[ Pobierz całość w formacie PDF ]
twarzy, zapraszał ją kilka razy na obiad do kafeterii w mieście. Poprosił ją też o spotkanie w
sobotę wieczorem, ale Teresa nie chciała jeszcze spędzać z nim ani z kimkolwiek innym
całego wieczoru.
Pewnej nocy zadzwoniła Abby.
Czy pani wie, że musiałam dwa razy dzwonić do Dakoty, żeby panią odnalezć?
zapytała Abby zdenerwowana. Co pani tam robi? Kiedy pani wróci?
Głos Abby przybliżył jej Carol, jakby to ona sama była przy telefonie. Znowu coś
ścisnęło ją w gardle i przez chwilę nie mogła wydobyć głosu.
Teresa?
Czy Carol jest u pani?
Jest w Vermont. Była chora , powiedziała Abby spokojniejszym głosem, w którym
nie słychać było przydatności. Odpoczywa tam.
Czy jest zbyt chora, żeby do mnie zadzwonić? Dlaczego mi pani tego nie powie,
Abby? Czuje siÄ™ lepiej czy gorzej?
Lepiej. Czemu nie próbowała pani zatelefonować i dowiedzieć się?
Palce Teresy zacisnęły się na słuchawce. Tak, dlaczego tego nie zrobiła? Bo myślała o
obrazie zamiast o Carol.
Co się jej stało? Czy jest...
Mądre pytanie. Przecież Carol napisała pani, co się stało? Tak.
No, więc - oczekuje pani, że ona będzie jak ta gumowa piłeczka znowu skakać do
góry? Albo popędzi za panią przez całą Amerykę? Uważa pani, że to zabawa w chowanego?
Przypomniała sobie znowu rozmowę z Abby wtedy, przy obiedzie. Według Abby, ona
była wszystkiemu winna. Ten list, znaleziony przez Florence, był rozstrzygający.
Kiedy pani wróci? zapytała Abby.
Za jakieś dziesięć dni. Chyba, że Carol potrzebuje auto wcześniej.
Nie potrzebuje. Za dziesięć dni nie będzie jej jeszcze w domu.
Teresa musiała się przemóc, żeby wypowiedzieć następne zdanie: Co z listem, który
napisałam, znaleziono go przed czy po?
Przed czy po czym?
Po tym, jak nasłano na nas detektywa?
Został znaleziony pózniej , powiedziała Abby wzdychając.
Teresa zagryzła zęby. Ale nieważne było, co Abby o niej sądzi, tylko to, co myśli
Carol.
Gdzie leży Vermont?
Gdybym była na pani miejscu, nie dzwoniłabym do niej .
Ale pani nie jest, a ja chcę do niej zadzwonić.
Niech pani da spokój. Mogę pani tylko tyle powiedzieć: przekażę jej każdą
wiadomość - o to właśnie chodzi. Potem nastąpiła zimna cisza. Carol chciałaby wiedzieć,
czy potrzebuje pani pieniędzy i co z samochodem.
Nie potrzebuję pieniędzy, a samochód jest w porządku . Musiała zadać jeszcze jedno
pytanie. Czy Rindy wie o tym wszystkim?
Wie, co oznacza słowo rozwód. Chciała zostać przy Carol. To wcale nie ułatwiło
Carol całej sprawy.
Bardzo dobrze, bardzo dobrze, chciała powiedzieć Teresa. Nie będzie Carol niepokoić
telefonami, pisaniem czy jakimiś innymi wiadomościami, chyba że chodziłoby o samochód.
Drżała na całym ciele, kiedy odkładała słuchawkę. I natychmiast znowu ją podniosła. Tu
pokój sześćset jedenaście , powiedziała. Nie będę przyjmowała więcej rozmów
zamiejscowych - żadnych.
