[ Pobierz całość w formacie PDF ]
twardniał jeszcze bardziej, łaknąc jej uścisku.
- Nie ma mowy. Nie kończysz, chyba że we mnie. -Oblizała wargi, a jego oczy niemal uciekły do
wnętrza czaszki. - Albo w moich ustach.
- Jezu, Lex, wez mnie do ust.
Ten jęk zawibrował rozkosznie w jej rozgrzanym ciele, błyskawicznie zabrała się do spełniania jego
życzenia. Oparła się na łokciach, objęła go dłonią i spróbowała go po raz pierwszy posuwistym
wygłodniałym liznięciem od główki aż do jąder. Poderwał się z obrusa, a potem znów opadł na plecy i
wyciągnął ramiona za głowę, żeby chwycić się trawy.
- Spokojnie wymruczała, wciąż trzymając go w ustach. - To nie twój trawnik.
- Kurwa, kobieto, więc mnie nie drażnij! Wyszczerzyła zęby.
- Ale to takie zabawne! Mimo to pożałowała go i objęła wilgotnymi ustami jego główkę i lekko
possała, jednocześnie muskając go językiem i kosztując smak jego podniecenia. Naprężył potężne uda i
ściągnął bardziej dżinsy i bokserki, jak gdyby chciał czuć na sobie jej skórę. Jej piersi ocierały się o niego,
podczas gdy ona ssała go i przyspieszała mu oddech, aż dyszał.
- Patrzę na ciebie& W tym słońcu& Jak trzymasz mnie w ustach& Piersi ci falują& - Nie był w
stanie złożyć słów w zdania, ale obraz, który przed nią odmalował, sprawił, że targnął nią spazm i aż
zacisnęła lepkie uda. Objęła go ustami jeszcze mocniej, a sama wsunęła dłoń pod spódnicę. Była tak
podniecona, że jej własne palce
doprowadziły ją do jęku, którym omiotła jego członek. -Tak jest, kotku, dotykaj się, pozwól mi patrzeć.
Nie mogła uwierzyć, że to robi, kiedy wstała, wyszła ze spódnicy, a potem wróciła do robienia
swojemu kochankowi laski w ogrodzie cudzego domu. W pełnym słońcu. Kiedy każdy mógł ich zobaczyć,
gdyby tylko miał lornetkę albo dobre wyczucie czasu. O dziwo, możliwość zostania przyłapaną tylko
wzmagała jej podniecenie.
Uklękła przy nim i znów wzięła go do ręki.
- Więc patrz - mruknęła, ale on i tak już patrzył, uniósł się na łokciach i obserwował, jak przesuwa
palcami po swoich wargach.
- Patrzę - zazgrzytał zębami. - Nie martw się.
Uśmiechnęła się i oblizała jego fiuta, pieszcząc równocześnie siebie samą. Nabrała na palec trochę
wilgoci, dopiero pózniej wsunęła go w siebie. Jego stłumiony jęk powiedział jej, że on uważnie patrzy na
ciało zamykające się ciasno wokół jej palca. Nabrzmiewając wokół niego. Wzięła go znów głębiej do ust,
głębiej niż wcześniej i nie zaprotestowała, kiedy złapał ją za włosy i pokierował nią w górę i w dół. Nigdy
nie popchnął jej za daleko, tylko na tyle, żeby podniecić ją jeszcze bardziej.
- Dość. - Puścił jej włosy i odrzucił głowę w tył, a ścięgna na szyi naprężyły się, kiedy łapczywie
chwytał powietrze. - Pieprz mnie.
- Skoro tak ładnie prosisz& - Alexa oblizała zaczerwienione wargi i usiadła na nim okrakiem, a potem
upewniła się, że patrzy na nią, gdy zaczęła siadać na jego fiucie.
- Zaczekaj. - Zawisła w połowie drogi na nim. - Gumka? - wydusił z siebie, ale pokręciła głową.
- Nie trzeba - jęknęła, kiedy jego sztywne ciało szukało w niej miejsca, podpalając po drodze każde
zakończenie nerwowe w jej pochwie. - Biorę pigułki. Jesteś czysty?
- Trochę za pózno na to pytanie, ale tak. - Chwycił jej biodra i podniósł się, wchodząc w nią
zdecydowanym pchnięciem, które odrzuciło w tył jej głowę.
- Ja też. Chryste, jakie to cudowne uczucie. Wygięła plecy, więc jej włosy rozsypały się po jego
udach, kiedy przesuwała jego dłonie wyżej po swoich żebrach, aż na piersi. I wtedy ruszyli jak szaleni,
ich biodra zderzały się, jego kość łonowa uderzała w jej łechtaczkę aż traciła jasność widzenia. Płonęła,
słońce zalewało jej twarz i ramiona, a jego głębokie, silne pchnięcia rozpalały w jej wnętrzu żywy ogień.
- Boże, jaka jesteś piękna. - Potarł jej łechtaczkę zro-gowaciałym palcem. - Seksowna.
Poczuła, że pokrywa się gęsią skórką, za którą pojawił się pot, od którego obydwoje stali się mokrzy.
Złapał w usta jej wytatuowaną pierś, a te wilgotne muśnięcia jej udręczonego ciała dokładały jeszcze
więcej suchego drewna do ognia, który trawił jej ciało.
Kiedy trafił ustami na jej usta, jęknęła, wdzięczna za ramiona, którymi ją objął, wciąż wdzierając się w
nią raz za razem. Wbiła mu paznokcie w plecy, chyba aż do krwi, musiała podrapać mu skórę, ale mogła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]