[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ciebie nawet, gdybyś mi powiedziała, że ucięłaś mu głowę i wywiozłaś jego ciało w bagażniku, na
pustynię w stanie Nevada. Uśmiechnąłem się, a ona wybuchnęła jeszcze większym
płaczem niż wcześniej.
Położyłem ją delikatnie na łóżku, przygarnąłem do siebie i leżeliśmy tam przez resztę nocy ona
wstrząsana łkaniem, a ja przytulający ją i głaskający jej rozgrzane, mokre policzki.
I to było dla nas wzajemne katharsis&
Teraz już nic nie będzie w stanie nas złamać& Nic.
Rozdział 35
K.
Od tamtej nocy naszych wzajemnych wyznań, wzajemnego oczyszczenia, minęły dwa tygodnie.
Między nami było... coraz lepiej... Nie, było po prostu dobrze, bardzo dobrze. Doszłam do wniosku,
że musieliśmy przejść przez takie coś, żeby dostrzec siebie nawzajem, nauczyć się siebie. On i ja
dwie tak odrębne osobowości żyjące w tak różnych światach. Nie każdy by temu podołał, ale my na
razie dawaliśmy radę. Bo ja kochałam jego, a on mnie. Miłością szaloną, to prawda, ale teraz
czystą, bez żadnych demonów przeszłości. I to dla mnie było najważniejsze.
Cały pierwszy tydzień po naszych przeżyciach spędziliśmy niemal od rana do wieczora w studiu,
gdyż za dwa tygodnie nowa płyta miała ujrzeć światło dzienne i pracy było naprawdę dużo. Poza
tym, Douglas już robił plany co do nowej płyty dla MS i w związku z tym siedziałam po nocach i
już tworzyłam pierwsze teksty.
Tommy był wręcz rozchwytywany przez różne osoby od promocji, jezdził wraz z chłopakami, na
różne spotkania, wywiady, sesje zdjęciowe, eventy. Widywaliśmy się praktycznie wieczorami i
kiedy Jimmy spał. Ja siedziałam na podłodze otoczona moimi skryptami, z ołówkiem, jak zawsze,
w zębach, walczyłam z ogarniającą lub opuszczającą mnie weną twórczą, a Tommy siedział w
fotelu z gitarą, kartkami, nutami i komponował.
Właśnie był taki wieczór, nie potrafiłam siedzieć spokojnie, gdy pisałam, więc leżałam na brzuchu
na podłodze, otoczona zapiskami i zawzięcie coś notowałam, od czasu do czasu zatrzymując się i
przygryzając ołówek. Nagle zorientowałam się, że od strony fotela nie dochodzą żadne dzwięki.
Spojrzałam na niego, a on siedział z gitarą i wzrokiem utkwionym we mnie.
O co chodzi? Uśmiechnęłam się lekko.
Hm. Odłożył gitarę i usiadł koło mnie na podłodze. Chodzi w sumie o wiele rzeczy. Nadal
wpatrywał się we mnie, a ja, jak zwykle, poczułam wibracje w całym ciele.
A konkretnie? Też usiadłam, odłożyłam zapiski i spojrzałam na niego z lekkim niepokojem.
A konkretnie, to chodzi o to, że jesteś najpiękniejszym zjawiskiem, jakie zdarzyło mi się
kiedykolwiek widzieć mruknął, mrużąc oczy.
Oczywiście, zaczerwieniłam się, a on pogroził mi palcem.
Nie rób tego, bo nie skończę mówić tego, co mam do powiedzenia powiedział ze złą miną.
Wzruszyłam ramionami i odparłam.
Tak, jakby to była moja wina.
Pokręcił głową i zaczął dalej mówić.
No i chodzi też o to, że jesteś dla mnie najważniejsza i że cię bardzo kocham, ale to chyba już
wiesz. Mrugnął do mnie, a ja odpowiedziałam przekornie:
Wiem, co nie znaczy, że nie chcę tego słyszeć codziennie, a nawet kilka razy dziennie.
Masz jak w banku. No i przemyślałem sobie kilka rzeczy i uważam, że powinniśmy zamieszkać
razem. Ty, ja i, oczywiście, Jimo. Spojrzał na mnie z oczekiwaniem.
Patrzyłam na niego i nie rozumiałam, co do mnie powiedział. On chciał ze mną... zamieszkać?
Musiałam sobie przetworzyć jego słowa w myśli, żeby pojąć ich właściwe znaczenie.
Kati, nie patrz na mnie, jakbym ci właśnie powiedział, że byłem kiedyś kobietą albo że mam
cztery żony. Powiedz, co o tym myślisz? Popatrzył na mnie ze zmarszczonym czołem,
zastanawiając się zapewne nad stanem mego umysłu.
Eee odparłam inteligentnie. Na razie nic nie myślę, bo jestem w szoku.
No widzę mruknął. Cieszę się, że moja cudowna osoba tak na ciebie wpływa, ale wolałbym,
żebyś powiedziała, co ty na to?
Zarozumialec też mruknęłam. Tommy, Boże! Co ja na to? Nie wiem... Zaskoczyłeś mnie
kompletnie, nie wiem, co ja na to. Przemyślałeś to w ogóle? spojrzałam na niego.
Jasne, że tak. Przez ostatni tydzień o niczym innym nie myślę! Po tym wszystkim wiem jedno
chcę być z tobą. A to ciągłe jeżdżenie do siebie jest dla mnie zupełnie bez sensu. Machnął ręką.
Zresztą, nie uważasz, że dla Jimmy ego to też by było dobre? Utkwił we mnie wzrok.
No-o, pewnie tak powiedziałam ostrożnie. Ale... Ja... Trochę się boję, Tommy. To już jest
jakaś... deklaracja...
Wiem. Mam prawie trzydzieści lat, nie sądzisz, że powinienem podjąć jakieś decyzje w swoim
życiu, a nie tylko dotyczące tego, w którym klubie przykładowo będę się dzisiaj bawił? Spojrzał
na mnie poważnie.
No tak... Zaczęłam zawijać włosy na palec i znowu rzucił mi złe spojrzenie. Ale... Jakby to
miało wyglądać? Kto do kogo by się wprowadził? Twój apartament nie bardzo, a u mnie mieszka
jeszcze Amelie. Nie wiem, jak ty to sobie wyobrażasz? Pokręciłam głową.
Ale czy to znaczy, że się zgadzasz? Popatrzył na mnie i zajął się moimi włosami wplątanymi w
dłonie.
N-no, rozważam to... Uśmiechnęłam się blado, sama nie wiedząc, co tak naprawdę mówię.
Uznaję to za zgodę powiedział twardo. No więc, teraz druga wiadomość. Patrzył na mnie
tym swoim porażającym wzrokiem.
Mam się już bać? spytałam niepewnie.
Nie zamieszkamy ani u ciebie, ani u mnie. Znalazłem dla nas dom. Złapał mnie za ręce i ścisnął
lekko.
Znowu popadłam w jakieś intelektualne otępienie i patrzyłam na niego zapewne wzrokiem osoby
posiadającej iloraz inteligencji mniejszy, niż kaktus na tarasie przed domem.
Kati, piękny dom, w sam raz dla nas. Z ogrodem i basenem. Jimo miałby wielgachny pokój z
wyjściem na tyły domu. Już zamówiłem na niego mały plac zabaw do ogródka, gdzie mógłby się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]