[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Amator - dorzucił z niechęcią Win.
- Więc jak? Porozmawiasz z nami czy z radą szkoły. Wybieraj.
Grady zerknął na zegarek.
- Macie dwie minuty - powiedział.
- Dobrze. - Myron wskazał na prawo. - Wejdziemy do ubikacji dla nauczycieli. Na pewno
masz klucz.
- Tak.
Grady otworzył drzwi. Myron zawsze pragnął zobaczyć nauczycielską toaletę, przekonać
się, jak dogadza sobie władza. Ubikacja niczym się nie wyróżniała.
- No dobrze, więc jesteśmy. Czego chcecie? - spytał Grady.
- Opowiedz o tym ogłoszeniu.
Grady przełknął ślinę. Jego wydatna grdyka podskoczyła i opadła jak głowa boksera
robiącego unik.
- Ja nic nie wiem.
Myron i Win wymienili spojrzenia.
- Mogę wsadzić mu głowę do muszli? - spytał Win.
Grady wyprostował się.
- Nie dam się zastraszyć - oświadczył.
- Jeden szybciutki wsad? - rzekł z prośbą w głosie Win.
- Zaczekaj. - Myron zajął się Garym. - Po co miałbym cię bić? Bądz sobie zboczeńcem,
twoja sprawa. Mnie interesuje tylko, co cię łączy z Kathy Culver.
Na górnej wardze Grady ego pojawił się pot.
- Była moją uczennicą.
- Wiem. Dlaczego jej zdjęcie znalazło się w Cycach? W twoim ogłoszeniu?
- Nie mam pojęcia. Zobaczyłem je dopiero wczoraj.
- Ale to twoje ogłoszenie, tak?
Grady zawahał się, kilka razy leciutko wzruszył ramionami.
- Tak. Przyznaję - odparł. - Daję ogłoszenia do pism pana Nicklera. Całkiem legalnie. Ale to
nie ja wstawiłem tam zdjęcie Kathy.
- A kto?
- Nie wiem.
- Ale sekstelefony to twój biznes?
- Tak. Całkiem nieszkodliwy. Robię to dla zarobku. Nikogo nie krzywdzę.
- Jeszcze jedno niewiniątko. Dużo na tym zarabiasz? - spytał Myron.
- W złotych czasach zarabiałem po dwadzieścia tysięcy na miesiąc.
Myron nie był pewien, czy się nie przesłyszał.
- Dwadzieścia tysięcy na miesiąc z sekstelefonów?
- Tak, w połowie lat osiemdziesiątych. Zanim rząd nie zaostrzył przepisów w sprawie linii
dziewięćset. W tej chwili wyciągam w najlepszym razie osiem tysięcy miesięcznie.
- Przeklęci biurokraci. A jak się to wszystko ma do Kathy Culver?
- To znaczy?
- No wiesz, Gary! Jej nagie zdjęcie jest w twoim aktualnym ogłoszeniu.
- Już powiedziałem. Nie mam z nim nic wspólnego.
- A więc to, że była twoją uczennicą i tak dalej to czysty przypadek?
- Tak.
- Nie potrzymam go długo. Proszę - wtrącił Win.
Myron odmownie pokręcił głową.
- Kiedy szła na studia, wystawiłeś jej świetną opinię.
- Kathy była świetną uczennicą.
- A poza tym?
- Jeżeli insynuujesz, że łączyło nas coś więcej niż relacja nauczyciel-uczennica&
- To właśnie insynuuję.
Grady ponownie skrzyżował ręce na piersi.
- Szkoda mi słów na odpowiedz. Uważam naszą rozmowę za zakończoną.
Zwracał się do nich jak do uczniów. Bywa, iż nauczyciele zapominają, że życie to nie lekcja
w klasie.
- Przytop go - polecił Myron.
- Z rozkoszą.
Wyższy o pięć centymetrów Grady pochylił się nad Winem i zmierzył go morderczym
spojrzeniem.
- Nie boję się ciebie - powiedział.
- Twój pierwszy błąd.
Z szybkością, której nie rejestruje wideokamera, Win złapał go za rękę, wykręcił ją i
pociągnął w dół. Był to chwyt hapkido. Grady upadł na posadzkę z kafelków. Win nacisnął
kolanem jego łokieć. Aagodnie. Nie za boleśnie. W sam raz, aby ofiara zrozumiała, kto jest panem.
