[ Pobierz całość w formacie PDF ]

powstawały we mnie przeczucia i krzepiące obrazy, pobudzające umysł do
niezwykłych wzlotów"
A Andre Breton, który - nieszczęściem dla siebie - nie był dostatecznie
kopnięty i zatrzymał się nad samym brzegiem Nadji (i nad jakim brzegiem, cóż za
 lekcja przepaści"!) woląc magisterium niż misterium, również wiedział o tym
dostatecznie dużo, skoro napisał
jego poszukiwania absolutu, jego ironiczno-pogardliwa dojrzałość...
Lato, druga w nocy, Fredi włóczący się po Barracas, mur zakładu dla
obłąkanych, podobny murowi więzienia Sante w Paryżu - te ściany oddzielające od
nas tamten świat, nieódwracalnie zraniony przez głupotę lub nieszczęście. Fredi
spogląda na ziemię i u stóp muru widzi cienki kijek, który wyłazi z niedostrzegalnej
dziurki, a potem cofa się. Fred~ pochyla się, chwyta koniec kijka, popycha go i czeka
- z drugiej strony ktoś robi to samo, popycha kijek, potem go pociąga. Fredi go
puszcza, kijek znika, a po chwili znów się pojawia niby pyszczek myszy. Poprzez
dziurę rozpoczyna się niebywały dialog: słowa dalekie, zduszone: wariat prosi o
papierosa, Fredi wsuwa go, popycha drugim, już są zaprzyjaznieni, jui są po imieniu,
już umawiają się na spotkanie za tydzień. Fredi przychodzi, bierze
dziesięciopensowy banknot, zwija go, upycha do dziurki, wariat mówi mu o sobie, o
swoim życiu, o nocnych przechadzkach w ogrodzie, o tym, jak odkryt (a potem
poszerzył) dziurkę wychodzącą na ulicę, jak czekał. Przez wiele tygodni trwa
przyjazń, podawanie pieniędzy, papierosów. Bez słów staje umowa, że Fredi nic nie
będzie sprawdzał w zakładzie, że nie będzie go odwiedzał, jak to robią inni. Pewnej
nocy wariat nie przychodzi na spotkanie; dziurka pozostała, ale może są w niej teraz
robaki, może z drugiej strony zatkał ją ktoś, kto uznał, że koniec, że już dosyć tego
dobrego.
=,~ Cytowane z dzieł HoiTmanna, V, 71, przez Alberta Begum w książce
L'ame romantique et le reve, Jose Corti. Paryż, sir. 297).
?90
_..._ . ~_.. :-.-. -:_ ._ -' ~. -. . _- 1
a propos Maurice'a Fourre i La nuit du Rose Hótel:  Oczywiście chodzi mu o
porwanie nas na poziom przeżytego, znakomicie przewyższa_ jącego ten, na którym
rodzą się les tranches de vie, tak cenne dla niektórych pisarzy".
Ten poziom oczekiwał mnie w Paryżu i na nim chcę w dalszym ciągu żyć. Nie
wydaje mi się przypadkowe, że La nuit du Rose Hótel zostało opublikowane na rok
pnxd moim tu przyjazdem, bowiem, jakby w podobnym przypadku powiedział
Salvador Dali, był to dowód, że Francja przygotowała się starannie, aby otoczyć
mnie odpowiednimi prądami. Takie książka jak Fourrego, to wypadki motocyklowe
wywracające na drugą stronę moje życie, o czym pisałem w innych książkach; ale
zawsze o kopniętych, zawsze o zagubionych wśród kopniętych, zaczynając
rozumieć słowo  przeżyte" od metacentrum, które sam Maurice Fourre wkłada w
usta Rose, gdy na stronie sto dziewięćdziesiątej trceciej, wachlując się rachunkiem
hotelowym, specjalnie wyśrubowanym o 50'x, jako że Chodzi o ich stałego klienta,
dodaje:  Czy kiedykolwiek zbliżymy się do prawdy, jeżeli nie przesadzimy choć o
jeden uśmiech?"
Stop the press: Kiedy powiedziałem, że Fredi Guthman, który był moim
przewodnikiem w krainie kopniętych, przekazał mi swoją pozycję piorunochronu, nie
przypuszczałem, że w mele lat pózniej będę miał deszcze jedno potwierdzenie,
niepotrzebne, ale zachwycające, tej sprawy, tej waleriany, która emanuje z nas po
to, aby koci gatunek kopniętych spieszył otrzeć się o nasze spodnie. Poprzednie
strony zakończyłem 3 czerwca 1966 roku; rankiem następnego dnia otrzymałem
egzemplarz EI Noticiario, gazety wychodzącej w San Jose de Costa Rica, w której
kopnięty, skromnie ukrywający się pod nader śródziemnomorskim pseudommem
 Latino Grece", popisał się klejnocikiem astrologiczne-elektronicznym,
zatytułowanym pytająco: Supremacja rasy żóltej? Jeszcze nie ochłonąłem z tej
lektury, a tu, gdy tylko przy
292
szedłem do Unesco, Edward Jonquieres (który nie miał najmniejszego pojęcia
o moich ówczesnych zainteresowaniach) przynosi mi dokument, który właśnie
otrzymał od rzemieślnika-wynalazcy L. Farre, zamieszkałego w Tarrasa, w Hiszpanii.
Jakże odmówić panom Latino Greco, L. Farne i mnie samemu przyjemności [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.pev.pl