[ Pobierz całość w formacie PDF ]

lekkim tonem. To nie był czas na poważne rozmowy.
 Nie miałam akurat nic lepszego do roboty, a ponieważ
Sean chciał wiedzieć, jak się masz, wiec zgodziłam się
przyjechać.
PRAWDZIWY DOM 141
 Aha. Cholernie boli mnie noga.
 Masz przeciętą łydkę.
 Mocno?
Ben podniósł prześcieradło.
 W każdym razie będziesz miał pokazną bliznę.
 Mam nadzieję, że nie zepsuje mi to życia erotycz-
nego.
 A jest co psuć?  kpiącym tonem zapytał Ben, ba-
dając zranioną nogę.  Jest lepiej, niż mogło się wyda-
wać. Wystarczy zszyć, i po wszystkim. Pokuśtykasz
jutro przez kościół na ślubie Olivera.
 Aco z chłopakami?  zatroszczył się Tom.
 W porządku. Są cali i zdrowi. Podobno dzięki to-
bie  zapewnił go Ben.
Sally ani na chwilę nie odrywała oczu od pobladłej
twarzy Toma.
Ben z pomocą asystującej pielęgniarki zabrał się tym-
czasem do zszywania rany.
 Robię, co mogę, żeby szew był jak najmniej wido-
czny, ale urody na pewno ci nie doda. Zresztą, i tak
nigdy mi się nie podobałeś  żartował.
 Uważaj, bo się zdenerwuję  zagroził mu Tom.
 A w ogóle to dziwi mnie, że będąc mężem Ellie,
nie zapomniałeś mówić. Byliśmy z nią niedawno na
wyprawie w górach i do dziś dzwoni mi w uszach
od jej trajkotania. Kiedy ty masz okazję ćwiczyć się
wmówieniu?
 W szpitalu  z powagą odparł Ben.  W domu
faktycznie rzadko się odzywam. Zwłaszcza kiedy Ellie
wyśpiewuje peany na twoją cześć.
 Przesadza swoim zwyczajem  mruknął Tom, ale
142 SARAH MORGAN
Sally zauważyła, że jego blade policzki lekko się zaró-
żowiły.
 W tym przypadku ani trochę  sprawiedliwie przy-
znał Ben.  Oboje wiemy, że nasz Etan żyje tylko dzięki
tobie. Gdyby nie twoja przytomność umysłu i szybka
decyzja, żeby robić cesarskie, byłoby za pózno.
 Zrobiłem cięcie głównie po to, żeby ją uśpić i choć
przez chwilę nie słuchać jej gadania  mruknął Tom.
 No, gotowe. Przed pójściem spać wez jeszcze je-
den środek przeciwbólowy, a jutro na weselu sprawdzę,
jak się goi.
 Myślisz, że mogę wracać motocyklem?  spytał
Tom.
 Nie ma mowy. Jeśli nie masz innego środka trans-
portu, podrzucę cię do domu  zaproponował Ben.
 Chętnie skorzystam. Dziękuję.
Sally poczuła rozczarowanie. Miałaby mu tyle do
powiedzenia...
Ale Tom już wstał i oparty na pożyczonej od Bena
lasce wychodził z pokoju. Kiedy otworzyła mu drzwi,
przystanął i podniósł na nią pobladłą, wymizerowaną
twarz.
 Dziękuję, Sally, że nie opuściłaś mnie w potrzebie
 powiedział.  Zobaczymy się jutro na weselu.
Chciała mu powiedzieć, że go kocha i zostanie jego
żoną, ale zanim zdążyła otworzyć usta, Toma już nie
było.
ROZDZIAA DZIEWITY
 To nie do wiary, żedałem się zapędzić do kościoła
i wcisnąć w ten koszmarny garnitur. Czuję się jak w kaf-
tanie bezpieczeństwa  mruczał pod nosem Oliver, usi-
łując rozluznić zapięty pod szyją kołnierzyk białej ko-
szuli.  Chciałem, żeby nasz ślub odbył się na stoku
góry.
Tom spojrzał surowo na brata, starając się zapomnieć
o pulsującym bólu w nodze.
 Nawet ty nie możesz oczekiwać, że kobieta przy
zdrowych zmysłach zgodzi się złożyć przysięgę mał-
żeńską wgórach, w mrozny marcowy dzień.
 Wiem, nie musisz mnie pouczać  sarknął Oliver.
 Dlatego zgodziłem się na kościół. Długo jeszcze każe
na siebie czekać? Teraz rozumiem, dlaczego Jack tak
się denerwował podczas swojego ślubu. Czy narzeczo-
na zawsze musi się spózniać?
 Uspokój się.  Tom też nie odrywał wzroku od
drzwi wiejskiego kościółka, tyle że wypatrywał nie pan-
ny młodej, ale jednej z druhen. Nie mógł się jej do-
czekać.
Kiedy wczoraj wieczorem, leżąc na noszach, ujrzał
pochylającą się nad nim przestraszoną twarzyczkę Sal-
ly, dosłownie zalała go fala miłości.
Miłości i pożądania.
144 SARAH MORGAN
Skrzywił się z bólu, przestępując z nogi na nogę.
Narzucona siłą woli wstrzemięzliwość seksualna coraz
bardziej mu ciążyła. Wczoraj wieczorem był już na
granicy wytrzymałości i gdyby Ben nie ułatwił mu
ucieczki, zgodziłby się na warunki Sally.
Propozycja romansu zaczynała go kusić, przypo-
mniał sobie jednak, że romans, który on proponował
Sally, miał trwać do końca życia, toteż stuknąwszy brata
w bok, zapytał:
 Nie jesteś ciekaw, co powiem w swoim przemó-
wieniu?
Oliver machnął ręką.
 Jeżeli myślisz, że opowiadając o moich przygo-
dach z dziewczynami wywołasz ogólne zgorszenie, to
srodze się zawiedziesz. Wszyscy znają je na pamięć.
Tom skinął głową.
 Wiem. Prawdę mówiąc, wcale nie o tym chcę
mówić.
W jego głowie zaczynał się rodzić pewien pomysł.
 Rozumiem, masz ważniejsze sprawy. Ja jestem
w końcu tylko panem młodym  zauważył Oliver ironi-
cznym tonem.  Dostrzegłszy w oczach brata szelmow-
ski błysk, dodał:  Możesz sobie mówić, co ci przyjdzie
do głowy, obaj i tak zdążymy się upić, zanim dojdzie do
przemówień. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.pev.pl