[ Pobierz całość w formacie PDF ]
110
Natychmiast zmieniła sposób obrony. Przybrała wystraszony wyraz twarzy. Te-
raz poznaję go. Przyjeżdża tu czasem do nas. Tańczyłam z nim. Nie wiem, jak się nazy-
wa. Idiota, pewno wsadził mi swoją fotografię do torebki. Mężczyzni są tacy głupi! Po-
trząsnęła głową, zachichotała i zmieniła temat rozmowy. Ale ta cała historia wyglądała
nieprawdopodobnie. Zdaje się, że również mój pan stracił wtedy zaufanie do niej. Przy-
glądał jej się nieraz badawczo, a gdy wracała skądś, pytał, co robiła.
Czy nie wiecie, kogo ta fotografia przedstawiała?
Nie wiem. Bardzo rzadko przebywam na dole.
Sir Henry zadał mu jeszcze kilka pytań, ale Edwards nie miał nic ciekawego do po-
wiedzenia.
II
Superintendent Harper przesłuchiwał na posterunku policji Jessie Davis, Florence
Smali, Beatrice Henniker, Mary Price i Lilian Ridgeway.
Wszystkie te dziewczęta były mniej więcej w równym wieku i różniły się jedynie
usposobieniem. Niektóre były ze szlachty , inne zaś pochodziły z rodzin kupieckich
i chłopskich. Wszystkie mówiły to samo. Pamela Reeves zachowywała się jak zawsze.
Wszystkim koleżankom oznajmiła, że będzie w domu towarowym i pojedzie pózniej-
szym autobusem.
W rogu kancelarii Harpera siedziała jakaś starsza osoba. Dziewczęta jej prawie nie
widziały. Jeśli któraś ją zauważyła, zastanowiła się zapewne, kto to może być. Nie wyglą-
dała na urzędniczkę policji. Sądziły, że to pewnie taki sam świadek jak i one.
W tej chwili odeszła ostatnia koleżanka Pameli. Harper otarł czoło i oglądał się za
panną Marple. Wzrok jego był pytający, ale nie taiła się w nim jakaś specjalna nadzie-
ja.
Panna Marple jednak powiedziała krótko:
Chciałabym mówić z Florence Small.
Harper podniósł brwi ze zdumieniem. Skinął głową i przycisnął dzwonek. Zjawił się
policjant.
Superintendent rozkazał:
Florence Small.
Policjant przyprowadził znowu wymienioną dziewczynę.
Była to córka zamożnego gospodarza duża dziewczyna o jasnych włosach, dzie-
cinnych ustach i wystraszonych ciemnych oczach.
Złożyła dłonie. Wydawała się zdenerwowana.
Superintendent Harper spojrzał na pannę Marple, która skinęła tylko głową.
111
Wstał i zwrócił się do Florence:
Ta pani zada pani kilka pytań.
Potem wyszedł i zamknął drzwi za sobą.
Florence spojrzała nieśmiało na pannę Marple. Oczy jej przypominały oczy cielęcia.
Panna Marple odezwała się:
Siadaj, Florence.
Florence Small usiadła posłusznie. Bezwiednie poczuła się nagle spokojniejsza i jak-
by u siebie w domu. Obca, przerażająca atmosfera posterunku policji ustąpiła nagle
bardziej swojskiej atmosferze. Była przyzwyczajona do rozkazującego tonu osób star-
szych. Przypominało jej to dom i szkołę. Panna Marple ciągnęła dalej:
Rozumiesz chyba, jakie to dla nas ważne dowiedzieć się wszystkiego, co biedna
Pamela robiła w dzień śmierci?
Florence szepnęła, że rozumie to doskonale.
Jestem przekonana, że uczynisz wszystko, aby nam dopomóc?
Oczy Florence nabrały czujnego wyrazu. Odparła, że uczyni wszystko, co jest w jej
mocy.
Jeśli zataisz coś, będzie to wielką krzywdą dla Pameli.