- A niech to! - zaklął.
- Co się stało?
- Wszystkie muszle są czyste. Nienawidzę tego.
- Chcesz coś dodać, zanim go zanurzysz?
Grady zbladł jak ściana.
- Obiecajcie, że nikomu nie powiecie - wydusił z siebie.
- Powiesz prawdę?
- Tak, ale musicie przysiąc, że nic nie powiecie. Dyrektorowi ani nikomu.
- Zgoda.
Myron skinął głową do Wina, a ten puścił Gary ego.
- Kathy i ja mieliśmy romans - wyznał Grady, głaszcząc uwolnioną rękę niczym za mocno
skarconego szczeniaka.
- Kiedy?
- W klasie maturalnej. Trwał kilka miesięcy. Od tamtego czasu jej nie widziałem,
przysięgam.
- To wszystko? Skinął głową.
- Nic więcej nie wiem. To zdjęcie zamieścił ktoś inny.
- Jeżeli kłamiesz, Gary&
- Nie. Jak Boga kocham.
- No dobrze. Idz - rzekł Myron.
Gary wypadł z toalety tak szybko, że nawet nie zerknął w lustro, czy jest potargany.
- Gnida! Skończona gnida! Uwodzi uczennice, żyje z sekstelefonów.
- Za to jaki elegant. Co teraz? - spytał Win.
- Zakończymy śledztwo, a potem poinformujemy radę szkolną o pozaprogramowych
zajęciach pana Grady ego.
- Przecież obiecałeś mu, że o niczym nie powiesz.
Myron wzruszył ramionami.
- Skłamałem.
16
Jessica jak w transie podziękowała Myronowi, odłożyła słuchawkę, chwiejnie weszła do
kuchni i usiadła. Matka i młodszy brat Edward podnieśli wzrok.
- Dobrze się czujesz, kochanie? - spytała Carol Culver.
- Tak - odparła z trudem.
- Kto dzwonił?
- Myron.
Nie zareagowali.
- Rozmawialiśmy o Kathy - dodała.
- W związku z czym? - spytał Edward.
Zawsze był dla niej Edwardem, nie Edem, Eddiem czy Tedem. Ledwie rok temu skończył
studia, a już miał własną, dobrze prosperującą firmę komputerową - Komputerowe Interaktywne
Systemy Zarządzania. Z jej oprogramowań korzystało kilka renomowanych korporacji. Edward
nawet w biurze chodził wyłącznie w dżinsach i koszmarnych koszulkach z tandetnymi napisami w
stylu Byle do przodu! . Nie uznawał krawata. Miał szeroką, niemal dziewczęcą twarz o
delikatnych rysach i rzęsy, za które kobiety oddałyby wszystko. Tylko ostrzyżona brzytwą głowa -
oraz maksyma na koszulce: MANIACY KOMPUTEROWI MAJ NAJLEPSZY SPRZT -
podpowiadały, co jest jego życiową pasją.
Jessica wzięła głęboki oddech. Nie było co dłużej robić ceregieli i liczyć się z uczuciami
brata i matki. Otworzyła torebkę i wyjęła egzemplarz Cyców.
- Kilka dni temu ten magazyn trafił do sprzedaży - powiedziała i rzuciła pismo na stół,
okładką do góry.
Na twarzy matki pojawiło się zmieszanie i niesmak. Edward zachował spokój.
- Co to jest? - spytał.
Jessica otworzyła pismo na właściwej stronie. ,
- Proszę - powiedziała, wskazując zdjęcie Kathy w dolnym rzędzie.
Dopiero po kilku chwilach skojarzyli, na co patrzą, tak jakby ów obraz utknął gdzieś po
drodze między okiem a mózgiem. Carol Culver jęknęła, dłonią przysłoniła usta, tłumiąc okrzyk.
Oczy Edwarda zamieniły się w szparki.
- To nie wszystko - dodała Jessica, nie dając im czasu dojść do siebie.
Matka obrzuciła ją pustym spojrzeniem. W jej oczach nie było życia, jakby jakiś zimny
podmuch bezpowrotnie zgasił w nich pełgający płomień.
- Grafolog, który zbadał charakter pisma na kopercie, stwierdził, że zgadza się ono z
[ Pobierz całość w formacie PDF ]