[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Płonęłam, w moich \yłach krą\ył piasek i kurz. Pragnęłam krwi, tak jak w upalny dzień pragnie się wody.
Wiedziałam, co Ather miała na myśli, mówiąc o polowaniu, ale nie zamierzałam zabijać, \eby złagodzić własne
cierpienie. Przecie\ nie byłam zwierzęciem, tylko człowiekiem...
Przynajmniej taką miałam nadzieję. Co Ather ze mną zrobiła?
- Risiko - odezwała się. - Jeśli nie zapolujesz.
krew, którą ci dałam, wkrte cię zabije. - Nie próbowała mnie namawiać. Przedstawiała mi fakty. - Nie umrzesz
tak od razu, ale zanim nadejdzie ranek, będziesz zbyt słaba, \eby polować, a ja nie zamierzam cię karmić. Poluj
albo umieraj. Sama wybierz.
Wahałam się, próbuje sobie przypomnieć, dlaczego nie powinnam polować. Sprzeciwiłby się ktoś, kogo znałam
i kochałam. Nie pamiętałam kto to. Nie mogłam sobie przypomnieć. Jedyny powód, jaki przychodził mi teraz
do głow/. to nauki, które przez całe \ycie słyszałam od księ\y. Zabijanie to grzech.
Ale świadome nara\enie własnego \ycia te\ było grzechem.
Pewnie i tak byłam skazana na potępienie.
- Głupie dziecko - rzuciła Ather. - Spójrz na swoje lustrzane odbicie i powiedz, czy twój kościół nie przekląłby
cię za to, kim teraz jesteś? Czy odrzucisz \ycie, jakie ci dałam, po to, by ratować duszę, którą twój Bóg potępił?
- Nie zaprzedam duszy, \eby ratować \ycie -oświadczyłam, choć wcale nie byłam o tym przekonana. Mój
kościół był zimny i rygorystyczny, ale nicość, jaką była śmierć pozbawiona duszy, przera\ała mnie bardziej ni\
ogień piekielny, którym mnie straszono. Mo\e to Ather miała rację? A jeśli jest ju\ za pózno?
- Nie - powtórzyłam, próbując przekonać bardziej samą siebie ni\ Ather. - Nie zrobię tego.
- Zmiałe słowa. A jeśli ci powiem, \e to i tak bez znaczenia? - Ather szeptała, jakby w ten sposób chciała
zaszczepić te słowa w moim umyśle. Niestety, jej metoda skutkowała. - Podpisałaś pakt z diabłem, kiedy kropla
twojej krwi spadła na podarunek, który ode mnie otrzymałaś.
Przed oczami stanęła mi ta scena. Czarna ró\a o kolcach ostrych jak zęby \mii. Kolec kaleczy dłoń trzymającą
kwiat. Na czarny pąk spada kropelka krwi. Czarne oczy, podobne do oczu Ather, ale nieskończenie zimniejsze,
wpatrują się w krwawiącą ranę. Wzrok \mii wbity w kolce kwiatu, jakby to on mnie skaleczył...
Moją głowę wypełniły ponure obrazy. Wę\e, polujące bestie, krew na czarnym pąku ró\y. Ból, gniew,
nienawiść wdarły się do mojego serca. Zła krew, która skazała mnie na potępienie.
rozdział IX teraz
Odrywam się od wspomnień. Ale\ byłam głupia, myśląc, \e te naiwne protesty uratują moją duszę.
Sługa Aubreya uciekł z mojego ogrodu, wyczuwam, \e opuszcza miasto. Ma powody, \eby obawiać się o swoje
\ycie. Gdyby został, musiałabym go zabić. Wie, \e bym to zrobiła, wie, \e czuję zapach jego strachu.
Zostałam zamieniona wbrew mojej woli, ale ju\ z tym nie walczę. Nie ma większej wolności, ni\ kiedy biegnąc
przez las, czujesz na twarzy powiew nocnego powietrza. Nie ma większej radości ni\ łowy. Smak strachu
ofiary, szybkie i głośne dudnienie jej serca, zapach nocy.
Mieszkam w tym miasteczku, tak blisko zmarłych, a jednocześnie w sąsiedztwie wiernych nale\ących do
kościoła stojącego po drugiej stronie ulicy. Czuję strach ludzi uciekających z mojego domu. Boją się tego, kim
jestem - łowcą. Ju\ dawno zrozumiałam, \e nie mogę się tego wypierać.
Instynkt podpowiada mi, \e powinnam ruszyć w pogoń za tym uciekającym, wystraszonym stworzeniem. W
końcu jestem wampirem. Nie jestem
jednak zwierzęciem, co więcej, kiedyś sama byłam człowiekiem. Instynkt łowcy i umysł człowieka, oto
dlaczego mój gatunek jest tak niebezpieczny. Człowieczeństwo to nic więcej jak okrutna zabawa ze światem,
bezmyślne, brutalne polowanie na dzikie zwierzęta.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]