[ Pobierz całość w formacie PDF ]
może bardziej to, że jego mieszkanie było dosyć daleko stąd, a on nie miał przy sobie ani
grosza.
Mijała trzecia godzina jego posiedzenia na klatce schodowej, kiedy drzwi stale kursującej
windy wreszcie otworzyły się na tym piętrze. Nie mógłby w tej chwili wyrazić ulgi z jaką
przyjął pojawienie się Leslie. Ona jednakże chyba nie podzielała jego odczuć, bo
ostentacyjnie minęła go i bez słowa weszła do mieszkania. Nie był tym zaskoczony, ani
nawet rozczarowany. No, dobrze, był rozczarowany, ale nie bardzo zaskoczony.
Zastanawiał się nad tym co powinien zrobić w takiej sytuacji, ale zanim doszedł do
jakichkolwiek wniosków drzwi do mieszkania otworzyły się i znowu w zasięgu wzroku
pojawiła się Leslie.
- I co? Masz zamiar tak tu siedzieć, czy wchodzisz?
Zrobił nieco niezdecydowaną minę, czym jeszcze bardziej ją rozzłościł. Po chwili wahania
wstał i czym prędzej wszedł do środka. Kiedy usiedli przy stole wbiła w niego oczy gotowa
do kolejnego ataku, ale niestety, rozczarował ją i tym razem. Nick po prostu zaczął się
84
uśmiechać. Robił przy tym takie miny, że cała jej złość powolutku zaczęła się kruszyć.
- Długo czekałeś? - Zapytała w końcu nie mogąc znieść tej ciszy.
- Nie wiem. Zacząłem na ścianie wydrapywać kreski, ale zgubiłem rachubę gdzieś po
dwóch tygodniach...
Sądząc po jej minie nie była w nastroju do żartów.
- Po co przyszedłeś?
- Jakoś brakowało mi czyjegoś narzekania i szukania dziury w całym, więc pomyślałem o
tobie.
- Znowu zaczynasz?
Nick ugryzł się w język, żeby znowu nie wyskoczyć z czymś takim. Rzeczywiście nie tak to
sobie zaplanował, ale w końcu minęło już parę godzin i niemal cała skrucha już z niego
uleciała.
- Przepraszam Leslie, ale... Taki już jestem i niewiele mogę na to poradzić.
Obserwował jej reakcję, ale jego słowa odniosły równie duży skutek jakby powiedział
"Podobno w tym roku zima będzie szczególnie mrozna".
- Przecież wiesz, że ja mówię wiele różnych rzeczy, co nie znaczy, że wszystko trzeba
traktować równie poważnie.
- Więc może czas najwyższy żebyś zaczął się zastanawiać zanim coś powiesz?
Ciężko westchnął odruchowo szukając wzrokiem czegoś, na co mógłby przenieść temat
rozmowy.
- Pewnie masz rację. Kiedy wyjeżdżasz?
- A co? Jak najszybciej chcesz się mnie stąd pozbyć?
- Nawet tak nie żartuj.
Zabrzmiało to na tyle szczerze, że Leslie nieco spuściła z tonu i odpowiedziała mu już
swoim normalnym głosem.
- W piÄ…tek albo w sobotÄ™.
- Myślałem, że jeszcze trochę tu zabawisz. Mógłbym pokazać ci parę miejsc...
- Muszę wracać do domu i pomóc ojcu.
Teraz to on stracił nieco na animuszu.
- Przy tobie Leslie naprawdę można się nabawić kompleksów.
- Dlaczego?
- Jutro skończymy zdjęcia, a ty już myślisz o domu, pracy i rodzinie, a ja martwię się tylko
o to czy będę miał dobre miejsce w samolocie do San Francisco i czy szybko uda nam się
zmontować cały materiał...
85
Delikatne dzwięki muzyki powoli schodziły na drugi plan. Po chwili na ekranie pojawił się
napis "KONIEC", a w głośnikach pojawił się jakiś znajomo brzmiący rytm. Narastał i
narastał, podczas gdy ekran podzielił się na dwie części. Na jednej równym tempem
posuwały się napisy z obsadą, a na drugiej było zdjęcie czegoś szarego. Dopiero po
dłuższej chwili zorientowała się, że nie było to zdjęcie, tylko ujęcia, które nakręcili podczas
zbiórki o czwartej rano. Najpierw pojawiła się Leslie prowadząca nierówny pojedynek z
grzebieniem, a po chwili, już w normalnym stanie, siedząc gdzieś na świeżym powietrzu
zaczęła śpiewać pierwszą zwrotkę. Dopiero przy słowach "I used to cry, but now I hold my
head up high" skojarzyła muzykę z utworem. Po kilku linijkach tekstu pałeczkę przejęła
Cleo, potem Laura, Ray i reszta obsady. Za każdym razem był ten sam scenariusz: scena
z porannej sesji, potem kilka linijek tekstu i następna osoba. Po obsadzie głównej były już
[ Pobierz całość w formacie PDF ]