[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pisał jej w testamencie. Tak, musi pilnować, aby ich stosunki były tylko i wyłącznie
zawodowe. Przeniesienie znajomości z Jaye na inną płaszczyznę niepotrzebnie by
wszystko skomplikowało. A on nie może sobie pozwolić na komplikacje.
Zamierzał dopiąć swego i otworzyć oberżę, bez której jego ojciec i Phillip
najwyrazniej mogli się w obejść w Holland Farms. Dom Jaye idealnie się nadawał
S
R
do tego celu. Oprócz znakomitego położenia i interesującej architektury spełniał
wszystkie inne warunki: z jednej strony był nie za wielki, co gwarantowało eksklu-
zywność, z drugiej pokoje były na tyle duże, żeby gościom zapewnić luksus.
To kwestia ceny, zauważyła Jaye. Zack zaczął się martwić, że cena, jakiej
Jaye zażąda, może przewyższać jego możliwości.
Godzinę pózniej, po wypiciu jeszcze połowy dzbanka kawy, Zack poczuł, że
odzyskuje formę. Spotkanie z Jaye w pokoju rekreacyjnym wydawało mu się teraz
nieszkodliwym flirtem. Nie powinien jej dotykać i musi się pilnować, żeby to się
nie powtórzyło, ale poza tym nic takiego się nie stało.
Nie ulega wątpliwości, że Jaye go pociąga, ale on potrafi nad sobą zapano-
wać. Poza tym najprawdopodobniej zainteresowanie nią szybko minie. Teraz Jaye
go fascynuje, bo jest tajemnicza. Kobieta, która nie chce wyjść za mąż? Kobieta,
która jest seksowna nawet wtedy, kiedy wcale się nie stara? Kobieta, która sprawia,
że on się zastanawia, jak wygląda z rozpuszczonymi włosami i w dopasowanym
stroju? Oczywiście, że go pociąga. Każdego by pociągała.
Zack, z nagim torsem, stał przed małym lusterkiem opartym na parapecie i
golił się elektryczną maszynką. Od jakiegoś czasu, odkąd zaczął przesiadywać do
pózna w pracy, trzymał w biurze zmianę ubrania i przybory toaletowe. Przewidy-
wał, że to łoże tortur zwane kanapą kiedyś go skusi, i wczorajszej nocy tak się sta-
Å‚o.
Wyłączył maszynkę, przesunął dłonią po teraz już gładkim podbródku i wła-
śnie gdy sięgał po czystą koszulę, usłyszał pukanie do drzwi, a zaraz potem do ga-
binetu weszła Jaye. Kilkakrotnie już zdarzyło się jej wtargnąć, nie czekając na jego
 Proszę", lecz przedtem zawsze siedział za biurkiem, kompletnie ubrany.
Nie spiesząc się, włożył koszulę. Wiedział, że to małostkowe z jego strony,
lecz odczuwał wewnętrzną satysfakcję na widok rumieńca, jaki wystąpił na policz-
ki jego współpracownicy.
- Cześć, Jaye. - Nie odwróciła wzroku, chociaż wybąkała coś na kształt
S
R
 Przepraszam". - Wiesz, że zamykam drzwi nie bez powodu - zauważył.
- A ja je otworzyłam również nie bez powodu - odcięła się natychmiast.
Wzruszyła ramionami i wsunęła ręce do tylnych kieszeni zbyt obszernych
spodni. Materiał naciągnął się i Zack mógł podziwiać zarys kształtnych bioder. Czy
uda ma równie zgrabne, pomyślał mimowolnie.
Zmusił się do spojrzenia na twarz Jaye i nie przestając zapinać guzików ko-
szuli, spytał:
- Co ciÄ™ sprowadza?
- Mam złą wiadomość dotyczącą szczepu pinot noir. Krzewy zaatakowała
pleśń. Nie wygląda to dobrze.
Zack zaklÄ…Å‚ pod nosem.
- Jest bardzo zle?
- Wystarczająco. Obawiam się, że stracimy znaczą część tegorocznego zbioru.
Sprawdziłam sytuację w innych winnicach. Wydaje się, że na całym półwyspie ma-
ją ten sam kłopot.
Nie była to wiadomość, jaką chciałby usłyszeć. Ostatnie kilka roczników pi-
not noir zebrało wysokie oceny. Wiązał z tym pewne nadzieje. Zack znowu zaklął,
lecz szybko się zmitygował.
- Przepraszam. Moja matka byłaby oburzona, gdyby to usłyszała.
- Nie jestem twojÄ… matkÄ….