Spojrzała na leżący na nocnym stoliku nóż do papieru i ukazała się jej Carol, jak z
krwi i kości, z piegami od słońca i małym ubytkiem w linii brzegowej jednego z zębów. Czy
była coś winna Carol, jej osobie? Przypomniała sobie słowa Carol: Jeśli masz męża i
dziecko, to jest zupełnie inaczej. Ze zmarszczonym czołem wpatrywała się w nóż do
papieru, nie mogąc zrozumieć, dlaczego stał się nagle po prostu zwykłym nożem do papieru,
dlaczego było jej obojętne czy go zachowa, czy wyrzuci.
Dwa dni pózniej przyszedł list od Abby z czekiem na sto pięćdziesiąt dolarów, które,
jak się wyraziła, są bez znaczenia . Abby pisała dalej, że rozmawiała z Carol i że Carol
ucieszyłaby się z wiadomości od niej, i Teresa zanotowała sobie adres Carol. Był to naprawdę
zimny list, ale ten gest z czekiem nie był zimny.
To nie Carol ją do tego namówiła, Teresa wiedziała.
Dziękuję za czek, odpisała Teresa. To bardzo miło z pani strony, ale nie skorzystam z
niego, nie potrzebuję go. Prosi mnie pani, żebym napisała do Carol. Nie sądzę, żebym mogła
lub powinna to zrobić.
Kiedy pewnego popołudnia wróciła z pracy do hotelu, na dole w holu siedział Dannie.
Zrazu nie mogła uwierzyć, że ten ciemnooki, młody mężczyzna, który podniósł się z
uśmiechem z fotela i szedł powoli w jej stronę, to on. Ale zaraz te jego ciemne kręcone włosy,
które postawiony kołnierz płaszcza jeszcze bardziej rozczochrał, ten jego szeroki uśmiech
były znowu tak znajome, jakby widziała go zaledwie wczoraj.
Halo, Teresa , powiedział. Zaskoczona?
Tak, bardzo. Spisałam cię już na straty. Nie odezwałeś się - od dwóch tygodni.
Przypomniała sobie, że dwudziesty ósmy to był dzień, w którym miał zamiar opuścić
Nowy Jork, i dzień, w którym przybyła do Chicago.
To ja ciebie już spisałem na straty , odrzekł śmiejąc się Dannie. Coś mnie
zatrzymało w Nowym Jorku. Na szczęście, jak sądzę, gdyż próbowałem się do ciebie
dodzwonić i twoja gospodyni dała mi ten adres. Dannie ujął ją pod łokieć i poszli razem do
windy. WyglÄ…dasz wspaniale, Tereso.
Naprawdę? Strasznie się cieszę, że cię widzę. Winda otworzyła się przed nimi.
Wstąpisz na górę?
Chodzmy gdzieś coś zjeść. A może za wcześnie? Nie jadłem jeszcze obiadu.
No, to na pewno nie jest za wcześnie.
Poszli do restauracji, o której Teresa wiedziała, że dawali tam dobre steki. Dannie
zamówił nawet cocktail, chociaż zazwyczaj nie pił.
Jesteś tu całkiem sama? zapytał. Twoja gospodyni z Sioux Falls powiedziała, że
wyjechałaś sama.
Carol ostatecznie nie mogła przyjechać.
Ach tak, i zdecydowałaś się zostać dłużej?
Tak.
Do kiedy?
Do teraz. Wracam w następnym tygodniu.
Dannie słuchał jej i jego ciepłe, ciemne oczy uważnie przyglądały się jej twarzy.
Czemu nie udasz się na zachód zamiast na wschód i nie spędzisz trochę czasu w Kalifornii?
Mam pracę w Oklahomie. Pojutrze muszę tam być.
Co to za praca?
Badawcza - dokładnie to, czego chciałem. Egzaminy poszły mi lepiej niż
przypuszczałem.
Byłeś najlepszy?
Nie wiem. Wątpię w to. Metoda oceniania była inna. Ale nie odpowiedziałaś jeszcze
na moje pytanie.
Chcę wracać do Nowego Jorku, Dannie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]