[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Tak.
- Tak myślałam. Stary był o to wściekły!
- Być może uważał, że go oszukują?
Ruth wzruszyła ramionami.
- Nie był mocny w sprawach finansowych.
- Mogę panią o coś zapytać, mademoiselle... O coś nieprzyjemnego? - spytał Poirot.
- Oczywiście, jeśli pan musi.
- Czy to... Czy jest pani przykro z powodu śmierci ojca?
150
Patrzyła na niego uważnie.
- Naturalnie, że jest mi przykro. Nie poddaję się, nie płaczę, ale brak mi go... Lubiłam
staruszka. Ja i Hugo tak go nazwaliśmy. Stary - no, wie pan - coś na kształt oryginalnego
patriarchy. To brzmi obrazliwie, ale jest w tym.-prawdziwy wyraz sympatii do niego.
Był oczywiście trudny we współżyciu.
.- Pani mnie zainteresowała, mademoiselle.
- Stary nie należał do najtęższych umysłów. Przykro tak mówić, ale to prawda. W
żadnym wypadku nie był zdolny do wytężonej pracy umysłowej. Miał charakter!
Ponadto był fantastycznie odważny... i w ogóle! Był w stanie pognać na biegun albo
stoczyć pojedynek. Prawdopodobnie dlatego to robił, że zdawał sobie sprawę, iż nie
potrafi najlepiej myśleć. Każdy by! w tym lepszy od niego.
Poirot wyciÄ…gnÄ…Å‚ z kieszeni list.
- Proszę to przeczytać, mademoiselle. Przeczytała i zwróciła list. - Więc dlatego pan tu
przyjechał!
- Czy ten list coś pani sugeruje? Pokręciła przecząco głową.
- Nie. To prawdopodobnie jest zupełna prawda. Praktycznie każdy mógłby ograbić
starego. John mówił, że administrator, który pracował przed nim, nabierał go na prawo i
lewo. Widzi pan, stary był tak wielki i tak nadęty, że nigdy nie zniżał się do tego, aby
zwracać uwagę na detale! On wprost prowokował, aby go nabierać.
- Pani odmalowała nam obraz sir Gervase'a zupełnie odmienny niż ten ogólnie
akceptowany.
- O tak, świetnie się kamuflował. Wanda, moja matka, popierała go, ile tylko się dało.
Był szczęśliwy odgrywając rolę Wszechmogącego Boga. I, nawiasem mówiąc, dlatego w
pewnym sensie jestem zadowolona, że nie żyje. Tak jest dla niego najlepiej.
- Niezupełnie nadążam za panią, mademoiselle. Ruth powiedziała w zadumie:
- To w nim narastało... Pewnego dnia trzeba by go było zamknąć... Wiemy, jak to bywa.
- Czy pani wie, że rozważał, by w testamencie możliwość dziedziczenia przez panią
związać z warunkiem, że wyjdzie pani za pana Trenta?
- Co za absurd! - wykrzyknęła. - W każdym razie jestem pewna, że sąd by to podważył...
Przecież nie mógł ludziom dyktować, z kim się mają pobierać.
- Gdyby podpisał taki testament, pogodziłaby się pani z nim?
- Ja... ja...
151
Przerwała. Siedziała przez chwilę niezdecydowana, ze wzrokiem utkwionym we własny
pantofel. Kawałek zeschniętej ziemi oderwał się od niego i spadł na dywan.
Nagle Ruth Chevenix-Gore powiedziała:
- ChwileczkÄ™!
Zerwała się z krzesła i wybiegła z pokoju. Prawie natychmiast wróciła, prowadząc z sobą
kapitana Lake'a. - I tak by się wydało - powiedziała zdyszana. - Teraz może się pan już
dowiedzieć. Przed trzema tygodniami John i ja wzięliśmy w Londynie ślub.
ROZDZIAA DZIESITY
Wydawało się, że kapitan Lake jest daleko bardziej zakłopotany niż Ruth.
- Mogę stwierdzić, że to wielka niespodzianka, panno Chevenix-Gore... Pani Lake - rzekł
major Riddle. - Czy ktoś wie o waszym małżeństwie?
- Nie, trzymaliśmy to w tajemnicy. John miał z tego powodu poczucie winy.
- Ja... Ja wiem, że to wydaje się wstrętne - wyjąkał Lake. - Powinienem pójść prosto do
sir Gervase'a...
Ruth przerwała:
- I powiedzieć mu, że zamierzasz poślubić jego córkę, co szybko wybiłby ci z głowy,
mnie by prawdopodobnie wydziedziczył, w całym domu zrobił piekło, a my
moglibyśmy sobie pogratulować pięknego zachowania. Uwierz mi, mój sposób był
lepszy. Byłaby, oczywiście, awantura, ale by się z tym pogodził.
