[ Pobierz całość w formacie PDF ]

odświętnie już ustrojonym oknom wystawowym. Przestała
myÅ›leć o Titusie i jego dziwnym stosunku do niej, caÅ‚a zaab­
sorbowana wstępnym wybieraniem prezentów pod choinkę.
116
Gdy Titus pojawiÅ‚ siÄ™ wieczorem, opowiedziaÅ‚a mu z entuzja­
zmem, co widziała.
- Już od paru dni obmyślam sobie - odparł po jej długim
wywodzie - że jutro pójdziemy razem po świąteczne zakupy.
Będziemy mieli kilka godzin do dyspozycji.
- Och, Titusie, wspaniale! UÅ‚ożyÅ‚am już sobie listÄ™ pre­
zentów.
ByÅ‚y to dla niej niezapomniane chwile. ZaparkowaÅ‚ samo­
chód przy szpitalu, niedaleko Bromtpon Road i dalej doszli pie­
chotą, włączając się u Harrodsa w tłum podniecony jedynymi
w swoim rodzaju zakupami. Wybrali rękawiczki dla panny
Baird, szlafrok dla pani Turner, piękny zestaw do herbaty dla
Butterów, wełniany szal, w różowym kolorze, dla panny We-
lling, aby ożywić ją nieco, jak powiedziała Arabella, parę świeżo
wydanych powieści dla Cressidy, grzechotki dla blizniąt i piękny
wazon dla Marshallów.
- W ten sposób większość prezentów mamy z głowy
- powiedział Titus. - Pielęgniarki dostaną jeszcze po butelce
wina i czek na dodatek, podobnie zaÅ‚atwimy sÅ‚użące i ogrod­
nika na wsi. Jest jeszcze jedno poważne zadanie przed nami.
Musimy znalezć podarek dla babci.
- Musimy kupić coś, co będzie się łatwo zakładać i coś, co
babcia będzie mogła nosić codziennie, jeśli taką będzie miała
ochotę - doradziła Arabella. - Może zatem jakiś łańcuszek...
Po długim zastanowieniu rzeczywiście wybrali łańcuch
ze zÅ‚otych ogniw, ze zÅ‚otÄ… ozdobÄ… na koÅ„cu. ByÅ‚ piÄ™kny i do­
skonale nadawał się dla starszej pani. Gdy go ekspedient
pakował, Arabella przechodziła od gabloty do gabloty,
zachwycając się ich zawartością, ale nic nie mówiąc Titusowi.
Miał hojną naturę i była pewna, że kupiłby dla niej każde
cacko, gdyby tylko wyraziła ochotę. Tego jednak nie chciała.
117
WolaÅ‚a, żeby w tym momencie obdarzyÅ‚ jÄ…, co najwyżej, ki­
logramem jabłek.
Po powrocie do domu ułożyli wszystkie prezenty na stole
w salonie.
- Pozostawiam ci zadanie świątecznego zapakowania
upominków - powiedziaÅ‚ Titus. - Zrobisz to na pewno dosko­
nale i będziesz miała zabawę na cały jutrzejszy dzień. Ja mam
konsultację w Birmingham i być może będę musiał zatrzymać
siÄ™ tam na noc.
- A co z kartami Å›wiÄ…tecznymi, wprawdzie już je kupili­
śmy, ale nie wiem, do kogo należy je wysłać? - zapytała.
- Listę osób znajdziesz w górnej, prawej szufladzie,
w moim biurku. Zwykle prosiłem pannę Baird, żeby to zrobiła
za mnie. Ale będzie znacznie ładniej, jeśli ty je podpiszesz
i wyślesz w naszym imieniu.
- Nie mam nic przeciwko temu. A czy będziesz wolny,
żeby pojechać na wieś na Boże Narodzenie?
- Oczywiście, zakładając jednak, że nic szczególnego się
nie wydarzy.
- Miejmy nadzieję. Chciałam ci jeszcze raz podziękować
za wspaniałe popołudnie.
- Mnie też bardzo się podobało - odparł, ale myślami był
już daleko, bo jak wcześniej uprzedził Arabellę, miał jeszcze
coś do załatwienia u siebie w gabinecie.
