[ Pobierz całość w formacie PDF ]
serów, następnie podano sałatę.
- Deser? - spytał Pierre.
- Coś bardzo małego. Nie wiedziałem, że będę w stanie zjeść tyle potraw
na jednym posiedzeniu.
ZdecydowaÅ‚a siÄ™ na malutki crème caramel, zanim przeszli do kÄ…cika przy
kominku na kawÄ™.
- Muszę uczciwie powiedzieć, że to był jeden z najlepszych posiłków,
jakie kiedykolwiek jadłam.
Przemilczała fakt, że miała na myśli również ich rozmowę. Nie zdawała
sobie sprawy, że Pierre dysponował tak dużą wiedzą. %7łycia by im zabrakło,
by wyczerpać tematy do rozmowy.
Gdyby tylko miała to życie przed sobą! Cóż, postara się wykorzystać to,
co ma. Ale patrząc na Pierre'a, wiedziała już, że nie potrafi wrócić do
Hongkongu. Nie może wyjechać tak daleko, musi znalezć inne rozwiązanie.
Zostanie w Europie, znajdzie inną pracę. Gdzieś blisko Montreuil, by móc
go widywać od czasu do czasu. Ale musi postępować dyskretnie, by Pierre
się nie zorientował. Na przykład w szpitalu w Paryżu albo w Londynie.
Tylko tunel pod Kanałem i...
- Wyglądasz bardzo poważnie. - Pierre przerwał jej rozważania.
- Naprawdę? Zastanawiam się nad swoją przyszłością.
- Możesz mi o tym opowiedzieć?
- Jeszcze nie, ale dowiesz się pierwszy w swoim czasie. Milczał przez
chwilę, starając się wyczytać coś z jej twarzy. Potem wstał i wyciągnął do
niej rękę.
- Szybki spacer naokoło rynku i wracamy.
Wiedziała, że odwleka moment, w którym znajdą się naprawdę sami.
Czuła podniecenie, kiedy objął ją ramieniem i wyprowadził z hotelu. Wtuliła
siÄ™ w niego, wdychajÄ…c z rozkoszÄ… przyjemny zapach jego wody po goleniu.
Przystanęli przed fontanną na środku rynku. Księżyc świeci! bladym
blaskiem, mieszającym się ze światłem lamp otaczających kaskadę. Milczeli.
Caroline czuła się cudownie.
W drodze do hotelu ramię Pierre'a ciaśniej objęło jej talię. Gdy wrócili do
hotelu, zamknął drzwi, oparł się o nie i wziął ją w ramiona. Westchnęła i
przytuliła się do niego, czując, jak pulsujące bicie ich serc wciągają w sieć
ekstazy, w której świat przestaje istnieć, a jedyną rzeczywistością staje się
chwila obecna.
Pózniej, gdy leżała nasycona miłością, nie pamiętała chwili, w której
przeniósł ją na łóżko. Położyła głowę w zagłębieniu jego ramienia, a on
poruszył się sennie i przyciągnął ją do siebie.
Patrząc na cienie na suficie, niewyrazne w świetle księżyca, pomyślała, że
odgadła, że to będzie właśnie tak wyglądać. Nie przewidziała jednak głębi
swych odczuć. Poprzednie doświadczenia nie przygotowały jej do rozkoszy,
jaką przeżyła z Pierre'em. Szybowała z nim wysoko, gdzieś między
chmurami a księżycem. Teraz wyswobodziła się łagodnie z jego ramion.
Gdyby próbowała zasnąć w tej pozycji, jej zmysły obudziłyby się znowu.
Musiała nabrać sil przed kolejnym dniem.
Rano wdrapali się na strome wzgórze, z którego skakano na lotniach.
Caroline patrzyła zafascynowana, jak dwóch mężczyzn rzuca się w dół i
szybuje na wietrze niczym gigantyczne ptaki. MajÄ…c przed sobÄ… szerokÄ…
panoramę rzeki wijącej się przez dolinę, oddychali świeżym powietrzem.
Było to urzekające.
Caroline spojrzała na Pierre'a. Jeżeli będzie ostrożna i nie przestraszy go
swymi planami, może będą następne weekendy? Pokierowanie sytuacją
wymaga kunsztu, który musi wypracować.
Mogłaby zostać kochanką Pierre'a, nie narzucając mu się. To powinno
całkowicie ją zadowolić. Wiedziała jednak, że rola jedynie kochanki nie
będzie jej satysfakcjonować. Zawsze będzie pragnąć więcej, niż Pierre byłby
skłonny jej ofiarować. Może lepiej by było, gdyby wróciła do Hongkongu i
spróbowała o nim zapomnieć?
ROZDZIAA ÓSMY
Weekend minął bardzo szybko. Gdy wracali do Montreuil, Caroline czuła,
jak ściany więzienia zamykają się ponownie. Była uwikłana w walkę z samą
sobą, nie mogąc poradzić sobie z uczuciami, które w niej wzbierały.
Patrząc na nieruchomy profil Pierre'a prowadzącego samochód, poczuła
głęboki niepokój. Ich zbliżenia były na przemian burzliwe i wyczerpujące,
czułe i prowokujące, ale zawsze przynosiły jej głęboką satysfakcję. Jej
odczucia nigdy nie były tak silne i tak do końca spełnione. Gdy leżała wil-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]