Lake ciągle wyglądał na nieszczęśliwego.
- Kiedy zamierzała pani - spytał Poirot - powiedzieć o tym sir Gervase'owi?
- Przygotowywałam grunt - odparła Ruth. - Miał pewne dotyczące nas podejrzenia i
dlatego udawałam, że interesuję się Godfreyem. Naturalnie, strasznie go to ugodziło. W
takiej sytuacji wiadomość o małżeństwie z Johnem przyjąłby niemalże z ulgą!
- Czy ktoś wiedział o tym małżeństwie?
- Tak, w końcu powiedziałam o nim Wandzie. Chciałam ją mieć po swojej stronie.
- I osiągnęła to pani?
- Tak. Ona nie popierała mojego małżeństwa z Hugonem, jak sądzę, dlatego, że był
moim kuzynem, co - szczególnie w zbzikowanej rodzinie - mogło zaowocować jeszcze
152
bardziej zbzikowanym potomstwem, Zupełnie bez sensu, ponieważ, jak pan wie,
zostałam adoptowana. Podobno jestem córką dalekiego kuzyna.
- Jest pani przekonana, że sir Gervase nie domyślał się niczego?
- Och, nie.
- Czy to prawda, kapitanie Lake? Jest pan tego całkowicie pewien, że tego popołudnia
nie było o tym mowy z sir Gervase'em?
- Nie. Nie było.
- Pytam, dlatego że, widzi pan, z pewnych zeznań wynika, iż sir Gervase był
podekscytowany po pańskim wyjściu i wspomniał kilka razy o hańbie w rodzinie.
- Nie poruszaliśmy tej sprawy - powtórzył Lake. Jego twarz wyraznie zbladła.
- Czy wówczas widział pan sir Gervase'a po raz ostatni?
- Tak, już to panu mówiłem.
- Gdzie pan1 był dzisiaj wieczorem osiem po ósmej?
- Gdzie? IA siebie w domu. Stoi na skraju wioski, około pół mili stąd.
- Nie było pana w tym czasie w pobliżu Hamborough Close?
- Nie.
Poirot zwrócił się do dziewczyny:
- Gdzie pani była, kiedy zastrzelił się pani ojciec?
- W ogrodzie.
- W ogrodzie? Słyszała pani strzał?
- Tak. Ale nie myślałam, że to coś ważnego. Przypuszczałam, że ktoś strzelił do zająca,
chociaż teraz przypominam sobie, że wtedy zdawałam sobie sprawę, że to zabrzmiało
tak, jakby ktoś strzelił w zamkniętym pomieszczeniu.
- Którędy wróciła pani do domu?
- Przez oszklone drzwi.
Ruth wskazała głową drzwi za sobą.
- Czy ktoś tutaj wtedy był?.
- Nie. Ale Hugo i panna Lingard prawie natychmiast weszli tu z holu. Rozmawiali o
strzale, morderstwach...
- Rozumiem - powiedział Poirot. - Tak, sądzę, że teraz...
- Mhm... Teraz raczej podziękujemy państwu - rzekł major. - Myślę, że na razie
wystarczy.
153
Ruth i jej mąż wyszli z pokoju.
- Co, u diabła... - zaczął major Riddle i dokończył z rozpaczą: - Coraz trudniej zorientować
siÄ™ w tym wszystkim.
Poirot skinął głową. Podniósł z dywanu grudkę ziemi, która spadła z pantofla Ruth, i w
zamyśleniu ją oglądał, trzymając na dłoni.
- To jest jak stłuczone lustro na ścianie - powiedział. - Lustro nieboszczyka. Każdy nowy
fakt, jaki otrzymujemy, ukazuje nam nieżyjącego od innej strony. I wkrótce będziemy
mieli pełny obraz.
Wstał i wrzucił do kosza grudkę ziemi podniesioną z dywanu.
- Muszę panu coś powiedzieć, drogi przyjacielu. Klucz do całej zagadki tkwi w lustrze.
Jeżeli pan mi nie wierzy, proszę iść do gabinetu i dobrze się przyjrzeć. Major Riddle
odparł stanowczo: - Jeśli to morderstwo, to musi pan to udowodnić! Jeżeli o mnie
chodzi, twierdzę stanowczo, że samobójstwo. Zauważył pan, dziewczyna mówiła, że
poprzedni administratorzy oszukiwali starego Gervase'a? Założę się, że w jakimś celu
stary opowiedział o tym Lake'owi. On prawdopodobnie trochę go oszukiwał, a sir [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.pev.pl