[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nawiązując do poprzedniej części rozmowy.
– Chcesz powiedzieć, że nie obchodzi cię to, co się stało?! –
niemal krzyknął.
Zamrugała powiekami.
– A co się stało?
– Przecież się całowaliśmy! – podniósł głos.
Przez
chwilę
robiła
takie
wrażenie,
jakby
się
nad
tym
zastanawiała, a na koniec skinęła głową.
– To prawda – przyznała. – Bardzo przyjemny pocałunek.
Seksowny, długi i namiętny. Pewnie musiałeś długo ćwiczyć, zanim
doszedłeś do takiej wprawy. Ale pamiętaj, że to był tylko pocałunek.
Clint patrzył na nią, jakby nie rozumiał, o czym mówi. W końcu
podszedł do samochodu i wziął z maski swój kapelusz.
– Nie udawaj – powiedział z emfazą. – Sama wiesz, że to nie był
taki sobie zwykły pocałunek. A teraz, jeśli chcesz w ogóle dotrzeć do
pracy, to ruszaj, zanim cię znowu pocałuję.
Nie trzeba jej było tego dwa razy powtarzać. Myślała, że pójdzie
za nią do baru. Jednak Clint otworzył swój samochód i już po chwili
usłyszała pisk opon na parkingowym żwirze. Nie, nie obejrzała się za
siebie. Musiała przecież zacząć pracę. Poza tym w domu czekała na
nią Dawn. Ta Dawn, którą musi chronić. Również przed własną sła-
bością.
28
emalutka
Clint obudził się pod wpływem bólu. Natychmiast przetoczył się
z brzucha na bok i trochę mu ulżyło. Cierpiał z nadmiaru pożądania i
zastanawiał się, czy jest na to jakieś skuteczne lekarstwo.
Znów ten cholerny sen!
Położył się na plecach i zamknął oczy, chociaż wiedział, że nie
uda mu się
zasnąć. Zamiast
odpoczywać,
jego
umysł
wolał
torturować go wspomnieniem pocałunku ze Skye. To prawda, że była
w nim siła i namiętność, jakiej się zupełnie nie spodziewał. Skye
mogła sobie mówić, co chciała, ale on czuł jej pożądanie.
Czy wobec tego podjęła tę grę po to, żeby go udręczyć? Czy też
rzeczywiście nie chciała wdawać się w ten związek. Niezależnie od
tego, jak brzmiała odpowiedź, powinien się trzymać z daleka od tej
dziewczyny.
– Tak, łatwo powiedzieć, trudniej zrobić – powiedział do siebie.
Otworzył oczy i wstał, chociaż za oknem było jeszcze szaro.
– Mamo, za mocno, ściskasz mnie za mocno – cichy pisk Dawn
dobiegał do niej gdzieś z daleka.
Skye obudziła się i natychmiast rozluźniła uścisk. Pogłaskała
córeczkę po ciemnych włoskach.
– Przepraszam, kochanie, coś mi się śniło – wymamrotała. –
Dobrze spałaś?
– Dobrze. – Dawn potrząsnęła główką, a następnie wygramoliła
się z jej łóżka, do którego weszła w ciągu nocy, i podbiegła do okna. –
Mamo, czy tutaj są prawdziwi kowboje, jak mój tata, czy tacy, jak na
naszym ranczu?
Normalnie pewnie przypomniałaby córce, że Bar K Dude Ranch
to nie jest ich ranczo, tylko miejsce, gdzie pracuje. Jednak teraz, po
tym śnie, skupiła się wyłącznie na osobie Clinta.
29
emalutka
Chciała
znaleźć
jedną
prostą
odpowiedź
na
to
pytanie.
Zwłaszcza że Dawn co jakiś czas odwracała się od okna i patrzyła na
nią wyczekująco.
– Większość z nich to prawdziwi kowboje.
– A czy któryś z nich zna mojego tatę?
Znowu chwila ciszy. Skye musiała pozbierać rozbiegane myśli.
Najgorsze, co teraz może zrobić, to zacząć kłamać. Jedno kłamstwo
pociągnie za sobą następne i już nigdy się z nich nie wygrzebie.
Nie mogła jednak powiedzieć, że wielu z nich pracuje dla jej ojca.
– Myślę, że tak.
– A może poznam tatę? – Dawn znowu się do niej odwróciła. –
Wolałabym jego zamiast dziadka.
Skye odetchnęła głęboko. Zapomniała przecież o ostatnich
wiadomościach, którymi miała podzielić się z córeczką. Jednak czy
mała to kupi? Czy da się odwieść od głównego tematu?
– A właśnie, przypomniałam sobie, że babcia dzwoniła do baru.
Dziadek już się obudził i teraz poleci do szpitala do San Antonio.
Babcia zajrzy dziś rano do domu, to ją wreszcie poznasz.
– A dziadek?
– Nie, dziadek musi zostać w szpitalu. Poleci prosto do San
Antonio.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]