[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mądrej strategii marketingowej. Zapowiadał się rekordowy sezon.
A jednak czegoś jej brakowało.
99
S
R
Odrzucała od siebie myśl, że chodzi raczej o kogoś. Za daleko już zaszła
w życiu, by pozwolić sobie na powtórkę pewnych sytuacji. A zatem tępy ból
serca kładła na karb stresu. W końcu to ona odpowiada za pole golfowe. Dane i
Audra zgodzili się, że skoro pomysł był jej, to ona powinna mieć nad tym
pieczę. Poza tym Ali była jedyną z trójki rodzeństwa, która grywała w golfa i
znajdowała w tym przyjemność.
Po zakupie dodatkowej ziemi plany zwiÄ…zane z polem golfowym
konkretyzowały się powoli. Prawo własności zostało przeniesione na ośrodek.
Przez dwa minione tygodnie Ali odwiedzała pola golfowe swoich
konkurentów, często przy okazji grywając z Bradleyem. Niezle grał, nawet
jeśli czasem oszukiwał. Przypuszczała, że gdyby nie to, wygrywałaby z nim.
Niektórzy mężczyzni nie są w stanie znieść porażki z kobietą. Chociaż Luke, o
ile pamiętała, nie miał problemu z tym, że trzy na cztery razy pokonywała go w
szachy. Wspólne wyjazdy z Bradleyem były bezpiecznymi randkami,
zwłaszcza że Ali nalegała, by spotykali się na polu golfowym. Nie było sensu,
by płynął po nią promem, skoro i tak wybierali się z powrotem na ląd.
Jeżeli czasami wydawał się nazbyt zainteresowany sprawami ośrodka, a
także tym, jak układa się Conlanom z Luke'em, mówiła sobie, że stara się być
uprzejmy i interesuje się jej pracą. Nieuzasadnione podejrzenia Luke'a zatruły
jej tylko umysł. Poza tym, jeśli Bradleyowi chodzi o ziemię, o którą oni się
starali, sprawa była nieaktualna, ponieważ ta ziemia należała już do ośrodka.
Mimo wszystko nie pozbyła się wątpliwości co do szczerości uczuć
Bradleya. Wspominał, że chciałby, by ich związek się rozwijał, ona jednak w
głębi duszy miała ochotę z nim zerwać. Nie wyobrażała sobie życia z
Bradleyem. Ale przecież to był jeden z powodów, dla których nadal się z nim
spotykała. Pora przestać porównywać wszystkich mężczyzn do tego, który
niegdyś przysięgał jej wieczną miłość.
100
S
R
Otrząsnęła się z przykrych myśli i skoncentrowała się na pracy.
Przeglądając teczki z dokumentami, wyjęła cztery z nich. Znacznie skróciła
listę potencjalnych projektantów pola golfowego, kierując się ich
propozycjami, jak najlepiej rozmieścić pole na wyspie położonej na jednym z
największych zbiorników słodkiej wody na Ziemi.
Odbyła telekonferencję z projektantem z Kalifornii, który był niegdyś
jednym z najlepszych graczy stowarzyszenia Play Golf America. Obecnie od
czasu do czasu pojawiał się w lidze seniorów, ale przede wszystkim
koncentrował swoje wysiłki na tworzeniu nowych pól golfowych w Stanach i
za granicą. Był zwolennikiem prostych, łatwych w utrzymaniu pól,
wykorzystujących elementy natury i miejscową florę dla przyjemności graczy.
Trzymał kciuki, by wszystko poszło po jego myśli.
Ali postanowiła zadzwonić do Luke'a i zapoznać go z rozwojem sytuacji.
Od jego powrotu do Nowego Jorku komunikowali się głównie za
pośrednictwem internetu. Wysyłała mu krótkie, dotyczące tylko spraw
zawodowych e-maile. Wciąż paliła się ze wstydu, ilekroć wracała myślą do
interludium w kuchni czy do tej chwili, gdy Luke wzniósł toast za spotkanie
przy stoliku w restauracji hotelowej. Od tamtej pory nie była w stanie zjeść
posiłku w żadnym z tych miejsc bez dziwnego niepokoju i rozpalonych
policzków.
Luke odpisywał jej równie zwięzle i bezosobowo, choć ostatnio
podpisywał się w sposób, który dał jej do myślenia. Nie pisał swojego imienia
ani nawet inicjałów, tylko:  Na zawsze twój". Nigdy nie poruszał prywatnych
tematów, z wyjątkiem ostatniego listu, w którym w dość oryginalny sposób
wspomniał o zaletach butów ze szpicami. Ali potem myślała o wszystkim,
tylko nie o butach do gry w golfa. Zerknęła na zegarek, wzięła głęboki oddech,
a potem wystukała numer do biura Luke'a.
