[ Pobierz całość w formacie PDF ]
do nieboszczki, do kobiety, którą kocham nad życie, do mojej Mary. Droga Mary! Zapewniam cię,
że myślałem o tobie przez cały ten czas. Wojna stała się diabelnie uciążliwa. W tej chwili jestem w
szpitalu w Paryżu, gdzie lekarze i pielęgniarki troskliwie się mną opiekują. Jeden z chirurgów
zeszył mi brzuch rozszarpany odłamkiem pocisku. Wepchnął to, co należało, do środka i oczyścił
ranę. Ludzie, którzy produkują bomby i kule, nie przejmują się ludzmi, którzy zostaną przez nie
poranieni. A powinni. ' Straciłem kilku dobrych przyjaciół, którym nie mogłem pomóc, chociaż
próbowałem. Wojna jest okropna. Tym razem oberwałem porządnie, więc wojsku chyba się już nie
przydam. Ale nie zamierzam marnować życia. Mam nadzieję, że dobrze wykorzystam ten czas.
Modlę się, by po zwolnieniu odesłali mnie do Filadelfii. Do zobaczenia na miejscu. Uważaj na
siebie, a ja postaram się uczynić to samo. Zdecydowałem, że nie wezmę już udziału w żadnej
wojnie, bez względu na to, czy mi ktoś każe czy nie, Podejrzewam, że żadna armia świata nie
będzie już miała ze mnie pożytku. Mam tylko nadzieję, że przydam się samemu sobie i moim
najbliższym, takim jak ty. Nadal boli, więc na tym zakończę. Przesyłam mnóstwo miłości i
czekoladowych całusów. Miłej zabawy, Albert. Kładę list na stolik; pózniej piszę następny do
rodziców. Chciałbym też skreślić parę słów do przyjaciół, ale nie jestem pewny, co miałbym im
powiedzieć. Wojna to trudny temat.
ROZDZIAA 15
Pewnego ranka stwierdzam ze zdziwieniem, że chirurg, który mnie operował, zatrzymuje
się przy moim łóżku. Miał mnie wizytować dopiero za dwa dni. Jeszcze bardziej się zdumiewam,
gdy na oczach lekarzy i pielęgniarek odwija mnie z bandaży, jakbym był prezentem pod choinkę -
a może raczej od wielkanocnego zajączka. Nie mam kalendarza, lecz o ile wiem, Wielkanoc tużtuż.
Lekarz ściąga do mojego pokoju chyba wszystkich pracowników szpitala, których tu widziałem,
żeby się gapili, jak będzie oglądał moje rany. Mój brzuch przecinają długie linie szwów i sterczą
zeń rurki przypominające wentyle, przez które dawniej nadmuchiwaliśmy tanie piłki. Piłki te były
niewiele lepsze od balonów. Mój brzuch także przywodzi na myśl balon, z tą różnicą, że kiedy
chirurg dzga go palcem, z nacięć wypływa ropa i krew. Postanawiam, że jeśli ma mnie to uchronić
przed powrotem na wojnę, będę leżał spokojnie i dam mu się pobawić. W tydzień pózniej siedzę na
statku płynącym do Ameryki. Lekarze uznali za bardzo prawdopodobne, że w poharatanych
trzewiach rozwinie się infekcja, to zaś wymagałoby dalszej obserwacji mojego połatanego brzucha.
SadowiÄ™ siÄ™ wygodnie w kajucie pierwszej klasy obok trzech innych rannych. Z trudem przebija siÄ™
do naszej świadomości, że wracamy do ojczyzny; wydaje się to zbyt piękne, aby było prawdziwe.
