[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Markiza była wprawdzie młodsza od niego o pięć lat, ale bez wątpienia zaliczano ją do matron i cały
Beau Monde śmiał się serdecznie z uwagi wnuka lady Hertford, lorda Beauchampa, który
zobaczywszy króla w parku na przejażdżce konnej z markizą, wykrzyknął:
Mój Boże, babcia musi się nauczyć jezdzić konno, albo będzie po nas!
U markizy król znalazł coś, czego nie dała mu przedtem żadna z kobiet, w których był zakochany, to
znaczy rodzinę. Gorąco pokochał dzieci swej faworyty, a do jej najmłodszej wnuczki, Marii, pisał
niezwykle ciepłe, wzruszające listy.
Początkowo ludzie sceptycznie odnieśli się do tej nowej miłosnej obsesji króla. Pózniej byli nią
rozbawieni.
Król zaś zakochał się tak bardzo, że narzucił sobie nawet ostrą dietę, by schudnąć i wyglądać
atrakcyjniej. Przez całe noce i dni rozmyślał też nad sposobami sprawienia przyjemności markizie.
Jednakże sporo osób było wstrząśniętych i uważało ten związek za skandal. Między innymi brat
markizy oraz Alisa.
W pierwszej chwili pogardliwie zbyła przyniesioną jej przez Penelopę informację, traktując ją jako
niegodnÄ… uwagi plotkÄ™.
Jak możesz rozmawiać o takich sprawach ze służbą, Penelopo zganiła siostrę. Wiesz, że
mama nie pochwaliłaby tego!
To jedyne ludzkie istoty w tym ponurym domu! odwarknęła Penelopa. A poza tym, ja tylko
bardzo taktownie zapytałam Marthę, dlaczego ciotka Harriet z taką niechęcią mówiła o kimś, kto
nam wydawał się tak bardzo godny szacunku!
Martha była pokojówką, zarządczynią i ponieważ ciotka przeważnie nie miała z kim rozmawiać
także powiernicą lady Ledbury. Pracowała w domu przy Islington Square od trzydziestu lat i choć była
nieco surowa oraz z pewnością ogromnie purytańska, Alisa lubiła ją.
Okazywała im wiele dobroci, kiedy były młodsze i posyłano je wcześnie do łóżek, po kolacji, która
według ciotki była odpowiednia dla dzieci. Martha przynosiła im, wtedy galaretki lub winogrona, a
czasem nawet jakÄ…Å› czekoladÄ™.
Martha twierdzi kontynuowała Penelopa że markiza Conyngham jest równie tęga jak król i
karykaturzyści rysują skandaliczne obrazki, przedstawiające ich oboje. Musimy to koniecznie
obejrzeć, jeśli tylko trafi się nam okazja.
Może jednak... byłoby lepiej, gdybyśmy... nie odwiedzały markizy zasugerowała niepewnie
Alisa.
Nie odwiedzały jej? wykrzyknęła Penelopa. Jak możesz mówić takie głupstwa?
Jeśli ona... postępuje niewłaściwie...
Jeśli trzyma króla w garści, a Martha mówi, że trzyma odparła Penelopa to chyba rozumiesz,
jakie to mogłoby być korzystne, gdyby zaprosiła nas
choćby tylko na jedno przyjęcie? Spotkałybyśmy tam wszystkich, dosłownie wszystkich!
Alisie przeleciało przez myśl, że mogło to dotyczyć i hrabiego.
Proszę, Penelopo powiedziała więc bez namysłu nie nalegaj, abyśmy zaniosły jej prezent i...
próbowały nakłonić, by nam pomogła.
Jeśli zamierzasz być taka głupia i zachowywać się jak ciotka Harriet oświadczyła Penelopa to
pójdę na spotkanie z markizą bez ciebie!
To było coś, na co Alisa nie mogła się zgodzić i dobrze o tym wiedziała. Jednocześnie miała gorącą
nadzieję, że nowiny jakie im przekazano, są nieprawdziwe lub Martha przesadziła w swojej
opowieści. Po namyśle doszła do wniosku, że markiza jest z całą pewnością zbyt stara, by flirtować z
królem czy kimkolwiek innym, i zapewne tylko zazdrość skłania ludzi do mówienia nieprzyjemnych
rzeczy o damie, którą monarcha traktuje, po prostu jako przyjaciółkę.
