącym tle.
- Uwielbiam te butki. CzujÄ™ siÄ™ w nich taka seksowna. I wysoka. - Jej telefon
zabrzęczał i odczytała SMS-a. - Jenna pyta, czy powinna zebrać włosy do góry,
czy zostawić rozpuszczone.
- Gdybym miała taką łabędzią szyję jak ona, to na pewno bym się nią chwaliła -
odparła Jess.
- Zgadzam się. - Eve odpisała Jennie, a Jess włożyła swoje ulubione botki z
frędzlami. -Też jesteś wysoka i seksowna - oznajmiła Eve, kiedy Jess wykonała
przed nią obrót, aby wydała ocenę.
- Będziemy gwiazdami imprezy - uznała Jess, kiedy rozległ się dzwonek do
drzwi. - To na pewno Luke.
- Nie dziwi cię, że chciał pójść na imprezę razem z nami? Wiesz, taki flirciarz i
w ogóle. - Eve złapała swoją kopertówkę.
- Flirciarz nie pójdzie na imprezę z dziewczyną. To by go za mocno ograniczało.
- Jess przyglądała się przez chwilę swojemu odbiciu, po czym rozpyliła na
ramiona trochę brokatu. Odwróciła się do Eve. - Uroczyście ogłaszam, że
wyglądamy zjawiskowo. Malowi na twój widok pocieknie ślina. Idziemy.
Zanim Eve dotarła do frontowych drzwi, pożałowała swoich Jimmy Choo. Nie,
to nie tak. Słowa żałować" i Jimmy Choo" nie szły w parze. %7łałowała jedynie,
że nie rozchodziła ich wcześniej w domu. Wkładanie ich po raz pierwszy na
imprezę nie było zbyt mądre. I ani trochę wygodne.
Niemniej na widok jej i Jess Luke'owi rozbłysły oczy i Eve poczuła satysfakcję.
Sądząc po reakcji Luke'a, naprawdę mogła sprawić, że Malowi pocieknie ślina!
Jess roztrzepała Luke'owi włosy, robiąc mu na głowie artystyczny nieład.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]