[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Za pół godziny mamy stolik - odezwał się Nick, wchodząc na balkon. - O
ósmej odbędzie się projekcja filmu dla gości. Może pójdziemy, to ma być
komedia z Ryanen O'Nealem i Barbrą Streisand. Podobno całkiem niezła. Po
prawi nam humor.
Mieli stolik w rogu. Restauracja była pełna, ale jedzenie było równie dobre
jak poprzednio. Julia odprężyła się.
Przed filmem poszła się odświeżyć. Nick zajął im miejsce w
zaimprowizowanej sali kinowej.
- Zwietny pomysł z tym filmem - zauważyła Julia, gdy usiadła obok niego. -
I dorośli, i dzieci, mają czym się zająć. Wyobrażasz sobie, co tu by się działo?
Czy w waszych hotelach też macie takie programy na wypadek awarii?
- Nie, w każdym razie nie takie.
RS
82
- Ostatecznie wyrobimy sobie zdanie, gdy obejrzymy film - przekomarzała
siÄ™.
Nick z uśmiechem przyznał jej rację. I właśnie w tym momencie rozległ się
huk piorunu i zgasło światło.
RS
83
ROZDZIAA JEDENASTY
- Prosimy o pozostanie na swoich miejscach - usłyszeli w ciemności. - Za
chwilę znów będzie światło.
Nick ujął Julię za rękę.
- Jak tam?
- Dobrze. Póki nie lecimy nad oceanem, wszystko jest w porządku. -
%7łartowanie z paraliżującego ją strachu przynosiło ulgę. - Co oni teraz zrobią?
- Przypuszczam, że mają generator na wypadek awarii. Tuż po jego słowach
rozbłysły żarówki.
- Prosimy nam wybaczyć to opóznienie. - Mężczyzna stojący przed ekranem
zrobił przepraszający gest. - Już zaczynamy projekcję.
Film trwał dwie godziny. Gdy się skończył, Julia, która opierała się
wygodnie o Nicka, wyprostowała się. Wiedziała, że musi zachować maksimum
ostrożności. Musi się przy nim bardzo pilnować.
Podziękowała, gdy Nick zaproponował deser. Nie była głodna.
- To może pójdziesz na górę i zaczniesz szykować się do snu? Przyjdę za
kilka minut.
Chętnie na to przystała. To miłe, że zachowywał się jak dżentelmen, choć na
dole nie bardzo było co robić.
Zostawiła światło w łazience. Gdy usłyszała jego kroki, udała, że śpi. Nick
wszedł do łazienki, zamykając za sobą drzwi. Odetchnęła lżej. Przynajmniej na
chwilÄ™ coÅ› ich oddziela.
Wyspa jaśniała w porannym słońcu, na błękitnym niebie nie było ani jednej
chmurki. Julia ubrała się pośpiesznie, wyszła na balkon i wyciągnęła się na
leżaku. Ciepłe słońce przyjemnie muskało skórę.
Nick obudził się pół godziny pózniej. Usłyszała, że woła jej imię.
- Co się stało? - krzyknęła przez ramię.
- Już myślałem, że pojechałaś beze mnie.
- Nie ma szans. Kto by mnie trzymał za rękę?
- Racja. - Uśmiechnął się. - Zaraz się wyszykuję i zejdziemy na śniadanie.
Nick był w łazience, gdy zadzwonił telefon, odebrała więc Julia. Dzwonił
Pat Browning. Przedstawiła się i zastukała do łazienki. Nick od razu wziął od
niej telefon.
- Masz coÅ›, Pat?
- Niestety nic. I to mnie dobija.
- Poczekaj, przełączę na głośnik.
RS
84
- Nick, nigdzie ani śladu twojego ojca. Nie zameldował się w żadnych hotelu
na Hawajach, nie kupował biletów na samolot. Po prostu się rozpłynął.
Myślisz, że mógł gdzieś po lecieć?
- Wątpię, przecież nie miał na to pieniędzy. Sam mówiłem ze nic nie
wypłacał.
- No właśnie. Masz jakiś pomysł?
Julia przysłuchiwała się w milczeniu, i nagle ją olśniło.
- Pat, tu Julia. Poszukaj Lois Chance. Może to ona kupiła bilety, na swoje
nazwisko.
- To już jakiś pomysł. %7łe sam na to nie wpadłem. Choć...
- Nie wydaje mi się, żeby to było prawdopodobne - rzekł Nick.
Wiedziała, skąd bierze się ich sceptycyzm. Kobiety, z którymi miał do
czynienia Abe, za nić nie płaciły, jednak detektyw i Nick nie znają jej mamy.
- No dobrze - przystał wreszcie Pat. - Rozejrzę się, to na pewno nie
zaszkodzi. Dam wam znać.
- Pat, lecimy na Oahu. Wczoraj była tu burza i nie mogliśmy wrócić.
Potwierdz naszÄ… rezerwacjÄ™.
- Nie ma sprawy. Odezwij się z hotelu. Nick rozłączył się, popatrzył na Julię.
