[ Pobierz całość w formacie PDF ]
powiększę liczbę swoich pacjentów. A teraz powiedz mi, dlaczego
płakałaś.
Wzruszona jego dobrocią, poczuła, że jej opór słabnie.
- Trudno mi prowadzić poradnię dla ciężarnych.
- Tego się domyślałem. Ale nie wiem, dlaczego. Amy jeszcze się
wahała. Wreszcie rzekła:
- Bo nie mogę mieć dzieci. Jestem bezpłodna.
103
RS
- Ach, więc to tak. - Nick pokiwał głową. - Teraz zaczynam
rozumieć. I dlatego postanowiłaś opuścić ukochanego mężczyznę?
- Nie miałam wyboru.
- A co z Markiem? Chyba ma prawo wiedzieć.
- Nie osądzaj mnie, Nick! - Zerwała się krzesła i zaczęła krążyć
nerwowo po pokoju. - Nie mogłam postąpić inaczej.
- Ustalmy fakty. Wiem, że w chwili przyjazdu do Penhally
planowaliście założenie rodziny. Z myślą o przyszłych dzieciach
zrezygnowałaś z podjęcia pracy i szukałaś odpowiedniego domu. Ty i
Marco znaliście się dopiero od kilku miesięcy, a ponieważ parę lat
wcześniej przekroczyłaś trzydziestkę, nie mogłaś oczekiwać, że
natychmiast zajdziesz w ciążę.
- Wiem. Ale zrobiłam badania.
- Po trzech miesiącach?
- Po sześciu. Tyle czasu byliśmy razem, zanim poddałam się
badaniu. - Amy podjęła swą wędrówkę po pokoju. - Długo czekałam,
wiedząc, że w moim wieku i tak dalej. Aż pewnego dnia spotkałam
przyjaciółkę ze studiów, która wyspecjalizowała się w leczeniu
bezpłodności. I uznałam, że nie zaszkodzi, jeśli się zbadam.
- Nie mówiąc o niczym Marcowi?
- Nie. - Przystanęła. - Wolałam zachować to dla siebie.
- I jaki był wynik badania?
- Jednoznaczny. Stwierdzono łagodną postać endometriozy,
która wprawdzie nie wymagała interwencji chirurgicznej, ale była na
tyle zaawansowana, by doprowadzić do bezpłodności. Okazało się
mianowicie, że jajowody są niemal całkowicie zarośnięte.
104
RS
Po wysłuchaniu jej wyjaśnień Nick zastanowił się i rzekł:
- Po pierwsze, trzeba pamiętać, że w kwestii bezpłodności
medycyna niewiele wie na pewno. %7ładen lekarz nie jest w stanie
stwierdzić na sto procent, że pacjentka jest bezpłodna.
- Moja lekarka powiedziała, że gdyby jajeczko przedostało się
przez moje jajowody, uznałaby to za cud.
- Cuda się zdarzają, Amy. Kto mógł się spodziewać, że w
Kornwalii spadnie śnieg?
- Wiem, Nick, nie musisz mnie przekonywać.
- Niemniej ujęła ją serdeczność starszego lekarza, który w
stosunkach z pracownikami bywał na ogół oschły, a nawet surowy. -
Wiem, że cuda się zdarzają, ale nie miałam prawa uzależniać losów
naszego małżeństwa i szczęścia Marca od cudu.
- No dobrze, przyjmijmy, że rzeczywiście nie możesz zajść w
ciążę. To jednak nie wyklucza innych możliwości, takich jak
zapłodnienie in vitro czy adopcja.
Amy znieruchomiała.
- To dla mnie wykluczone.
- Dlaczego?
- Mam swoje powody. - Powody, których nie zamierzała nikomu
zdradzać. I tak powiedziała za dużo.
- Słowem, teraz rozumiesz, dlaczego nie mogłam inaczej
postąpić.
- No, nie do końca. Ale niewątpliwie przekonałaś samą siebie, że
dla dobra Marca powinnaś od niego odejść. I stąd te bajeczki o
przywiązaniu do zawodu, i że go nie kochasz.
105
RS
- Musiałam jakoś swoją decyzję uzasadnić.
- Nie mogłaś powiedzieć mu prawdy?
- Nie, uznałby, że ma obowiązek zostać przy mnie. Byłam
przecież jego żoną. Dlatego musiałam wziąć sprawy w swoje ręce,
kładąc kres małżeństwu, które prędzej czy pózniej i tak musiałoby się
rozpaść.
- Skąd ten pesymizm? Dlaczego miałoby się rozpaść?
- Ponieważ bezpłodność prowadzi nieuchronnie do rozpadu
małżeństwa. - Podeszła do okna i zapatrzyła się niewidzącym
wzrokiem w przestrzeń. Tak się dzieje nawet w wypróbowanych
małżeństwach, a nasze takie nie było. Wzięliśmy ślub, prawie się nie
znając. Marco tak naprawdę mnie nie kochał.
- Nie kochał cię? - zdumiał się Nick. - To dlaczego po twoim
wyjezdzie rozsypał się psychicznie?
