[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Powiedziała, że to Artemis spakuje jej walizkę. Mogłaby też
spakować rzeczy Zoe, gdyby ją poprosić.
- Nie mogę się przyzwyczaić do tego, że stale jestem
obsługiwana - powiedziała. - W twoim przypadku jest inaczej.
- Myślisz, że jestem leniwa? - niespokojnie spytała młoda
Greczynka. - Czy powinnam coś zmienić?
- Jest dobrze tak, jak jest. - Zoe potrząsnęła głową ze
śmiechem. - W każdym razie Artemis nie byłaby zachwycona,
gdybyś zaczęła odbierać jej pracę.
- Pewnie masz rację - zgodziła się Sofia. - To nie byłoby
miłe.
Angielski Sofii poprawiał się z każdym dniem. Jednak
wciąż nie pozbyła się akcentu. Zresztą nawet Christa, po
dziewiętnastu latach spędzonych w Anglii, także go nie
straciła. Alexis mocniej akcentował słowa jedynie w gniewie.
Christa zaraz po przyjezdzie zarządziła, że w angielskim
stylu, o piątej, na tarasie, będzie podawana herbata.
Przywiozła ze sobą nawet zapas swojej ulubionej. Gdy Zoe
dołączyła do towarzystwa, zauważyła, że Alexis ma gościa.
Leda Kazantzi była starsza o rok lub dwa od Zoe i
wyglądała jak z okładki eleganckiego pisma. Jej cudowne
czarne włosy miękko otulały twarz, podkreślając urodę.
Jednak bursztynowe oczy były pełne niechęci, gdy
przedstawiono jej Zoe.
- Musisz uważać się za bardzo szczęśliwą, że znalazłaś
taką posadę - zaczęła z chłodną wyższością. - Chociaż dziwię
się, że Alexis w ogóle wyraził na to zgodę - powiedziała i
posłała mu olśniewający uśmiech.
Zoe nie miała pojęcia, o czym może myśleć teraz Alexis.
W jego twarzy, jak zwykle, nie mogła nic wyczytać. Ciekawe,
czy Leda została zaproszona, czy też przypadkiem wpadła z
wizytą. Prawdopodobnie Christa maczała w tym palce,
pomyślała dziewczyna. Posiedziała z nimi jeszcze chwilę,
wymówiła się bólem głowy i odeszła. Po raz pierwszy zle
czuła się w towarzystwie tych ludzi. Niedługo pózniej Sofia
znalazła ją w małej świątyni.
- Wszędzie cię szukałam - powiedziała z wymówką w
głosie. - Dlaczego tak szybko uciekłaś?
- Czułam się jak intruz - przyznała się Zoe.
- A wcale nie powinnaś! Należysz teraz do rodziny -
powiedziała dziewczyna. - Co się stało? Nie jesteś już z nami
szczęśliwa?
- Skądże! - zaprzeczyła gorąco. - Po prostu jeszcze się nie
przyzwyczaiłam.
- Jak to? Przecież jesteś z nami już kilka tygodni.
Dlaczego teraz miałabyś czuć się jak intruz? - pytała z
niedowierzaniem Sofia. - To z powodu Ledy?
- Nie jest zadowolona z mojej obecności - przyznała w
końcu Zoe, wzruszając ramionami.
- To nie jej sprawa! Nie zwracaj na nią uwagi. Zresztą,
mimo wysiłków Christy, Alexis nie zaprosił jej na rejs -
dodała zaraz. - Czy ty lubisz Alexisa, Zoe? - spytała nagle
Sofia.
- Oczywiście, jest bardzo hojny i pozwolił mi zostać po
tym, co mu nagadałam pierwszego dnia.
- Chodziło mi o to, czy ci się podoba?
- Jest bardzo przystojny - przyznała. - A skoro mówimy o
przystojnych mężczyznach, to wczoraj wieczorem, gdy się
zgubiłam, spotkałam Paula Kenyona. Pytał o ciebie.
Przez chwilę Sofia marszczyła w skupieniu brwi.
- Ach, to ten, którego spotkałyśmy na Agorze -
przypomniała sobie w końcu. - Już o nim całkiem
zapomniałam.
To tyle, jeśli chodzi o Paula, pomyślała Zoe. Wstała i
ruszyła w kierunku domu, nim Sofia zdążyła wrócić do
poprzedniego tematu. Młoda Greczynka nie zaprotestowała.
Zoe była pewna, że dziewczyna i tak odkryła to, co chciała
wiedzieć.
Dziś wszyscy położyli się wcześniej spać. Nikt nie
przedłużał wieczoru, ponieważ przez dwie kolejne noce do
pózna oglądali obchody wielkanocne. Musieli wstać dość
wcześnie, jeśli chcieli być na pokładzie  Hestii", zanim
przybędą pozostali goście.
Sofia wyjaśniła Zoe, że na jachcie mieściły się dwa duże
pokoje, cztery podwójne kabiny oraz jadalnia i kabiny załogi.