Alisa modliła się, by jej przypuszczenia okazały się słuszne, ale kiedy następnego dnia, szły po
południu do przymiarki, i pod wpływem nalegań Penelopy, zatrzymały się na Bond Street przy sklepie
z karykaturami, na wystawie ujrzały jedną z nich, pędzla Rowlandsona, przedstawiającą króla i
markizę, oboje ogromnie tęgich, i ostro flirtujących ze sobą.
Alisa uznała nawet patrzenie na to za upokarzające. Rzuciła tylko wzrokiem na karykaturę i poszła
przed siebie, nie zwracając uwagi na fakt, że pozostawiła Penelopę samą.
Dopiero kiedy siostra dogoniła ją, odezwała się:
Nie powinnaś... jak sądzę... interesować się...
takimi rzeczami! A ponieważ jesteś młoda i występujesz jako debiutantka, błagam, jeśli ktokolwiek...
wspomni... choć wątpię, aby tak się stało... o związku króla z markizą... zachowaj się tak, jakbyś o tym
nic nie wiedziała.
Bardzo dobrze, panno Pruderio odparła Pe-nelopa.
Miała ochotę powiedzieć o wiele więcej, ale nie chciała zanadto drażnić Alisy, była bowiem
zdecydowana przeprowadzić popołudniową wizytę u markizy na swój własny sposób i bała się, że
siostra mogłaby definitywnie odmówić pójścia razem z nią.
Suknie wieczorowe były tak śliczne, że Penelopa aż piała z zachwytu nad swoją. Nawet Alisa nie
miała ochoty spierać się o postępowanie dwojga starzejących się, obcych jej osób a tak w gruncie
rzeczy o nich myślała skoro było tyle powodów, by czuć się wdzięczną losowi.
Nie chciała też myśleć o mężczyznie, któremu zawdzięczały swoje szczęście! Bez wątpienia czuła
nieznaną jej dotychczas radość, płynącą z przeświadczenia, że obie z Penelopą wyglądały zupełnie
inaczej i rzeczywiście niezwykle pięknie w sukniach, które czyniły je zwiewnymi i pełnymi gracji jak
jakieÅ› greckie boginki.
Ubrane w te suknie mogłybyśmy stać na postumencie w jednej z nisz, w jadalni hrabiego
pomyślała mimo woli i zaraz zganiła za to samą siebie.
Pani Lulworth obiecała dostarczyć suknie następnego dnia, po czym dodała:
Przynosicie mi chlubę i jeśli ktoś spyta, gdzie nabyłyście suknie, mam nadzieję, że podacie mój
adres.
To zupełnie oczywiste odparła Penelopa.
Jesteśmy pani bardzo wdzięczne dodała Alisa. Jest pani dla nas taka uprzejma.
Pani Lulworth uśmiechnęła się, co było dość rzadkim zjawiskiem.
Sprzedałam dziś dziesięć słoiczków kremu powiedziała i zostało mi już tylko dwadzieścia
dziewięć.
Wspaniale! zawołała Penelopa. Któregoś dnia w przyszłym tygodniu będziemy musiały
wybrać się na wieś i zrobić jeszcze trochę.
Lepiej poczekajmy, i zobaczymy, co będzie dalej stwierdziła ostrożnie pani Lulworth.
Możliwe jednak, że będą potrzebne.
W drodze z Bond Street do domu markizy Alisa znowu starała się przekonać samą siebie, że to, co
Martha mówiła o królu i dawnej przyjaciółce ich matki było tylko plotką.
Nie mogła sobie wyobrazić kobiety z pokolenia swej matki, romansującej choćby i z królem. Musiała
wprawdzie uznać swój brak wiedzy na ten temat, przypuszczała jednak, że ludzie, którzy się kochają,
całują się w taki sposób, w jaki pocałował ją hrabia.
Tyle, że on nie deklarował jej miłości!
Jednocześnie, zdawała sobie sprawę z tego, jak mało wie o uczuciach mężczyzny do kobiety lub
kobiety do mężczyzny. Był to jednakże temat, na który nie miała najmniejszej ochoty rozmawiać z
Penelopą. Gdyby żyła mama pomyślała zapytałabym ją. I natychmiast, uświadomiła sobie, że
nawet matce nie powiedziałaby ani o tym, że ktoś ją pocałował, ani jakie uczucia rozbudził w niej ten
pocałunek.
Zbliżały się do okazałej rezydencji, będącej zgodnie z tym, czego Penelopa dowiedziała się od
Marthy siedzibą markizy i tych spośród jej dzieci, które jeszcze nie założyły własnych rodzin.
Modlę się, Aliso powiedziała cicho Penelopa by markiza była w domu. I mam nadzieję, że ty
również się o to modlisz.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]