[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- O co chodzi? Co się stało?
- Nic - skłamała Eve.
Jego współczucie, ciepło i troskliwość były jak balsam
dla jej zbolaÅ‚ej duszy i zaprzeczajÄ…c, zaszlochaÅ‚a, a zdra­
dziecka łza spłynęła jej po policzku.
- Chodzi o Coxa, prawda? - domyÅ›liÅ‚ siÄ™ Harry, wy­
kazując intuicję, która zdziwiłaby jego bliskich. Zawsze
uważali go za dobrodusznego, ale pozbawionego lotnego
umysłu młodzieńca.
- Pokłóciliśmy się - wyznała Eve i szybko dodała: -
Z mojej winy. Wspomniałam o Kelly i rozzłościłam go.
Niepotrzebnie poruszałam ten temat. Julian ma prawo do
własnych wspomnień.
. Przerwała, kiedy Harry prychnął z dezaprobatą.
- To oczywiste, że jesteÅ› zdenerwowana - pocie­
szył ją. - Masz ku temu prawo, zwłaszcza po tym,
jak...
- FlirtowaÅ‚ z Kelly na balu - dokoÅ„czyÅ‚a Eve, domy­
ślając się, że właśnie to zamierza powiedzieć. - Wiem, że
są starymi przyjaciółmi, a Julian jest bardzo przystojnym
mężczyzną.
Harry prychnÄ…Å‚ po raz drugi.
- Wiem, że go nie lubisz. W końcu Kelly jest twoją
dziewczyną - wytłumaczyła jego reakcję Eve.
- Nie jest - zapewnił ją szybko Harry. - Nie mam
85
dziewczyny. Poszedłem z nią na bal, bo poprosiła mnie
o to kuzynka.
- Rozumiem. A więc tak naprawdę nie spotykasz się
z Kelly? - zapytała szczerze Eve.
Harry pokręcił głową.
- To miÅ‚a dziewczyna, ale nie w moim typie - powie­
dział.
Eve przysunęła się do Harry'ego i kiedy mijali idącą
z naprzeciwka parę, on objął ją opiekuńczo ramieniem, co
wydało się gestem zupełnie naturalnym.
Eve lubiła być traktowana jak bardzo delikatna,
krucha i bezbronna istota. Dawało jej to poczucie
pewności i bezpieczeństwa. Sprawiało, że czuła się
szczęśliwa. Nie tak szczęśliwa, jak z Julianem,
stwierdziÅ‚a lojalnie, ale byÅ‚a zadowolona z zachowa­
nia Harry'ego.
- Posłuchaj - powiedział stanowczo. - Nie pozwól,
żeby Cox tak cię traktował. Ma szczęście, że trafił na tak
cudowną dziewczynę. Cholerne szczęście.
- Och, Harry! To ja mam szczęście - poprawiła go
Eve. - Jestem pospolita i zwyczajna, a Julian...
- Nie jesteÅ› taka, jak mówisz - zaprzeczyÅ‚ szybko Har­
ry. - Jesteś przede wszystkim śliczna, Eve.
Spuścił wzrok na jej usta.
- Wiem o tym, odkąd tylko cię zobaczyłem.
Dziwny dreszczyk przebiegÅ‚ przez jej ciaÅ‚o, gdy zauwa­
żyÅ‚a, w jaki sposób Harry na niÄ… patrzyÅ‚. MogÅ‚a być na­
iwna, co nieustannie jej wypominano, ale nie aż tak naiw-
86
na. Była już kobietą i czuła, kiedy mężczyzna jej pragnął,
a kiedy jedynie mu siÄ™ podoba.
Julian nie pragnÄ…Å‚ jej dzisiejszego wieczoru. OdepchnÄ…Å‚
ją, kiedy przytuliła się do jego ramienia.
- Harry - wyszeptała lekko schrypniętym głosem.
- Nie patrz tak na mnie, Eve - jęknął, dodając: - Tak
bardzo pragnę cię pocałować.
- To pocałuj - zaproponowała odważnie.
Znalezienie siÄ™ w ramionach Harry'ego byÅ‚o jak po­
wrót do domu, pomyślała z zachwytem Eve. Było jej
przytulnie i czuła się bezpiecznie. Radośnie uniosła ku
niemu twarz i czekała.
Nie musiała długo czekać.
Jego pocałunek był dokładnie taki, jaki czuła, że będzie
- delikatny, pełen czci, proszący, a nie biorący. Było
w nim też coÅ› innego, niespodziewanego i podniecajÄ…ce­
go, stwierdziła, kiedy lekkie dreszczyki przebiegające
przez jej ciało zaczęły się nasilać.
- Nie powinienem był tego robić - powiedział nagle
Harry, odsuwając ją od siebie. - Co więcej...
Odwrócił się i zaczął szybko odchodzić.
PatrzÄ…c za nim, Eve poczuÅ‚a siÄ™ kompletnie opuszczo­
na. Dlaczego zostawił ją w ten sposób? Czyżby skłamał,
mówiąc o Kelly? Eve instynktownie czuła, że Julian nie
mówił prawdy, stwierdzając, że Kelly nic dla niego nie
znaczy. Nie była aż tak ślepa. Widziała sposób, w jaki
Julian patrzył na Kelly podczas balu..Ale tak bardzo go
kochała. Za bardzo, żeby z niego zrezygnować. Tak
ZEMSTA KOBIET 87
bardzo, że nie mogÅ‚a rozkoszować siÄ™ pocaÅ‚unkami inne­
go mężczyzny, choć sprawiaÅ‚y jej niekÅ‚amanÄ… przy­
jemność.
Przycisnęła dłonie do rozpalonych policzków. Co ona,
u licha, zrobiła? I dlaczego?
Rozmarzona Eve uśmiechnęła się do siebie.
ROZDZIAA SZÓSTY
- Cześć, Kelly, mówi Dee.
Kelly uśmiechnęła się, poznawszy głos przyjaciółki.
Dochodziła jedenasta. Zdążyła obsłużyć trzech klientów
i nastawiła czajnik, żeby zrobić sobie filiżankę kawy.
- Masz coÅ› ciekawego? - zapytaÅ‚a Dee. - Julian ode­
zwał się do ciebie?
- Zadzwonił wczoraj - powiedziała Kelly. - Niestety,
nie mogłam z nim rozmawiać, nie byłam sama w sklepie.
Wiesz, że Julian próbuje nakłonić brata swojej dziewczyny
do tego, żeby sfinansował jego nowy projekt?
- PróbowaÅ‚ - poprawiÅ‚a jÄ… Dee. - Brough mu odmó­
wił.
Skąd Dee o tym wie, zastanowiła się Kelly.
- Powinnyśmy się spotkać - oznajmiła Dee. - Może
jutro podczas lunchu?
- Jutro? Niestety, nie mogÄ™ - powiedziaÅ‚a Kelly. - Wy­
jeżdżam do Staffordshire.
- Staffordshire? - zapytaÅ‚a gwaÅ‚townie Dee. - W inte­
resach? Myślałam, że...
- Nie, skąd. Jadę tam z Broughem. Zlecił mi pilną
pracÄ™.
89
- I zgodziłaś się? - zapytała Dee. - Uważaj, Kelly. Nie
zapominaj, że jego siostra spotyka się z Julianem i liczy
na to, że go poślubi. Brough będzie chciał wiedzieć, jaką [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.pev.pl