Gdy dziewczyna wstała o szóstej rano, okazało się, że w
nocy była burza. Powietrze było rześkie, a poranne słońce
przeglądało się w kroplach rosy. Zoe pożałowała nagle, że nie
zabrała ze sobą aparatu fotograficznego.
Gdy wróciła po aparat, spotkała Alexisa. Był ubrany w
błękitne dżinsy i biały podkoszulek. Strój podkreślał jego
szeroką klatkę piersiową i wąskie biodra. Zoe poczuła, jak jej
puls gwałtownie przyśpiesza. W porównaniu z jego
sportowym strojem sukienka Zoe wydała jej się zbyt
elegancka.
- To tylko zwykły rejs - powiedział, jakby zgadł, o czym
myślała. - Jedynie wieczory będziemy spędzać na brzegu. W
ciągu dnia wystarczą dżinsy lub szorty i kostium kąpielowy.
Nie usunął się z jej drogi, gdy chciała przejść obok niego.
Stała się czujna. Uśmiechnął się tylko ironicznie.
- Nie denerwuj się. Wiem, ze musimy być dyskretni. Gdy
wejdziemy na pokład, powinnaś być spokojniejsza i cieszyć
się rejsem. Nic nie osiągniemy, głowiąc się nad problemem,
który może się wcale nie pojawić.
Próbuje pocieszyć mnie czy siebie? zastanawiała się. Mógł
nawet mieć rację, lecz ona nie potrafiła zachowywać się w ten
sposób. Im częściej go widywała, tym bardziej była spięta.
- Postaram się - powiedziała, próbując zwalczyć chęć
zrezygnowania z wycieczki.
Raczej nie pozwoliłby jej zostać. Wiedział, że skorzysta z
okazji i wsiądzie do pierwszego samolotu lecącego do Anglii.
Artemis przyniosła im kawę i bułeczki. Gospodyni
musiała być na nogach już od kilku godzin. Starsza kobieta nie
okazywała jednak żadnych oznak zmęczenia.
Sofia już wcześniej powiedziała Zoe, że Artemis na pewno
skorzysta z ich nieobecności i wysprząta cały dom. Gdy Zoe
podziękowała jej po grecku za przyniesione śniadanie, kobieta
posłała jej spojrzenie pełne zadowolenia.
- Artemis rzadko się uśmiecha - zauważył Alexis, gdy
gospodyni odeszła.
- Do obcych? - spytała Zoe.
- Nie, w ogóle - wyjaśnił. - Będzie zachwycona, gdy w
domu pojawi się dziecko.
- Nawet jeśli oznacza to małżeństwo z cudzoziemką? -
spytała, próbując opanować drżenie głosu.
- Oczywiście. Doceni to, że zło zostało naprawione.
Zresztą na takie wydarzenie czeka od lat
- W nadziei, że poślubisz odpowiednią, grecką
dziewczynę. Na przykład Ledę Kazantzi.
- To nie ma nic do rzeczy - powiedział Alexis ze
zmarszczonymi brwiami.
- Ale rozważasz to? - nalegała Zoe, ogarnięta przemożną
potrzebą wyjaśnienia sytuacji do końca.
- To nie jest temat do dyskusji. Teraz myślę jedynie o
tobie. Gdy okaże się, że nosisz moje dziecko, wezmiemy
szybko cichy ślub.
- Czy to nie zdradzi powodu ślubu?
- Wolałabyś, żeby prawda wyszła na jaw w inny sposób?
- spytał, wymownie patrząc na jej brzuch. - Oczywiście,
zaprosimy twoich rodziców. Chyba powinnaś już coś
wiedzieć? - spytał po chwili namysłu.
Trochę za pózno na wstyd w tych sprawach, wytknęła
sobie Zoe, gdy poczuła zdradliwe ciepło na policzkach.
- Już niedługo - wymamrotała.
Niemal uradował ją widok nadchodzącej Christy i Davida.
Zauważyła jednak, że ich uśmiechy są nieco sztuczne.
- Już myślałam, że to my wstaliśmy wcześnie! -
wykrzyknęła Christa.
- Pójdę się przebrać, zanim wyruszymy - powiedziała
Zoe, ujrzawszy sportowe stroje nowo przybyłych.
Po drodze do swojego pokoju spotkała Sofię. Wymieniły
pośpieszne powitania. Zoe wbiegła do pokoju i szybko
zrzuciła białoróżową sukienkę. Włożyła dżinsy i czarną
koszulkę na ramiączkach. Sportowe tenisówki uzupełniły
strój. Przejrzała się w lustrze. Roześmiała się, gdy przyłapała
się na oglądaniu swojego brzucha.
Zamknęła walizkę i zestawiła ją na podłogę, żeby Yannis
wiedział, że może już znieść ją na dół. Pojedzie potem za nimi
z bagażami w drugim samochodzie. Zoe zastanowiła się, jak
służba przyjęła jej uczestnictwo w rejsie. W końcu, poniekąd,
była jedną z nich. A może nie? Traktowano ją dotąd jak
członka rodziny. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.pev.pl