[ Pobierz całość w formacie PDF ]
gorliwie śpieszy z pomocą tak miłemu chłopcu, jakim był młody administrator. Słysząc zwykle wcześniej nawet niż
psy tętent kopyt końskich, zaczynała wołać na starego:
Czy nie słyszysz, że Rafael wraca do domu? Idz, potrzymaj mu konia, ty leniuchu!
Zarandilla wychodził na spotkanie młodzieńca, wpatrując się w niewyrazne kontury postaci jezdzca, rozpływające się
w jakiejś dziwnej mgle. Ręce i głowa trzęsły mu się miarowo i nieustannie: starość pastwiła się nielitościwie nad jego
wyczerpanym przez życie organizmem.
Zsiadłszy z ognistego rumaka, który bił nerwowo kopytami o bruk podwórza, jakby gotując się do nowej drogi, Rafael
zostawił go opiece starego Zarandilli, sam zaś wszedł z wesołym uśmiechem do kuchni.
No, matko Jadwigo, co mamy dzisiaj?
Twoją ulubioną potrawę, nicponiu: wyborną zupkę z przysmażonym czosnkiem.
Ich nozdrza zaczęły wciągać z rozkoszą ostry zapach bijący z rondelka, w którym smażyły się kromki chleba gęsto
posypane czosnkiem. Stara nakrywała do stołu, a Rafael rozwodził się szeroko nad jej talentem kulinarnym.
Bo odpowiadała uśmiechając się możesz sobie drwić ze mnie, ale w czasach mojej młodości panowie
odwiedzający fermę w towarzystwie naszego nieboszczyka pana nie żałowali mi komplementów.
Gdy Zarandilla, wróciwszy ze stajni, zasiadał przy stole, pierwsze jego spojrzenie padało na butelkę wina, do którego
wyciągał swe drżące dłonie. Wino był to zbytek, na który Rafael, przywykły za młodych lat do lepszego życia,
pozwalał sobie codziennie.. Zdziecinniały starzec, obojętny
na kunszt kulinarny matki Jadwigi, pożerał oczami butelkę przysuwając się jak najbliżej. Obliczał już w myśli ile
wypije Rafael, z góry postanawiając nie zostawić ani kropli dla żony, Przebiegła staruszka śledziła jednak czujnie
każdy jego ruch i korzystając z jednej chwili nieuwagi porywała za butelkę, odstawiając ją na stronę.
Rafael znał dobrze wszystkie wady i słabe strony staruszków, toteż przechowywał swe wino pod kluczem wiedząc, że
nie należy wodzić ich na pokuszenie.
Spożyli obiad we troje w uroczystym milczeniu, jak gdyby wdzierającym się z pól do izby przez szeroko otwarte okna.
Jedynie świergot wróbli bijących się na dachu zakłócał wielką ciszę. Niekiedy rozlegało się również gdakanie kur
grzebiących na podwórku, z przestronnej stajni dobiegało rżenie koni i porykiwanie osłów. Od strony zabudowań
folwarcznych dochodziło dzikie chrząkanie wieprzy, walczących ze sobą o strawę w korycie. Gdy dzwięki te milkły
nagle, znowu majestatyczna cisza rozciągała się nad polami. Wsączały się w nią jedynie ciche jak podmuch wietrzyka
zwiewne tony gołębiego gruchania lub chybotliwy dzwięk dzwonków na szyi mułów, kroczących powoli tonącym w
tumanach kurzu gościńcem.
Pławiąc się w rozkosznej bezczynności, obaj mężczyzni zapalili papierosy, wszczynając rozmowę o przewidywanych
robotach w polu. Rozmowa toczyła się leniwie, jak to jest we zwyczaju wszystkich wieśniaków. Powoli zmieniano
temat, rozmowa się ożywiała, Rafael wywoływał wspomnienia z okresu swej pierwszej młodości, potem zaczął
utyskiwać nad nędzą, w jakiej żyć muszą pasterze' górscy, mimo że praca ich jest wyjątkowo ciężka i niejednokrotnie
niebezpieczna.
Tak jest zapalał się żal mi ich serdecznie, a jednocześnie pełen jestem uznania i podziwu dla ich,
uczciwości! Przymierają często głodem, lecz żaden z nich ani pomyśli o tym, że mógłby na przykład zabić jedno a
powierzonych swej pieczy bydląt, aby posilić się smakowitym mięsiwem. Gdzie znajdziesz ludzi uczciwszych i
skromniejszych w swych wymaganiach?
Masz słuszność, mój synu odpowiedział mu Zarandilla tylko biedacy potrafią być prawdziwie uczciwymi
ludzmi. I tym biedakom bogacze nie ufają i jak się ich boją! A tymczasem żaden z tych pięknych mieszkańców niewart
małego palca tych biedaków. Czy można poczytać Don Pablowi Dupont za zasługę to, że mając miliony nie chce
okradać ludzi? Nieprawdaż, że nie ma w tym żadnej zasługi? Tak, tak, tylko my biedacy jesteśmy naprawdę uczciwi.
Nie wystarczy jednak być biedakiem, aby być uczciwym odpowiedział lnu Rafael. Należy zachować czystość
[ Pobierz całość w formacie PDF ]