[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Powinni wysłać najlepszego miotacza.
Pierwszy odbijający dotarł na bazę.
- No i co? - mruknęła Barrie z triumfem.
- Słowa nie powiedziałem.
Wspaniałe uderzenje posłało piłkę po ziemi wzdłuż linii bocznej. Gracz mógł próbować trzecią bazę. Michael,
odrzuciwszy głowę do tyłu, zerwał sie na nogi. Barrie gryzła paznokcie.
- Nie zamierzam tracić odwagi - mruczała pod nosem. Gra jeszcze nie była skończona.
- Do diabła, wyrzuć go na aut! - krzyczała z całych sił w najwyższym podnieceniu. Miotacz posłusznie spełnił
jej życzenie. - Następni! Dwaj! Dasz radę!
Nie zważała na pełne dezaprobaty spojrzenia Michaela i otaczających ją kibiców.
- Dalej! Dalej, dziecino! - powtarzała w zapamiętaniu.
Następny gracz trafił na aut.
- W porządku, zrobiłeś naj gorszą robotę. Jeszcze jeden.
Michael siedział, ale za to Barrie zerwała się na równe nogi.
- Wyrzuć go! - wrzeszczała.
Kij spotkał się z piłką tak ostro,' że odłamek strachu przewędrował dziewczynie po plecach, Patrzyła_ na piłkę
posłaną wysoko, w środek pola.
- To łatwe, to łatwe - mamrotała, - Weź ją. Weź ją. Piłka spadła wprost w rękawicę zawodnika i Barrie przyjęła to
z triumfem. Kiedy spojrzała w dół, na Michaela, dostrzegła w jego wzroku nie skrywane rozbawienie.
- Co cię tak cieszy? - zapytała ciekawie.
- Ty. Nigdy nie spotkałem nikogo, kto by z taką obłudą twierdził, że nie traci główy podczas rozgrywek
baseballowych.
Oddała mu spojrzenie.
- Lepiej byś siebie posłuchał, jak wrzeszczysz. Pokornie skinął głową, z lekka zdumiony tym
odkryciem.
- To prawda. Myślę, że pobudzasz mojego ducha współzawodnictwa.
- Być może. Albo chcesz wygrać zakład. Spojrzał na nią.
- Masz rację - zgodził się. - Ale możemy go anulować - zaproponował wspaniałomyślnie.
- Nie ma mowy. Czuję, że zwycięstwo już bliskie. Ku zadowoleniu Barrie i rozpaczy Michaela "Cincinnati"
dwukrotnie zdobyli punkty w dodatkowej, dziesiątej kolejce. "Dodgersom" zaś udało się umieścić trzech
zawodników na trzech bazach, zanim nowy, wypoczęty zawodnik wyeliminował trzech przeciwników i wykonał
uderzenie kończące grę.
- A zatem - powiedziała Barrie, ciągle triumfalnie machając chorągiewką - kiedy ma odbyć się ta gala? -
Porozmawiamy o tym później - mruknął Michael.
- Nie wściekaj się, że przegrałeś - natrząsała się z niego dziewczyna. - Nawet gdybym poszła do ciebie, nie
zdobyłbyś pierwszej bazy.
- Nie ma w tym żadnych podtekstów?
- Żadnych. Przykro mi.
- Jesteś pewna? - zastanawiał się, przyglądając się Barrie z niezwykłą wprost uwagą. Stali już przy
samochodzie.
- Jestem pewna - powiedziała wolno.
- Kiedy wreszcie przyznasz, że pragniesz mnie tak samo, jak ja ciebie?
Barrie, której wygrana i trwający przez cały wieczór pojedynek z Michaelem zawróciły w głowie,
spojrzała prowokująco.
- Przyznaję to - stwierdziła impertynencko. Michael wstrzymał oddech i wpatrywał się w nią zupełnie
osłupiały.
- Przyznajesz?
- Oczywiście - zerknęła na niego. - Tylko nie zamierzam niczego w tej sprawie robić.
ROZDZIAŁ SIÓDMY
Im bliżej był tydzień premier sezonu, tym bardziej gorączkowe stawało się życie Barrie i Michaela.
Musieli sprostać surowym wymaganiom - ona podczas prób, on w radzie wykonawczej, gdzie ostatnie
decyzje dotyczące programu podejmowano tuż przed świtem, a co najmniej grubo po północy. Ich kontakty
ograniczały się zatem do szybkich, wykonywanych późną nocą lub wczesnym rankiem telefonów. Dawało to
Barrie tę swobodę, której pragnęła.
Ale w tych mijających pod znakiem pracy dniach dziewczyna odkryła, że pragnie bardziej intymnego
kontaktu z Michaelem, że ma ochotę omówić z nim szczegółowo to, co się w danym dniu wydarzyło, że
czeka na najbardziej nawet przypadkowe dotknięcia tego mężczyzny. Jak na ironię, rozważywszy swoją
reakcję na jego uwagi dotyczące serialu, stwierdziła, że potrzebuje ostrych sądów i prostej rady Michaela. Z
[ Pobierz całość w formacie PDF ]