X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]

swoich sukcesach w Hongkongu.
- Czy była to jedyna korespondencja, jaką z nim prowadziłaś? - zapytał lord Selwyn ze
śmiechem.
- Z całej rodziny Edward najbardziej lubił twoją matkę - odrzekła. - I pewnie dlatego
ciebie uczynił swoim spadkobiercą.
- Jestem mu za to bardzo wdzięczny - powiedział lord Selwyn. - Muszę koniecznie
obejrzeć dom i plantację. Proszą mnie o to adwokaci z Pinangu.
- Oczywiście, że musisz to zrobić - rzekła ciotka. - Szkoda, że jestem już stara i nie
mogę pojechać z tobą.
- Postaram się wrócić szybko - rzekł lord Selwyn - a wówczas opowiem ci
szczegółowo o wszystkim.
- Musisz wiedzieć, że lord Durham miał bardzo dobry gust - rzekła. - Należy się
spodziewać, że w ciągu tylu lat zgromadził wiele cennych przedmiotów i dzieł sztuki
Dalekiego Wschodu, a także wyrobów z jaspisu i porcelany. Będziesz je mógł wyeksponować
w Wyn House.
- Wątpię, czy znajdzie się tam dla nich miejsce - rzekł lord Selwyn ze śmiechem.
Przerwał na chwilę, a potem dodał: - Już się nad tym zastanawiałem i pomyślałem, że
gdybym chciał w domu pomieścić jeszcze jakąś kolekcję, trzeba by było dobudować nowe
skrzydło.
- Tylko nie to! - zawołała ciotka. - To by zeszpeciło budowlę! Ważniejsze od miejsca
przechowywania rodzinnych skarbów jest to, żebyś miał dzieci, którym mógłbyś wszystko
zostawić w spadku.
Lord Selwyn spochmurniał, lecz ciotka tego nie spostrzegła.
- Wiesz dobrze, że wszyscy pragniemy, żebyś miał syna. Twoja matka bardzo
cierpiała z tego powodu, że byłeś jej jedynym dzieckiem.
Lord Selwyn podniósł się z miejsca.
- Za kilka godzin wyruszam w drogę - rzekł. - Wrócę zapewne niedługo i powiadomię
cię od razu, co też mi stryj Edward zostawił.
- Przywiez mi koniecznie jakąś pamiątkę z Pinangu - prosiła - i uważaj na siebie.
W tamtych stronach grasują wciąż jeszcze piraci, nasi marynarze często mają z nimi
do czynienia.
- Nie próbuj mnie straszyć! - powiedział lord Selwyn. - Będę się pilnował i nie
zapomnę o upominku dla ciebie.
Ucałował ciotkę na pożegnanie i odjechał w stronę Park Lane. Teraz, kiedy już
oczyścił przedpole, mógł się zająć dalszymi przygotowaniami do drogi. Wiedział, że ciotka
będąca w kontakcie również z rodziną jego ojca powiadomi wszystkich, gdzie i po co
wyjechał. Domyślał się, że wielu członków rodziny spodziewa się prezentów od bogatego
spadkobiercy. Postanowił, że wyda panu Stevensowi polecenie, żeby przesłał wszystkim
ciotkom kwiaty oraz skrzynkę szampana.
Kiedy pojawił się na Park Lane, kamerdyner zwrócił się do niego:
- Pewna dama czeka na pana, milordzie.
- Jaka dama? - zapytał.
- Lady Brambury - odrzekł Barker. - Pojawiła się pół godziny temu i powiedziała, że
zaczeka aż do pańskiego powrotu.
Lord Selwyn zaniemówił z wrażenia. Zastanawiał się, czy nie powiedzieć Barkerowi,
żeby przekazał przybyłej, że wróci dopiero póznym wieczorem. Potem pomyślał, że gdyby
wyjechał nie powiadamiając o tym nikogo, spotkałoby się to z publicznym potępieniem.
- Wielmożna pani czeka w bawialni - wyjaśnił Barker.
Powiedziawszy to począł iść w stronę saloniku, więc lordowi Selwynowi nie pozostało
nic innego, jak podążyć za nim. Barker otworzył przed nim drzwi i lord Selwyn wszedł do
środka. Maisie stała przy oknie wpatrzona w zalany słońcem ogród. Zauważył, że wygląda
bardzo ładnie i jak zwykle młodo, dziecinnie i niewinnie. Gdy się do niej zbliżał, jej oczy
rzucały ciepłe blaski, a twarz oświetlały promienie słońca.
- Jesteś nareszcie! - zagruchała niczym turkawka.
- Tak, wróciłem! - rzekł lord Selwyn. - Lecz niestety wkrótce znów wyjeżdżam.
- Znowu? - zdziwiła się Maisie, a w jej głosie dosłyszał nutkę urazy i zasmucenia.
- Dziś w nocy wypływam do Pinangu. Mój stryjeczny dziadek umierając zostawił mi
tam dom i plantację.
A zatem znów się rozstaniemy! -powiedziała Maisie, patrząc na niego.
Szybko odwróciła wzrok w sposób, który do niedawna uważał za przejaw nieśmiałości
i zażenowania.
- Jak długo cię nie będzie? - zapytała po chwili.
- Nie mam pojęcia - odrzekł. - Może miesiąc, a może dłużej.
- Będzie mi ciebie... brakować.
Znów na niego spojrzała i mógłby przysiąc, że w jej oczach stanęły łzy.
- Jestem przekonany, że wiele osób z radością będzie cię zabawiać podczas mojej
nieobecności! - rzekł lord Selwyn.
Mimo iż bardzo się starał, nie mógł powstrzymać nutki sarkazmu i ironii, jaka
wyraznie zabrzmiała w jego głosie.
- Ale to nie będzie to samo, co... przebywać w twoim towarzystwie - odpowiedziała
Maisie.
Przez chwilę odniósł wrażenie, że pragnie mu zaproponować, żeby ją zabrał ze sobą. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.pev.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.