[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Masz. spróbuj. - Niemal wepchnęła mu dwa grona do ust, a kiedy Sam
rozgryzł je, pocałowała go namiętnie.
Tak jak przewidziała, stracił głowę w jednej chwili i kompletnie zaskoczony,
aż jęknął z zachwytu. Chciwie złapał ją w objęcia, lecz Francesca wywinęła
się ze śmiechem, odskoczyła, włożyła jedno grono między wargi i skinęła
przyzywająco dłonią. Sam zachłannie ugryzł drugą połowę, a wtedy słodki
sok zaczął spływać mu po brodzie i po szyi. Francesca przesunęła wargami
po słodkim śladzie, czując się tak podekscytowana, jak nigdy w życiu. Nie
wytrzymała, wyprostowała się, chwyciła w dłonie głowę Sama i zaczęła go
szaleńczo całować.
Najpierw zamarł na moment, a potem... A potem nastąpiło gorączkowe
zdzieranie z siebie odzieży, przeplatane śmiechem i gonitwą między winnymi
krzewami, nienasyconym smakowaniem winogron i równie słodkich warg. W
pewnym momencie przewrócili się na murawę i ze śmiechem stoczyli parę
metrów po zboczu, spleceni w ciasnym uścisku. Naraz rozległ się plusk.
Francesca poczuła pod sobą miły chłód kamienia i zrozumiała, że wpadli do
jednego ze strumieni. Był tak płytki, że mogła w nim leżeć, a jej twarz i tak
była ponad wodą.
Sam uniósł się nieco, by móc na nią popatrzeć. Srebrzysta woda unosiła
jasne włosy Franceski z prądem, tworząc wokół jej twarzy świetlistą poświatę.
Wyglądała tak pięknie, że Sam odurzony szalonymi wydarzeniami oraz
magiczną atmosferą tej niezwykłej nocy nie zastanawiał się już ani przez
moment...
Osunął się potem na dno strumienia i legł u jej boku. Leżeli długo w
toczącej się leniwie wodzie, która przyjemnie chłodziła ich rozpalone ciała.
Nie odczuwali zimna, gdyż noc była gorąca. Po jakimś czasie Sam uniósł się
na ramieniu i drżącą jeszcze dłonią odgarnął z twarzy Franceski wilgotne
pasma włosów.
- To było cudowne... Moja kochana, śliczna dziewczynka...
Była tak wyczerpana, że nie miała siły odpowiedzieć, nawet
nie mogła unieść powiek. %7ładne słowa nie były wszakże konieczne, gdyż jej
twarz rozświetlał ekstatyczny uśmiech, który mówił wszystko. Sam zauważył
jednak również gęsią skórkę na jej ramionach, wstał więc natychmiast,
podniósł Francescę na nogi i pocałował ją delikatnie.
- Kochanie, pora znalezć jakieś łóżko.
Kiwnęła głową, ale zostali jeszcze na moment przy strumieniu, gdyż
Francesca miała ogromną ochotę umyć plecy Sama, na których widniały
smugi ziemi oraz przyklejone pojedyncze zdzbła trawy - widomy dowód
turlania się po zboczu. Niespiesznie nabierała wody w złączone dłonie,
polewała jego plecy, rozprowadzając wodę dłońmi i ciesząc się dotykaniem
jego skóry. I stał się strumień narzędziem pieszczoty...
Potem nastąpiła mniej romantyczna, ale za to bardziej zabawna część ich
nocnej eskapady, mianowicie poszukiwanie ubrań. Różne szczegóły
garderoby odnajdywały się w najdziwniejszych miejscach, co i tak na niewiele
się zdało. Porwana sukienka w ogóle nie nadawała się do użytku, Francesca
zrobiła więc sobie prowizoryczną spódniczkę z koszuli Sama, a na górę
zarzuciła jego marynarkę, co spowodowało, że jemu pozostały do dyspozycji
wyłącznie spodnie. W dodatku nie udało się odnalezć jego butów i... bielizny,
co wywołało u obojga nieopanowane wybuch śmiechu. Wrócili do
samochodu, w niczym nie przypominając eleganckiej pary, która tu zawitała
jakiś czas temu.
- Masz minę jak kot. który wypił śmietanę. - Sam z uśmiechem pocałował ją
w czubek nosa.
- Mmm, jeszcze się po niej oblizuję. A ty z kolei wyglądasz jak ktoś, kto
wygrał główny los na loterii.
- Bo wygrałem! Uczyniłaś mnie najszczęśliwszym mężczyzną na świecie.
- Mam nadzieję, że nie po raz ostatni...
Gdy dojechali do miasta. Sam musiał zsunąć się z siedzenia
i skulić, żeby przypadkiem jakiś stróż porządku nie zainteresował się nagim
pasażerem. Francesca chichotała przez resztę drogi na widok jego wysiłków,
by uczynić swoje potężne ciało mało widocznym.
- Zachowaj powagę - napominał ją bezskutecznie. - Gdyby
nas teraz zaaresztowano, twoja rodzina nigdy by mi nie wybaczyła, że
naraziłem cię na taki skandal.
Na szczęście dojechali bez przeszkód. Francesca zabrała go do swojej
łazienki, gdzie razem wzięli gorący prysznic, następnie Sam wytarł ją
starannie ręcznikiem i zaniósł do sypialni, gdzie ta niezwykła noc bynajmniej
nie skończyła się szybko...
Zasnęli dopiero nad ranem, wtuleni w siebie. Gdy się obudzili, słońce
musiało stać już wysoko na niebie, gdyż jego promienie wpadały ukośnie
przez szparę między zasłonami. Wciąż półprzytomna Francesca zdała sobie
nagle sprawę, że spoczywa w objęciach Sama, odwrócona do niego plecami i
że po czarownej nocy zaczyna się nie mniej czarowny dzień...
Potem ponownie zapadła w sen z którego obudziła się dopiero pod
wpływem cudownego zapachu. Kawa! Uniosła powieki. usiadła, a wtedy Sam
podał jej filiżankę z parującym napojem.
- Nie mówię  dzień dobry", ponieważ już i tak rozpoczęliśmy dzień w sposób
najlepszy z możliwych. - Uśmiechnął się. pocałował ją leciutko, po czym
rozejrzał się dookoła. - Miło tu. Czy spodziewasz się dzisiaj gości albo
sprzątaczki, albo jeszcze kogoś innego? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.pev.pl