A przecież tak jest. Przeprawa trwa dziesięć dni, podczas których lekarze i siostry co chwila
oglądają nasze rany, robią badania krwi i mierzą temperaturę. Dostaję termometr średnio dziesięć
razy na dzień. Każdy z moich trzech towarzyszy w kajucie jest po amputacji, jeden ma odjętą lewą
rękę na wysokości łokcia, a dwaj pozostali nogi, obaj do kolan. Chcąc nie chcąc, myślę wciąż o
Gallagherze. Nadal nie wiem, czy przeżył po tym, jak go zostawiłem. Dręczą mnie wyrzuty
sumienia: przyjaciel staje się bohaterem wielu koszmarnych snów prześladujących mnie w drodze
do Nowego Jorku. O dziwo, nie dokucza mi choroba morska, jednakże w rany na brzuchu wdaje
się zakażenie, które leczy się nowym cudownym lekarstwem - sulfonamidami. Zanim przybijamy
do Nowego Jorku, infekcja ustępuje, ale nowy specyfik wywołuje u mnie przykre skutki uboczne w
postaci nawracających mdłości. Najpierw myślałem, że to skutek bujania na falach, ale nudności
utrzymują się również potem, kiedy wyniesiono mnie na noszach i ulokowano w szpitalu w Fort
Dix. Nie wiem, co się dzieje z pozostałą trójką. Ze statku wyprowadzają nas oddzielnie. Wszystko
dzieje się bardzo szybko. W samochodzie, który zawozi mnie do szpitala, jestem tylko ja i
czuwający nade mną łapiduch. Cały czas męczą mnie zmory. Najpierw śni mi się rana, która tak
niespodziewanie przerwała moją wojaczkę, pózniej pojawiają się też inne koszmary. Przez półtora
roku nie jestem w stanie się przed nimi obronić. Zaczynam wątpić w swoje zdrowe zmysły. Czuję
się, jakby od natłoku wspomnień zatkał mi się mózg. Jednocześnie żyję w świecie Mary, na farmie,
która wydaje mi się najbardziej realnym doświadczeniem, jakie miałem. Teraz, gdy znalazłem się
w normalnym szpitalu, pod stałą obserwacją, ujawniają się moje traumatyczne przeżycia - wybuchy
płaczu, krzyki i zawodzenia; lekarze są zaniepokojeni. Niechcący staję się klasycznym
przypadkiem z paragrafu ósmego. Mijają dwa miesiące, zanim uznają, że jestem dostatecznie
zdrowy, bym mógł opuścić szpital w Fort Dix. Przez ten czas spotykam się stale z psychiatrą i
usiłuję się uporać z urazem, który najwyrazniej wywołuje moje dziwaczne zachowanie. Często
budzę się w nocy i boję poruszyć, drgnąć, otworzyć oczy. Czuję straszliwe wyrzuty sumienia - i
zarazem wyrzucam sobie, że je mam. Mimo to podświadomie wiem, że muszę się wziąć w garść.
W tym okresie szpital wydaje mi specjalne przepustki, uprawniajÄ…ce mnie do odwiedzin rodziny w
Filadelfii. Opowiedziałem opiekującemu się mną psychiatrze o mojej babci i o listach, które do
mnie pisała. Czuję, że gdybym je przeczytał w ciszy i spokoju, łatwiej dałbym sobie radę z
koszmarami. Psychiatra, choć niechętnie, zgadza się. Udziela mi długoterminowej przepustki, pod
warunkiem że pozostanę z nim w stałym kontakcie telefonicznym. Zatrzymuję się u ciotki Ethel.
Dowiaduję się, że ciocia Sophie zmarła w marcu, mniej więcej wtedy, gdy zostałem ranny...
Dowiaduję się, że od dwóch miesięcy nie żyje również Mary. Chociaż to przeczuwałem, jest to dla
mnie szok! Nie mogą uwierzyć, że nic o tym nie wiedziałem. Wiedzą, że Mary dostawała ode mnie
masę listów, ale nikomu nie chciała ich pokazać. Wymykała się z domu, aby wysłać swoje listy, i
wszyscy się domyślali, że pisze do mnie. Myśleli, że babcia zniedołężniała na stare lata i nie bardzo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]