[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ją potraktował. W swoim dość już długim życiu kochała
tylko trzech mężczyzn. Brata, ojca i teraz pokochała Hanka.
Wzajemnej miłości brata była pewna. Wiedziała, że Brian
kochałby ją, nawet gdyby była Babą Jagą. Wychowywała go
od małego. Była mu wszystkim. Dużą siostrą, matką, ojcem.
Ojciec, który pewnego dnia spakował manatki... Zdała
sobie nagle sprawę, że jej ojciec i Hank mają wiele wspól-
nego. Ojciec był bardzo przystojny. Kobiety za nim szalały.
I był równie ambitny jak Hank. Jako agent ubezpieczeniowy
działał brutalnie, agresywnie, wszystkie chwyty były u niego
dozwolone. Byle osiągnąć cel. Zdobyć więcej klientów. Kie-
dy odszedł, zabrał Angeli pół serca. Teraz Hank ukradł drugą
połowę...
Powiedział Angeli, że ją kocha, a ona spokojnie wyszła
na lunch, chociaż to była jeszcze pora śniadaniowa. Wyszła
jak gdyby nigdy nic. Ta absurdalność sytuacji wcale Hanka
102
RS
nie rozśmieszała. Usiadł za biurkiem i podparłszy brodę pię-
ścią, zaczął roztrząsać wszystko od początku.
Nie powinien był zabierać Angeli do Brady'ego. Nie
w charakterze żony. Teraz płaci za to wielką cenę.
Ale stało się. Musi szybko rozwiązać podstawowy problem, a
przede wszystkim wymyślić sposób przekonania An-
geli, że on ją naprawdę kocha.
To nie będzie łatwe. Towarzyszyła mu przez cały tydzień,
kiedy musiał kłamać i kłamał bez zająknienia, zbierając na-
wet od niej pochwały za mistrzowskie odgrywanie roli. Czy
ma teraz szansę odzyskania wiarygodności w jej oczach?
Poszła na lunch! Trzeba ją odnalezć i ponownie wyznać
miłość. Będzie przekonywał, deklarował, błagał, aż ona
uwierzy.
On natomiast nigdy nie uwierzy, że w niej nie tli się choć-
by iskierka sympatii do niego. Przez ten tydzień przeżywali
wspólnie zbyt wiele intymnych sytuacji, by mógł być jej
całkowicie obojętny. Pocałował ją przecież... a ona oddała
mu pocałunek. Nie musiała, ale pocałowała, bo coś do niego
czuła...
Z odzyskaną pewnością siebie zamknął biuro i wyszedł
na ulicę. Pojawiła się teraz nowa komplikacja: Angela była
jego sekretarką od dwu lat, a on nawet nie wiedział, dokąd
chodzi codziennie na lunch!
Dokądś jezdzi, czy chodzi w pobliże? Na lewo od biura
były liczne bary szybkiej obsługi z podjazdami dla zmotory-
zowanych kierowców. Na prawo od biura było wiele restau-
racji, jedna kafeteria i dość droga włoska kantyna.
Kafeteria! - zdecydował po chwili wahania i ruszył w jej
kierunku. Na pewno tam znajdzie AngelÄ™ i przy odrobinie
szczęścia wytłumaczy jej, przekona... Wszedł do kafeterii
i zabiło mu żywiej serce, gdy zobaczył plecy Angeli siedzącej
na wysokim stołku przy ladzie. Zatrzymał się tuż za drzwiami
i przez długą chwilę obserwował wybrankę swego serca. Dla-
czego potrzebował aż dwu lat, by dostrzec ją jako kobietę?
103
RS
A teraz nie wyobrażał sobie życia bez niej! Gdzie przez te
dwa lata miał głowę i oczy?
Siedzący obok Angeli klient skończył śniadanie, zapłacił
i odszedł. Hank szybko zbliżył się i zajął opuszczony stołek.
- Angelo...!
- Co tu robisz? - Spojrzała zdumiona.
- Mam ochotę coś zjeść w towarzystwie kobiety, którą
pokochałem - odparł. - Czy ty wiesz, że bardzo często się
czerwienisz i że wyglądasz wtedy wprost cudownie.
- Zupełnie zwariowałeś - stwierdziła nieco łagodniej-
szym tonem.
- W pewnym sensie tak - zgodził się. - Zupełnie zwario-
wałem na twoim punkcie. Jestem po prostu po uszy zakocha-
ny. - Nagle wykrzyknął na całą salę: - Jestem w tobie zako-
chany, kocham cię do szaleństwa! Tak, proszę państwa, ko-
cham tę oto kobietę, a ona nie chce dać mi nawet małej
szansy!
Na sali rozległy się śmiechy i oklaski.
- Nie chcesz go, kochanie, to odstÄ…p mnie. Bardzo mi siÄ™
podoba - powiedziała zza lady kelnerka.
Angela zerwała się i pobiegła do drzwi.
- Hej, hej, a kto zapłaci?! - krzyknęła za nią kelnerka.
Hank wyjął z kieszeni banknot, położył na ladzie i po-
biegł za Angelą. A ona pędziła już ulicą. Z trudem ją dogonił.
Chwycił za ramię, ale się wyrwała i stanęła naprzeciwko.
- Hank, nie rozumiem dobrze twojego scenariusza i co
chcesz przez to osiągnąć, ale oświadczam, że nic z tego nie
wyjdzie. - W oczach Angeli szkliły się łzy i Hank pożałował
swego publicznego wystÄ…pienia w kafeterii.
- Przepraszam, jeśli moje głośne oświadczyny uraziły cię.
Pomyślałem sobie jednak, że może wreszcie mi uwierzysz,
kiedy wykrzyczę moją miłość przy ludziach...
- Przeraziłeś mnie swoimi metodami i zawstydziłeś pub-
licznie. Nie będę mogła nigdy tam wrócić. - Otarła pojedyn-
czÄ… Å‚zÄ™.
104
RS
- Nie chciałem cię zawstydzić. Ale nie musisz tam wra-
cać. Nie będziemy chodzili do tej obskurnej kafeterii. W po-
bliżu jest wiele lepszych miejsc.
Angela nie odpowiedziała, ale ruszyła w kierunku biura.
Wyrównał z nią krok. Zastanawiał się, co jeszcze powinien
i co ma powiedzieć, by wreszcie zaczęła wierzyć, że to mi-
łość, a nie przewrotny i podły plan zatrzymania sekretarki.
- Angelo, skłamałem Brody'emu, okłamywałem przez
tydzień Barbarę, ale teraz mówię prawdę...
- Kłamałeś nie tylko na temat naszego małżeństwa. Po-
wiedziałeś im też, że jestem w ciąży...! - zarzuciła mu oskar-
życielskim tonem.
Postanowił spróbować żartu: [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.pev.pl