Amy gwałtownie odwróciła się od okna.
- Jak to rozsypał się psychicznie?
- Oszczędzę ci szczegółów, wystarczy, jeśli powiem, że był
bardzo nieszczęśliwy. Znam Marca od dawna i mogę cię zapewnić, że
byłaś pierwszą kobietą, którą naprawdę pokochał.
- To niemożliwe.
- Dlaczego niemożliwe?
- Za krótko mnie znał.
- Ty znałaś go równie krótko, a jednak go pokochałaś.
- Tak, ale ja... on mnie nie kochał. Nigdy nie powiedział, że
mnie kocha.
106
RS
- Ach, nigdy ci nie powiedział. - Nick uśmiechnął się. - No cóż,
my, mężczyzni często nie umiemy mówić kobietom tego, na co one
czekają. Powinnaś o tym wiedzieć. Ale jeśli nie umiemy znalezć
odpowiednich słów, to jeszcze nie znaczy, że nie potrafimy kochać.
- Gdyby mnie kochał, to starałby się mnie zatrzymać. A tego nie
zrobił.
- Był w szoku. Wyjechałaś w momencie, kiedy mieliście się
wprowadzać do nowego domu. Doszedł do wniosku, że poznałaś
innego, ale nie chciałaś się do tego przyznać.
Policzki Amy pobladły.
- Nie było żadnego innego mężczyzny. Nigdy!
- Wierzę ci, ale Marco tylko w ten sposób potrafił sobie
wytłumaczyć nagłą zmianę, jaka w tobie nastąpiła.
- I dlatego nie pojechał za mną?
- Marco ma swoją godność, Amy. Uważał, że skoro wybrałaś
innego, nie będzie ci się narzucał. A potem, kiedy trochę się uspokoił i
wrócił do równowagi, nastąpiło inne tragiczne wydarzenie. - Nick z
kamienną twarzą nawiązał w tak oględny sposób do śmierci swojej
żony. -I Marco, jak sądzę, uważał, że w takim momencie nie może
wyjechać.
- Oczywiście. Nie wiem, Nick, jak ci wyrazić moje współczucie.
To musiało być dla ciebie okropne.
- Rozmawiamy nie o mnie, tylko o tobie, Amy.
- Chyba powiedzieliśmy wszystko na mój temat. Jestem kobietą
bezpłodną, która nie może stworzyć Marcowi prawdziwego domu z
upragnioną czwórką dzieci.
107
RS
- Nadal nie rozumiem, dlaczego tak jednostronnie oceniasz
swoją sytuację - nie ustępował Nick. - Dlaczego nie bierzesz pod
uwagę innych możliwości rozwiązania waszego problemu.
- Nie interesują mnie inne rozwiązania. Widziałam ich... -
Urwała gwałtownie, zdając sobie sprawę, że się zagalopowała.
- Co takiego widziałaś, Amy?
- Nic. Zresztą nieważne. Po prostu wiem, że nie ma innych
możliwości.
Nick przez chwilę nie spuszczał z niej oczu.
- No dobrze, teraz wiem przynajmniej, dlaczego nie chciałaś
pracować w poradni dla kobiet w ciąży.
- Faktycznie bałam się tego - przyznała. Ale teraz zaczynam
rozumieć, że uciekając od spraw trudnych, niczego nie rozwiążę i
myślę, że na dłuższą metę praca w poradni wyjdzie mi na dobre.
- Nie musisz się tak męczyć. Ostatecznie poradnię mógłby
przejąć Marco albo ja, a ty wzięłabyś pediatrię i drobne zabiegi
chirurgiczne.
- Nie zmieniajmy niczego, bo Marco zacznie zadawać pytania, a
zresztą to on jest specjalistą od pediatrii. Niech zostanie tak, jak jest.
Dam sobie radę. - Amy wzięła z biurka torebkę i zdjęła z wieszaka
płaszcz. - Przepraszam cię za to wszystko. Nie wiem, co mnie
napadło.
- Nie można zbyt długo dusić w sobie tego rodzaju problemów.
- Może masz rację. - Amy włożyła płaszcz.
- Czasami dobrze jest się wygadać. To pomaga.
- A ty rozmawiasz z kimś o swoim cierpieniu? -zapytała wprost.
108
RS
Nick wytrzymał jej spojrzenie.
- Nie jestem pewien, czy przyłapałaś mnie na niekonsekwencji -
rzekł po namyśle. - Ze mną to inna sprawa. Jestem mężczyzną.
- I wiesz równie dobrze jak ja, że są rozmowy, które do niczego
nie prowadzą. Bardzo cię proszę, żebyś nie powtarzał Marcowi tego,
co ci powiedziałam.
- Będzie mnie wypytywał.
- Nie, bardzo cię proszę. To by niczego nie rozwiązało, a tylko
jeszcze bardziej skomplikowało nasze stosunki.
- Amy, on cię kocha.
Miała wrażenie, że serce pęknie jej z bólu.
- Nawet gdyby tak było, nic się przez to nie zmieni - wyszeptała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]