[ Pobierz całość w formacie PDF ]

się z żalu, ale nie mogła tego zrobić przy dziecku i gościach.
Przez dziesięć minut Cole bawił się z synem, podczas gdy ona słuchała
informacji przekazywanych przez Maitlandów. Przemknęło jej przez myśl, że
powinna zapisywać ich uwagi, bo nic nie była w stanie zapamiętać.
44
R
L
T
Wreszcie chłopiec wstał i podszedł do Eloise.
 Pić.
 Poproś mamę Sarę  zachęciła go kobieta.
Na małej twarzyczce odmalował się wyraz niepewności. Eloise
wskazała Sarę.
 Sara jest twojÄ… nowÄ… mamusiÄ…. PoproÅ› mamÄ™ SarÄ™.
Chłopiec popatrzył na Sarę nierozumiejącym wzrokiem i pokręcił
główką.
 Nie! Chcę moją mamę.  Azy napłynęły mu do oczu.  Chcę mamę! 
Zanosząc się płaczem, wdrapał się na kolana Eloise.
Wprawdzie Sara nie spodziewała się, że Brody natychmiast ją
zaakceptuje, ale nie podejrzewała też, że odrzucenie tak ją zaboli.
 Proszę go nie stresować  szepnęła.
 Przepraszam, kochanie  rzekła do Sary Eloise, tuląc zapłakane
dziecko.  Ciągle dziś mówię nie to co trzeba. Nie gniewaj się. Jakoś
niezdarnie mi wszystko wychodzi. Zanim tu przyszliśmy, tłumaczyłam
Brody emu, że zamieszka z nowymi rodzicami. Sądziłam, że jak doczepię
twoje imię do słowa  mama , łatwiej mu będzie zaakceptować zmianę, ale on
chyba nie rozumie, co siÄ™ dzieje.
 Jest jeszcze za mały.  Sarze zrobiło się żal malca, który czekał na
powrót najważniejszej osoby w jego życiu. Nagle uświadomiła sobie, że cały
czas martwi się o siebie, czy udzwignie rolę matki, a przecież powinna
martwić się, czy Brody się do niej przekona.  Mama kojarzy mu się z Ruth.
Kiedy usłyszał zbitkę  mamy i mojego imienia, poczuł się skonfundowany.
Najlepiej, jak będę dla niego Sarą. Nie będzie się tak stresował.
 Pewnie masz rację.  Eloise pocałowała chłopca w czoło.
Sara wstała. Może jeśli na moment zniknie, chłopiec się uspokoi.
45
R
L
T
 Przyniosę mu sok. A dla nas zaparzę kawę. Słysząc, jak płacz dziecka
przybiera na sile, uciekła do kuchni. Postawiła na tacy filiżanki.
 Pomóc ci?  spytał po paru minutach Cole. Unikając jego wzroku,
wyjęła z lodówki śmietankę do kawy.
 Dzięki, nie trzeba.
Chwycił ją za łokieć i obrócił twarzą do siebie.
 On nie rozumie, Saro.
Zesztywniała. Nie chciała, by ją pocieszał.
 Myślisz, że tego nie wiem?
 Musimy dać mu trochę czasu.
 To oczywiste.  Ciekawe ile, przemknęło jej przez myśl. Dziesięć lat?
Piętnaście?
 Zobaczysz, pokocha cię. Uświadomi sobie to, co ja wiem od dawna.
%7łe jesteś wspaniałą osobą o wielkim sercu, która przyjęła pod swój dach
biednego małego chłopca.
 Przestań mi się podlizywać.
 Nie podlizuję się. Stwierdzam fakty. I wiem, że Brody cię nie odtrąca.
On po prostu czuje się zdezorientowany i zagubiony. Jego życie legło w
gruzach.
 Wiem. Pamiętam, co nam Parker wczoraj powiedział: że
przystosowanie się do nowej sytuacji nie nastąpi z dnia na dzień.
Powoli Cole rozluznił uścisk. Sara uzmysłowiła sobie, jak bardzo
stęskniła się za dotykiem męża, a przecież odsunęła się od niego niecałe
dwadzieścia cztery godziny temu. Jednak mimo jego troskliwości jeszcze nie
była gotowa przejść do porządku dziennego nad tym, co zrobił.
Z salonu dobiegł ją stanowczy głosik:
 Pić!
46
R
L
T
 Możesz zanieść Brody emu soczek?  zwróciła się do Cole a.  Ja za
chwilÄ™ dojdÄ™ z kawÄ….
Skinąwszy głową, Cole z plastikowym kubeczkiem w ręce opuścił
kuchnię. Podnosząc tacę z filiżankami, Sara ruszyła za mężem. Incydent z
 mamą Sarą wyraznie świadczył o tym, że nie jest mamą Brody ego. Ona o
tym wie, a najgorsze, że Brody też to wie.
47
R
L
T
ROZDZIAA CZWARTY
Dwie godziny z Maitlandami zleciały błyskawicznie i nim się Cole
obejrzał, on i Sara zostali sami z Brodym. Na szczęście oboje poprosili o dwa
tygodnie urlopu, żeby nie musieć od razu oddawać Brody ego do
przedszkola, ale Cole wiedział, że te dwa tygodnie też szybko zlecą.
Po trzech dobach Cole uznał, że pracowity dzień w szpitalu jest mniej
męczący niż dzień z tryskającym energią dwulatkiem. W sumie to nowe
doświadczenie miało na niego pozytywny wpływ. Obserwując syna, żałował,
że ominęły go różne ważne momenty z jego życia: pierwszy uśmiech,
pierwszy kroczek, pierwsze słowo. Ale pocieszał się, że kolejne mu nie
umkną. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.pev.pl