- Dzięki Bogu - wyrwało mu się.
Jaye przyglądała mu się chwilę, zanim rzekła:
- Zareagowałam identycznie.
- Inne odmiany też są zaatakowane?
- Cabernet i merlot wyglÄ…dajÄ… bardzo Å‚adnie.
Zack kiwnął głową i spytał:
- Co z pinot grigio i gamay noir?
- W porządku. - Jaye zbliżyła się do niego i popatrzyła na przód koszuli Zac-
S
R
ka. - A przy okazji, pomyliłeś guziki.
Zack spojrzał w dół.
- Racja.
W tej chwili Jaye powinna wyjść Przekazała mu wiadomość, więc nie miała
powodu zostawać dłużej, lecz stała jak wryta, przyglądając się Zackowi, gdy odpi-
na guziki i odsłania kawałek torsu, który już wcześniej mogła podziwiać w całej
okazałości.
Podniosła wzrok i napotkała spojrzenie Zacka. Zastygł w bezruchu, jej zaś
puls gwałtownie przyspieszył.
- Speszyłem cię? - zapytał, nawiązując do wcześniejszej rozmowy, i uniósł
brwi.
- Nie - zaprzeczyła, a ponieważ udało jej się zapanować nad brzmieniem gło-
su, dodała: - A próbujesz?
Zack zacisnął wargi i zaprzeczył ruchem głowy.
- Nie powinienem. Zapomnij o tym, co powiedziałem.
- Jasne. Już zapomniałam.
Akurat. Jak gdyby to było możliwe. Wszystko, co dotyczyło tego mężczyzny,
zapadało jej w pamięć i pozostawało tam już na stałe.
- Pomóc ci? - zaproponowała.
Na jedno mgnienie dłonie Zacka znieruchomiały, lecz potrząsnął odmownie
głową.
- Potrafię chyba sam zapiąć sobie koszulę.
- Nie wiem. Pierwszy raz ci się nie bardzo udało.
Zack roześmiał się z przymusem.
- Masz racjÄ™.
- A może to ja peszę ciebie?
Gdy Zack podniósł wzrok, jego spojrzenie było tak wymowne, że Jaye na-
tychmiast straciła pewność siebie.
S
R
- Może. - Zack zrobił kilka kroków w jej kierunku. - Jesteś pewna, że to całe
skrępowanie jest jednostronne?
Jaye zwilżyła wargi.
- Na to wyglÄ…da.
Zack zbliżył się na tyle, że poczuła na skórze jego ciepły oddech, gdy spytał,
zniżając głos:
- A teraz?
- Nic. Bez wrażenia - zdołała odpowiedzieć, chociaż jego uwodzicielski
drwiący szept rozpalił krew w jej żyłach.
- A jeśli zrobię o tak? - Pochylił głowę i zatrzymując się zaledwie o cal od jej
ust, zapytał: - Też nic?
Wyraz jego oczu sprawił, że zaczęła się zastanawiać, czy Zack nie żałuje
śmiałego kroku. A może daje jej szansę się wycofać? Wiedziała, że powinna. Czy
jej siÄ™ to podoba, czy nie, on jest teraz tutaj szefem. Praktycznie to on decyduje o
jej przyszłości, tak jak o przyszłości całej winnicy. A jednak pochyliła się do przo-
du, przejmując inicjatywę i przypieczętowując swój los.
Zanim jednak ich usta się spotkały, mruknęła:
- Też. - Namiętność szybko wzięła górę nad rozsądkiem.
Przekonanie Zacka, że im lepiej pozna Jaye, tym mniej będzie jej pożądał,
okazało się śmieszną naiwnością.
Pięć minut pózniej, gdy oderwał wargi od jej ust, zorientował się, że trzyma
dłonie w tylnych kieszeniach jej dżinsów i obejmuje jej pośladki, Jaye natomiast
zarzuciła mu ręce na szyję i wplotła palce we włosy na karku. Wiedział jedno:
chciałby znacznie, znacznie więcej. Zielone oczy Jaye przyglądały mu się z rezer-
wą zmieszaną z satysfakcją. Trudno mu było się zdecydować, co go bardziej pod-
niecało.
- Muszę przyznać, że jesteś w tym bardzo dobry - stwierdziła rzeczowym to-
nem.
S
R
Nie takiej reakcji się spodziewał, lecz to właśnie była cała Jaye.
- Dzięki - odrzekł, dostosowując się do narzuconej przez nią konwencji. - Ty
też niezle wypadasz.
- Ale to nie jest dobry pomysł. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.pev.pl