[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sprawiał jednak korzystne wrażenie, natomiast szczupłość pomieszczenia
powodowała, że kobiety z Hillsboro czuły się tu jak w domu.
Laurel porozmawiała z kobietą w fotelu, w której rozpoznała
emerytowaną nauczycielkę. Uwzględniając fakt, że kiedyś uczyła matkę
Laurel, panna Dacey musiała mieć już jakieś osiemdziesiąt pięć czy
dziewięćdziesiąt lat.
- Tak dawno cię nie widziałam, moja droga - powiedziała.
Laurel uprzątnęła krzesło wskazane przez Zeldę i opadając na nie,
233
wymruczała coś o tym, że powinna częściej wychodzić z domu.
- Najwyższy czas - oznajmiła Zelda. - Właśnie mówiłam pannie Dacey,
że to dla ciebie niezdrowo tak się zamykać w Ivywild. Zresztą trochę jest
w tym i mojej winy. Powinnam była częściej do ciebie przyjeżdżać,
namówić cię na zakupy albo na wyjście do kina. Ale nie martw się, od dziś
wszystko będzie inaczej.
- Miło mi, że się o mnie troszczysz, ale na pewno masz mnóstwo innych
spraw na głowie - powiedziała Laurel uprzejmie. Nie chciała dawać do
zrozumienia, że chętnie wyszłaby gdzieś z Zeldą.
- No tak, to prawda - przyznała Zelda szczerze, sięgając po następny
wałek. - Rodzina i cała reszta... No i oczywiście ja, w przeciwieństwie do
ciebie, muszę pracować. Ty nigdy nie byłaś do tego zmuszona.
- Ivywild i moje garncarstwo dostarczają mi dość zajęcia - odparła Laurel
z uśmiechem, mimo uwłaczającej uwagi szwagierki. Potem, wreszcie
realizując swój plan, dodała: - A w tym tygodniu będę jeszcze bardziej
zajęta. Czy uwierzysz, że zeszłej nocy ktoś się wkradł do ogrodu i
roztrzaskał wszystkie płaskorzezby, łącznie z Zielonym Człowiekiem, nad
którymi tyle się napracowałam?
- Coś podobnego! - wykrzyknęła Zelda, zastygając z na wpół nawiniętym
wałkiem. - Co za bezczelność!
- Próbowali też połamać betonowe kolumny, które zrobiliśmy z Alekiem,
ale okazały się dla nich za twarde. Cieszyłabym się, gdyby sobie przy tym
wywichnęli barki.
- Och! - mruknęła Zelda, unosząc brwi w niepewnym uśmiechu. - Widzę,
że jesteś spragniona krwi.
- Miałam ochotę chwycić pistolet i podziurawić wandali na wylot. I na
234
pewno to zrobię, jeżeli znów w środku nocy wkradnie się do mojego
ogrodu ktoś, kto nie ma tam nic do roboty.
- Czy to dotyczy również... No, sama wiesz, kogo?
- Jeśli masz na myśli Aleka Stantona, to owszem, również jego - odparła
twardo Laurel.
- Och, och! - zaśmiała się Zelda, nawijając ostatnie pasmo włosów
klientki. Potem sięgnęła po butelkę płynu do trwałej. - Wygląda na to, że
jeśli chodzi o ciebie, musiał zgubić swoją króliczą łapkę.
- Można tak powiedzieć - mruknęła Laurel, nie patrząc na szwagierkę. Po
pierwsze, była to prawda, a po drugie warto, żeby wiadomość rozeszła się
po okolicy.
W wilgotnym, gorącym powietrzu unosił się ostry zapach preparatu.
Zapadła chwila ciszy, gdy Zelda starannie moczyła każdy wałek na głowie
klientki.
Panna Dacey, która siedziała w fotelu z pochyloną głową, rzuciła Laurel
spojrzenie spod oka.
- Chyba nie mówicie o wnuku Callie Stanton? - spytała.
Zelda tylko wzniosła oczy ku niebu, ale Laurel zdobyła się na uśmiech.
- Zna go pani?
- Znam Callie od zawsze, ale nie mogę powiedzieć, że poznałam dobrze
młodego Aleka. Jednak widywałam go od czasu do czasu i wydaje mi się,
że to miły młody człowiek.
- Och, panno Dacey, chyba nie powie mi pani, że podobają się pani ci
wszyscy długowłosi faceci?
- zażartowała Zelda.
- A dlaczego nie? - żachnęła się staruszka. - Wcale mi to nie przeszkadza,
235
jeżeli tylko utrzymują włosy w czystości. Wiadomo, że młodzi ludzie
zawsze chcą się czymś odróżniać. Pamiętam czasy, kiedy kobiety zaczęły
się strzyc na krótko. Słysząc, co ludzie o nich mówili, pomyślałybyście, że
wszystkie one to jakieś Jezabel". Oczywiście wcale takie nie były. Tak
samo jak ten miody człowiek nie jest żadnym poganinem, wbrew temu, co
się o nim mówi. Poza tym połowa mężczyzn, których pokazują w
telewizji, wygląda tak samo.
- To prawda, panno Dacey - przyznała Laurel z uśmiechem. - Jest pani
osobą bliską mojemu sercu.
Staruszka aż się zarumieniła z radości.
- Też mi coś! Po prostu mam jeszcze nieco zdrowego rozsądku.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]