[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dalej komentować moją niechlubną przeszłość?
Zmarszczył lekko czoło. Te słowa nie pasują do
Shelby, którą znał. Ten jej ton jest dość niepokojący.
Straciła ojca, dom, całe swoje dotychczasowe życie,
nawet w pewnym sensie brata. W ciÄ…gu ostatnich tygodni
straciła dosłownie wszystko, a wyszła za niego za mąż,
ponieważ potrzebowała choćby odrobiny poczucia bez-
pieczeństwa. On natomiast z miejsca zrobił jej piekło,
i teraz wygląda na to, jakby ten dzień miał być gwoz-
dziem do jej trumny. A przecież nie tak to sobie
zaplanował. Nie zamierzał jej krzywdzić. Nagromadziło
się jednak tyle słów, tyle ran, że trudno mu przyszło
trzymać język za zębami.
Krążył wzrokiem po jej bladej twarzy, przypominając
j:kol43 21-11-2006 p:58 c:0
58 BIAAA SUKNIA
sobie lepsze, szczęśliwsze czasy, kiedy upijał się samym
widokiem jej uśmiechu.
Jesteś pewna, że chcesz dalej pracować? spytał,
żeby zmienić temat.
Shelby wlepiła wzrok w talerz.
Tak, jestem odparła. Lubię swoją pracę. Wcześ-
niej tak naprawdę nie pracowałam, poza jakimś wolon-
tariatem czy działalnością społeczną.
A Barry Holman? spytał z wyzywającym uśmie-
chem.
Shelby wstała. Wciąż miała na sobie swój biały ślubny
kostium, wyglądała bardzo kobieco i elegancko, i bardzo
ponętnie. Długie włosy opadały jej falami na ramiona.
Justin miał ochotę chwycić je w garść i całować.
Pan Holman jest moim szefem przypomniała mu
a nie kochankiem. Nie mam kochanka.
Justin wstał także, podchodząc do niej z przymknięty-
mi oczami. Jego ciało dręczyły lata niespełnionego
pożądania.
Będziesz miała kochanka.
Nie, teraz siÄ™ nie odsunie. Nie da mu tej satysfakcji.
Uniosła dumnie głowę, choć kolana miała miękkie,
a serce waliło jej jak po szalonym biegu. Bała się go, bała
się jego zemsty. Bała się, bo uważał ją za doświadczoną
kochankę, a tymczasem wiedziała, że nawet po zabiegu
nie czeka ją jedna z najprzyjemniejszych chwil w życiu.
Wbrew pozorom Justin był silny. Znała siłę jego szczup-
łego ciała i bała się go, kiedy owładnie nim namiętność.
Od razu zrozumiał, o co jej chodzi.
j:kol43 21-11-2006 p:59 c:0
Diana Palmer 59
Grubo się mylisz, kochanie rzekł cicho. Nie
skrzywdzę cię w łóżku, ani z zemsty, ani z żadnego
innego powodu.
Jej wargi zadrżały z powstrzymanego szlochu, łzy
zebrały się pod powiekami. Spuściła wzrok, patrząc na
szerokÄ… pierÅ› Justina.
Może nie będziesz potrafił nad tym zapanować...
wyszeptała.
Shelby, ty naprawdę się mnie boisz? spytał, lekko
zaskoczony.
Wyprostowała swoje szczupłe ramiona.
Tak, bojÄ™ siÄ™.
A z nim też się bałaś? spytał. Z tym Wheelorem?
Otworzyła usta, by coś powiedzieć, i zrezygnowała.
Nie ma sensu tłumaczyć mu tego, czego i tak nie
wysłucha. Zaczęła znów wspinać się po schodach.
Ucieczka niczego nie rozwiąże rzucił za nią,
patrzÄ…c z mieszanymi uczuciami, jak odchodzi. Przede
wszystkim był jednak zły.
Ani próba rozmowy z tobą odparowała.
U szczytu schodów odwróciła się. Jej zielone oczy
lśniły od skrywanych łez i powracającej odwagi.
Tob, co chcesz, traktuj mnie najgorzej, jak po-
trafisz. Zemścij się na mnie. Straciłam wszystko, co było
mi drogie. Nie mam absolutnie nic więcej do stracenia,
więc uważaj, Justin. Nie mam najmniejszego zamiaru
udawać potulnej żonki. Będę sobą i mogę tylko powie-
dzieć, że przykro mi, jeśli tym samym rozwiałam twoje
dawne złudzenia.
j:kol43 21-11-2006 p:60 c:0
60 BIAAA SUKNIA
Wysłuchał jej w milczeniu.
To znaczy? spytał trochę zdezorientowany.
%7ładnych romansów odparła, czytając w jego
myślach. Niezależnie od tego, co o mnie myślisz, nie
stęskniłam się za mężczyzną.
W to akurat uwierzę rzucił. Boże mój,
kostka lodu ogrzałaby mnie bardziej niż ty kiedykol-
wiek.
Te słowa zabolały, jakby ktoś przyłożył jej sztylet do
gołej skóry. Powinna była domyślić się, że Justin uważa
ją za oziębłą, ale jakoś do tej pory nie wpadło jej to do
głowy.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]