Dziewczyna splotła nerwowo dłonie i przełknęła ślinę.
Nie będę cię ganić ciągnęła panna Marple ponieważ jesteś bardzo zdener-
wowana przesłuchaniem na policji. Boisz się też, że będziemy mieć pretensje do ciebie,
iż nie opowiedziałaś od razu wszystkiego. Prawdopodobnie też boisz się wymówek, że
nie powstrzymałaś Pameli. Ale teraz musisz być posłuszna i musisz mówić prawdę. Jeśli
nie powiesz wszystkiego, co wiesz, to będzie niedobrze, bardzo niedobrze. Można to na-
wet nazwać krzywoprzysięstwem i może będziesz zaaresztowana za to.
Ja& ja nie wiem&
Panna Marple przerwała jej szorstko:
Bez wykrętów! W tej chwili powiedz prawdę! Pamela nie szła do domu towaro-
wego, prawda?
Florence pośliniła wyschnięte wargi językiem i spoglądała na pannę Marple błagal-
nie jak zarzynane cielÄ™.
Ta sprawa ma coś wspólnego z filmem, prawda? indagowała panna Marple.
Niesłychana ulga i głębokie zdumienie odbiły się na twarzy Florence. Wreszcie po-
konała wewnętrzne hamulce.
Ach, tak! wyszeptała.
Tak przypuszczałam. Teraz powiedz mi wszystkie szczegóły.
Słowa popłynęły teraz jak lawina:
Ach! Jak ja się bałam! Przyrzekłam przecież Pameli, że nikomu o tym nie powiem.
Gdy ją znalezli spaloną w samochodzie& och! To było straszne. Myślałam, że umrę&
112
zdawało mi się, że to moja wina. Powinnam ją była zatrzymać, ale przecież nie myśla-
łam& ani przez chwilę nie myślałam, że to jakiś podstęp. Zapytano mnie, czy była tego
dnia taka jak zawsze, i powiedziałam tak, zanim jeszcze zdążyłam się zastanowić. I po-
nieważ wtedy nic nie powiedziałam, nie wiedziałam, jak potem zacząć. W końcu nic ta-
kiego nie wiem& nic istotnego& tylko to, co mi Pamela mówiła.
Co ci Pamela mówiła?
Szłyśmy właśnie do autobusu, aby jechać na zebranie. Zapytała mnie, czy umiem
dochować tajemnicy. Powiedziałam: tak . Kazała mi przysiąc, że nie powiem nikomu.
Chciała po zebraniu pójść do Danemouth i dać sobie zrobić próbne zdjęcie do filmu.
Poznała jakiegoś reżysera filmowego, który wrócił z Hollywood. Potrzeba mu było pew-
nego specjalnego typu i powiedział Pameli, że ona właśnie jest tym typem. Inna rzecz,
że ostrzegł ją, iż nie jest tego pewny. Nigdy nie wiadomo, czy ktoś nada się do filmu, do-
póki się nie wie, czy ta osoba jest fotogeniczna. Jest to rola dla typu Elżbiety Bergner,
mówił. Potrzeba do tego bardzo młodej dziewczyny. Jest to historia uczennicy, która za-
mienia się rolami z gwiazdą rewiową i robi fantastyczną karierę. Pamela brała już nieraz
udział w przedstawieniach szkolnych była bardzo zdolna. Powiedział jej, że na pew-
no potrafi zagrać, ale musi jeszcze popracować nad sobą. Nie będą to same miody, lecz
ciężka praca. I czy ma dosyć zapału?
Florence Small przerwała, aby zaczerpnąć tchu.
Pannie Marple zbierało się niemal na mdłości przy słuchaniu tego steku melodrama-
tycznych bredni. Na pewno rodzice przestrzegali PamelÄ™ przed rozmowÄ… z nieznajomy-
mi, jednak urok filmu sprawił, że zapomniała o wszystkim innym.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]