101
S
R
- Dzień dobry, mówi Ali Conlan, chciałabym rozmawiać z panem
Banningiem - powiedziała, słysząc głos recepcjonistki.
- Tak, oczekiwał pani telefonu. Chwileczkę.
W słuchawce popłynął głos Faith Hill, błagającej ukochanego, by dał jej
spokój. Ali dostrzegła zawartą w tym ironię.
W końcu odezwał się Luke.
- Witaj, Ali.
- Cześć.
- Tęskniłaś za mną?
W jego głosie słyszała uśmiech. Wyobraziła sobie ten seksowny uśmiech,
na widok którego dreszcz przebiegał jej po plecach. Postanowiła go
zignorować, podobnie zresztą jak pytanie Luke'a.
- Dzwonię, żeby zdać ci raport, na twoją prośbę.
- To znaczy tak czy nie? - drażnił się z nią.
Znowu go zignorowała, monologując na temat projektantów pola
golfowego i budynku klubu.
- Wygląda na to, że nie próżnowałaś - zauważył.
- Jeśli chcemy oddać pole do użytku w przyszłym sezonie, nie mogę
siedzieć z założonymi rękami.
- A jak twoje stopy?
- Co?
- Twoje stopy.
- Zwietnie - odparła, chociaż tętno jej przyspieszyło.
- CieszÄ™ siÄ™. KtoÅ› je... masuje?
- Nie rozumiem, jaki to ma zwiÄ…zek z polem.
- Czy Bradley zastanawiał się, co się stało z jego szampanem?
- Zostawmy to - warknęła.
102
S
R
Nie miała zamiaru mówić Luke'owi, że Bradley rzeczywiście dziwił się,
dlaczego na stoliku znalazła się nowa butelka szampana i czyste kieliszki.
Przeprosił ją, że tak długo go nie było, ale wieczór nie należał do udanych.
Ali mówiła sobie, że nie ma to nic wspólnego z Luke'em ani tym, jak
pomagał jej włożyć buty przed wyjściem z restauracji. Mijając w drzwiach
Bradleya, Luke przystanął, odwrócił się i puścił oko do Ali. Ubrany w czerń,
przypominał jej włamywacza, który właśnie zmyka z ukradzionymi milionami
dolarów. Odchrząknęła i powiedziała:
- WracajÄ…c do pola...
- Więc tylko interesy? - wtrącił.
- Przecież to ściągnęło cię na Trillium, prawda?
- Byłem o tym przekonany - odparł. Teraz brakowało mu już tego
przekonania.
- Cóż, myślę, że tak jest najlepiej.
- Naprawdę? - spytał kuszącym szeptem, który przeniósł jej myśli z dala
od ośrodka i pola golfowego.
Odpowiedziała mu także pytaniem:
- A ty nie?
Zapadła cisza, tak długa, że Ali zastanawiała się, czy połączenie nie
zostało przerwane. W końcu Luke rzekł:
- Ostatnio nie myślę chyba o niczym innym tylko o tamtym wieczorze w
twojej kuchni.
Ali przełknęła z trudem.
- Wróćmy do golfa.
- Tak, tak będzie lepiej - zgodził się z nią.
- Dziś po południu wybieram się na inspekcję do jednego z naszych
największych konkurentów.
103
S
R
- Czy to znaczy, że będziesz grała?
Zaśmiała się, dzięki czemu trochę się rozluzniła.
- Co mogę powiedzieć? To brudna robota, ale ktoś musi ją wykonać.
Grałam już na tym polu kilka razy. Są tam dość trudne ostre łuki. I ciekawie
rozmieszczone chorągiewki. Nigdy jednak nie zwracałam uwagi na większość
szczegółów ani na to, jak projektant potraktował jezioro.
- Chyba naprawdę znasz się na golfie - zauważył. - Nie miałem pojęcia,
że grasz. Podczas naszego spotkania w hotelu nie wspominałaś o tym.
- Nie, powiedziałam, że nie mam czasu na rozrywki. Co zresztą jest
prawdą - rzekła cierpko.
- Więc kiedy zaczęłaś grać?
- Po skończeniu college'u. - Potem dodała z satysfakcją, co zresztą było
trochę małostkowe. - Spotykałam się wtedy z chłopakiem, który był trenerem
golfa w klubie niedaleko Petoskey.
- Ach tak? Długo się z nim spotykałaś?
- Parę miesięcy. Pózniej Tony dostał pracę w Myrtle Beach i wyniósł się
stÄ…d.
- Czy ten Tony dużo cię nauczył? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.pev.pl