Arabella przebrała się w swoim pokoju w jedną z nowych
kreacji, jednak myśli jej koncentrowały się w tej chwili wokół
zupełnie innego tematu. Stłumiła brutalnie sentymenty wobec
męża, które znowu zaczęły jÄ… opanowywać i jeszcze raz za­
częła zastanawiać siÄ™, jak wzbudzić w Titusie miÅ‚ość do pew­
nej pani, mieszkajÄ…cej z nim pod jednym dachem. Przypusz­
czalnie była dla niego przyjaciółką zbyt łatwo dostępną, na
118
każde zawołanie. Pełniła rolę czegoś w rodzaju ulubionej pary
wygodnych butów, na które nie zwraca się uwagi, ale które
zawsze są pod ręką. Może wprowadzić do ich stosunku trochę
chÅ‚odu, nieco niezależnoÅ›ci z jej strony... Niestety, nie wie­
dziaÅ‚a, jak to przeprowadzić. Niechaj los wobec tego zadecy­
duje o wszystkim, pomyślała na koniec, przyczesała jeszcze
raz włosy, które tak bardzo podobały się mężowi, i zeszła na
dół, do salonu.
Po jakimś czasie pojawił się tam również Titus, zjedli jak
zawsze wyÅ›mienity obiad, a potem rozmawiali o nadchodzÄ…­
cych świętach. Objaśnił jej, że w wiosce zawsze urządzane
jest przyjęcie w dniu wigilijnym i tym razem oboje muszą
w nim wziąć udziaÅ‚. Tego dnia także przyjdÄ… do dworu kolÄ™d­
nicy i zostaną zaproszeni do środka. To stary zwyczaj.
Arabella przytaknęła ze zrozumieniem.
- CzÄ™stujecie ich oczywiÅ›cie babeczkami z miÄ™snym na­
dzieniem i ciepÅ‚ymi napojami. PamiÄ™tam to z wÅ‚asnego dzie­
ciństwa. A czy będzie choinka?
- Jakże mogłoby być inaczej. Zajmuje się tym Butter.
Będzie także parę osób z rodziny. Nie mówiłem ci jeszcze
o tym, ale żyją moje ciotki i kuzyni, obdarzeni dziećmi. Także
cioteczny dziadek, który potrafi doskonale rozÅ›mieszać bab­
cię... Spotykamy się z nimi rzadko, ale Boże Narodzenie to
szczególna okazja.
- Zawsze cieszy mnie dom peÅ‚en Å›wiÄ…tecznych goÅ›ci - po­
wiedziała uradowana Arabella. - Podaj mi ich imiona, a dla
każdego kupię jakiś prezencik...
- Jesteś kochana. Obawiam się, że nie miałbym na to
czasu. Czy coś jeszcze zaplanowaliśmy na nadchodzący
weekend?
- Tylko tyle, że pojutrze mają wpaść do nas na obiad
Marshallowie. Ale pamiętaj również, że zostaliśmy zapro-
119
szeni na przyjÄ™cie do pani Lamb. PowiedziaÅ‚eÅ›, że pójdzie­
my tam.
- O Boże! Zupełnie o tym zapomniałem. Ona była moją
niezmordowanÄ… swatkÄ…. ZnaÅ‚a doskonale mojÄ… matkÄ™ i za­
wsze mówiła, że jej obowiązkiem jest znalezienie dla mnie
godnej żony.
- Do licha. Czy muszę wobec tego iść do niej? Może mnie
przecież rozboleć głowa...
- Kochana Arabello, głównym celem mojego ślubu z tobą
byÅ‚o powstrzymanie tej kobiety od wynajdywania wciąż no­
wych pań do ożenku.
Jeśli miał to być komplement, brzmiał bardzo nieudolnie,
pomyślała Arabella i ciężko westchnęła. Nie dość, że musiała
walczyć z wrogiem w osobie Geraldine, to pojawił się jeszcze
drugi przeciwnik. Zapytała więc tylkom
- Czy będą obowiązywały stroje wieczorowe?
- Jak najbardziej. Panowie na czarno, panie w długich
sukniach. Kup sobie coÅ› na tÄ™ okazjÄ™... ZresztÄ… zawsze wy­
glÄ…dasz znakomicie.
Która kobieta nie lubi takich okazji? - pomyślała Arabella.
Uśmiechnęła się więc do męża i zaczęła w myślach planować,
że będzie to coś ekstra... na przykład góra z czarnego atłasu,
a wąska spódnica rozcięta niemal do połowy uda. Dekolt
również odsÅ‚oni to i owo. MogÅ‚aby zatem konkurować z Ge­
raldine, gdyby się tam spotkały.
Następnego dnia kupiła u Harrodsa jednak zupełnie coś
innego. SrebrzystoszarÄ… sukniÄ™ z szyfonu, na satynowej halce,
upiętą tak, że podkreślała wszelkie kobiece linie. Studiowała
swą sylwetkę przez dłuższą chwilę w lustrze przymierzalni
i zawyrokowaÅ‚a, że tego wÅ‚aÅ›nie potrzebuje, by poruszyć nie­
co Titusa, który zachowywał się wobec niej jak zimny głaz.
120 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.pev.pl