[ Pobierz całość w formacie PDF ]

po co zrobiłeś coś tak okropnego, ale nic nie przychodzi mi do
głowy. Poważnie nie rozumiem, dlaczego mi to zrobiłeś.
Przetarł usta i wymamrotał coś pod nosem.
 Co?  zapytałam.  Mów głośniej.
Nie powiedział.
Zeszłam z ganku i stanęłam przed nim.
 Byłeś w moim życiu od lat, Tanner. Byłeś na moim ślubie.
Jesteś ojcem chrzestnym mojej córki. Tuliłeś mnie na pogrzebie
męża, więc jeśli istnieje powód twojego dziwacznego zachowania,
jeśli istnieje powód, dla którego zniszczyłeś to, co było między
mną a Tristanem, proszę, powiedz mi. Ponieważ jeśli jest coś
ważnego, co według ciebie miałoby przeszkodzić nam w byciu
razem, może pokonam to, co dzieje się w moim wnętrzu. Może
dam radę patrzeć na ciebie bez odrazy.
 Nie zrozumiesz  powiedział, spuszczając głowę.
 Spróbuj.
 Ale&
 Tanner!
 Cholera, kocham cię, Elizabeth!  wykrzyknął, w końcu
spoglądając mi w oczy. Jego słowa uderzyły we mnie, przez co aż
zatoczyłam się do tyłu i serce przestało mi bić. Upuścił łopatę i
wyrzucił ręce w górę w geście bezradności.  Kocham cię. Od lat
jestem w tobie zakochany. Odkąd cię poznałem. Przez cały ten
czas ukrywałem swoje uczucia, bo kochał cię również mój
przyjaciel. A ty kochałaś jego. Nigdy nic nie mówiłem, ponieważ
wiedziałem, że jeśli istnieje ktoś godny twojej miłości, to jest nim
Steven. Jednak po jego śmierci&  Podszedł do mnie i założył mi
luzne pasmo włosów za ucho.  Nie planowałem pragnąć cię tak
bardzo po twoim powrocie do miasta. Ponownie pogrzebałem
swoje uczucia. Wtedy jednak pojawił się przy tobie ten cały Tristan
i znów zostałem piątym kołem u wozu. Obserwowałem, jak ktoś
inny doprowadza cię do śmiechu, ktoś inny cię uszczęśliwia, ktoś
inny cię kocha. Każdego dnia moja zazdrość przybierała na sile.
Każdego dnia chciałem, byś to mnie pragnęła. Chciałem twojego
śmiechu, pragnąłem całej ciebie, Liz. Próbowałem więc oderwać
cię od niego. Wiedziałem, że to podłe, wiedziałem, że nie
powinienem prosić o wybaczenie, ale&  Westchnął i splótł ze
mną palce.  Kocham cię tak bardzo, że nie wiem, czy moje serce
wytrzyma, nie mogąc cię mieć.
Trzymał mnie za rękę, ale zamiast czuć ciepło, jak w
przypadku Stevena, zamiast czułości, którą przekazywał Tristan,
czułam jedynie zimno. Trzymając Tannera za rękę, byłam jeszcze
bardziej samotna.
 Zwiadomie wszystko zniszczyłeś  powiedziałam
oszołomiona. Puściłam jego dłoń i przeczesałam palcami włosy. 
Celowo ingerowałeś w moje życie, w mój wybór, ponieważ mnie
kochasz?
 On nie jest dla ciebie dobry.
Pokręciłam głową.
 Nie tobie o tym decydować.
 Skrzywdziłby cię. Jest potworem, wiem o tym. I spójrz, jak
zniknął, kiedy tylko pojawiły się kłopoty. Ja bym cię nie zostawił,
Liz. Ja bym o ciebie walczył.
 Może powinieneś.
Uniósł brwi.
 Co powinienem? Powinienem o ciebie walczyć? Będę
walczył, przyrzekam.
 Nie.  Skrzyżowałam ręce na piersi i się wyprostowałam. 
Może powinieneś mnie zostawić.
 Lizzie&
 Nie  syknęłam ostro.  Nie nazywaj mnie tak. Oszalałeś,
jeśli myślisz, że chcę mieć z tobą coś wspólnego. Kiedy się kogoś
kocha, nie krzywdzi się go. Kiedy naprawdę jest się w kimś
zakochanym, chce się jego szczęścia bardziej niż własnego. Tristan
nie jest potworem, Tanner. To o ciebie ludzie powinni się martwić.
Jesteś chory. Masz urojenia. A teraz odejdz i zostaw mnie w
spokoju. Nie wracaj tutaj. A gdy zobaczysz mnie w mieście,
odwróć głowę. Naprawdę nie chcę mieć z tobą nic wspólnego.
 Nie mówisz poważnie.  Zadrżał i zbladł. Wróciłam na
ganek, ale krzyknął za mną:  Nie mówisz poważnie, Liz! Jesteś
zła, ale ci przejdzie. Przejdzie ci, prawda?
Weszłam do domu, trzasnęłam drzwiami i oparłam się o nie.
Serce waliło mi jak młotem, kiedy słuchałam, jak Tanner
wykrzykuje, że wszystko sobie poukładamy  że będzie między
nami dobrze.
Ale nie będzie.
Poczuję się dobrze jedynie wtedy, gdy już go więcej nie
zobaczę.
ROZDZIAA 39
Tristan
Tygodnie zamieniły się w miesiące od wyjazdu z Meadows
Creek. Większość czasu spędzałem na podwórku rodziców,
pracując w drewnie. Budowałem przy użyciu rąk, ponieważ tylko
to zajęcie wydawało mi się dobre.
Nastał maj, a ja nadal myślałem o Elizabeth. Nadal tęskniłem
za Emmą. Nadal próbowałem znalezć sposób, by pożegnać się z
Jamie. Nadal chciałem powrotu Charliego. Nie wiedziałem, jak to
możliwe, że w tak krótkim czasie aż dwa razy straciłem swój
świat.
 Tristanie  powiedziała mama, wchodząc na werandę. 
Zjesz obiad?
 Nie, nie jestem głodny.
Zmarszczyła brwi.
 Dobrze.
Złapałem za siekierę, ale spuściłem głowę.
 Właściwie, chyba bym coś zjadł.
Jej ekscytacja doprowadziła mnie niemal do śmiechu. Choć
wcale nie byłem głodny, radość, jaką odczuwała, mogąc mnie
nakarmić, sprawiała, że byłem gotów jeść. Mama wiele przeszła od
wypadku. Nie wyobrażałem sobie ogromu jej wyrzutów sumienia,
tych wszystkich dni, w których rozmyślała, że to ona siedziała za
kierownicą. A ja jej tego nie ułatwiałem.
Przynajmniej mogłem usiąść z nią i z tatą przy stole.
 Nie myślałeś o sprzedaży domu w Meadows Creek? 
zapytał tata.
 Nie wiem. Pewnie trzeba będzie to zrobić. W przyszłym
tygodniu może coś z tym zrobię.
 Daj znać, gdybyś potrzebował pomocy. Nie znam się za
bardzo na sprzedaży domów, ale radzę sobie z Google lepiej niż
większość ludzi w moim wieku  zażartował.
Roześmiałem się.
 Będę o tym pamiętał. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.pev.pl