- Wątpię, by twoje przypuszczenie się potwierdziło.
- %7łe moja mama zapłaciła za bilety?
- Mhm.
- Według mnie to bardzo prawdopodobne, bo to ostatnia rzecz, jaką byście
sprawdzali.
- Ojciec zawsze za wszystko płaci. Nie oczekuje, by było inaczej.
Julia popatrzyła na niego.
- Pożyjemy, zobaczymy.
- Julio, daj spokój. Nie kłóćmy się przed śniadaniem.
- Nie kłócę się. Powiedziałam tylko, że zobaczymy.
Po śniadaniu poszli popływać. Julia początkowo opierała się, bo nie miała
kostiumu, lecz Nick namówił ją, by wybrała coś w hotelowym sklepie. Ceny
nie przerażały, a skoro wiedziała, że już nigdy więcej tu nie przyjedzie,
zdecydowała się na zakup. Będzie miała pamiątkę.
Czas mijał im nadzwyczaj przyjemnie. Nick był wspaniałym kompanem:
uroczy, a jednocześnie czujny. Czuła się przy nim bezpiecznie. Po kąpieli
wyciągnęli się na leżakach, rozkoszując się bajkową scenerią.
- Tu jest przepięknie - rozmarzonym głosem rzekła Julia, z zachwytem
wpatrując się w błękitny ocean.
- To prawda, ale na nas już czas, jeśli chcemy zdążyć na samolot.
RS
85
Popatrzyła na zegarek i jęknęła:
- Ojej, nie miałam pojęcia, że już tak pózno!
- Jak chcesz, możemy tu zostać do jutra - rzekł, nie patrząc na nią.
- Nie - odparła z żalem.
- Dlaczego?
- Bo nie jestem tu na wakacjach, ale by znalezć mamę.
Po tych słowach ich radosny nastrój rozwiał się bez śladu. Nawet podczas
lunchu milczeli. W samolocie nie chciała trzymać go za rękę. Była spięta.
Lot przebiegł gładko i wkrótce znalezli się w hotelu. Tym razem, choć Julia
próbowała oponować, mieli apartament. W pokoju Nick od razu zadzwonił do
Pata.
- Dowiedziałeś się czegoś?
- Tak. Twój ojciec znowu dał nogę.
- DokÄ…d polecieli?
- Na Bora Bora.
Julia głośno wypuściła powietrze.
- Na pewno?
- Tak jak podejrzewałaś, twoja matka kupiła bilety. W hotelu też zatrzymali
się pod jej nazwiskiem. Miałaś dobre przeczucia. Nick i ja nigdy byśmy na to
nie wpadli.
- Dzięki za uznanie - powiedziała z przekąsem.
- Pat... - Nick urwał. - Nieważne. Zamów nam bilety na najbliższy lot.
- Już to zrobiłem. Lecicie o ósmej wieczorem. Nick podziękował i rozłączył
siÄ™.
- No to do kolacji mamy kilka godzin. Na co masz ochotÄ™?
- Może zadzwońmy do nich, zamiast tam lecieć? Popatrzył na nią
sceptycznie.
- Chcesz ją uprzedzić o moim przyjezdzie.
- Nie. Wierzę w nią. Bardziej niż ty w swojego ojca.
- To nie jest tak. - Widząc jej minę, dodał: - Możesz zadzwonić, ale pod
jednym warunkiem: nie powiesz jej, by podpisała intercyzę i przez to mogła
nas wodzić za nos.
- Zgoda. Będziesz słyszał całą rozmowę.
Zadzwoniła do ich hotelu i poprosiła o połączenie z pokojem Lois Chance.
- Halo?
Od razu poznała, że to Abe, bo miał głos bardzo podobny do głosu Nicka.
- Abe?
- Tak, słucham?
RS
86
- Tu Julia Chance. Mogę poprosić moją mamę?
- Oczywiście, Julio. Bardzo się o ciebie martwiła. Już nie mogę się
doczekać, kiedy cię poznam.
- Ja również.
Gdy w słuchawce rozległ się głos mamy, Julii łzy napłynęły do oczu.
Usiadła.
- Mamo?
- Witaj, córeczko, jak się miewasz? I jak nas tu znalazłaś?
- Nie było was na Hawajach... - urwała. - Teraz to nieistotne. Powiedz, jak
siÄ™ czujesz?
- Cudownie. Pobraliśmy się z Abe'em i... mam nadzieję że nie masz o to
żalu? Tata nie miałby pretensji, wiem o tym ale jak ty do tego podchodzisz?
- Mamo, bardzo się cieszę. Chcę, żebyś była szczęśliwa.
- Jestem szczęśliwa. Wspaniale do siebie pasujemy.
- To super. Czy... czy przeniesiesz siÄ™ do Kansas City?
- Tak, Abe ma tam duży dom. Powiedział, że możesz za mieszkać z nami.
- Dziękuję, ale nie. Powinniście być sami. Będziemy do siebie często
dzwonić, no i zawsze możecie przyjechać do mnie do Houston.
- Albo ty do nas. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.pev.pl