[ Pobierz całość w formacie PDF ]

z wrażenia.
 Coś ty ze sobą zrobiła?
 A co takiego?  zdziwiła się. Dopiero po chwili
dostrzegła błysk w oczach dziadka i uświadomiła sobie,
że żartował. Był to pierwszy żart, jaki od niego
usłyszała od dnia przyjazdu.  Och!  zaśmiała się
i uścisnęła go, powstrzymując łzy w obawie o stan
makijażu.  Przestań się ze mną drażnić!
 Kto się z kim drażni?  zapytał Alesander, stając
w otwartych drzwiach.
 Felipe, ten stary drań  odrzekła, nie odwracając
głowy.  Zastanawia się, gdzie się podziała jego
Simone.  Dopiero teraz podniosła głowę i spojrzała na
niego. W czarnym wieczorowym garniturze
i śnieżnobiałej koszuli, z zaczesanymi do tyłu ciemnymi
włosami, wyglądał tak wspaniale, że zaschło jej
w ustach.
 Powiedz jej, żeby się pospieszyła, bo nie chciałbym
się spóznić na przyjęcie  odrzekł Alesander.
Felipe prychnął. Na ustach Alesandra pojawił się
uśmiech. Simone odpowiedziała mu podobnym
uśmiechem.
 Pójdę tylko po szal.
 Nie przywoz jej zbyt pózno  usłyszała głos
Felipego.  To porzÄ…dna dziewczyna.
Simone pochyliła głowę i ucałowała go
w pomarszczone policzki.
 Nie zdradzaj moich tajemnic, dziadku. I bÄ…dz
grzeczny, gdy mnie nie będzie.
Dom Markela, ozdobiony mnóstwem portyków
i balkoników, z wysokimi łukowymi oknami i drzwiami,
przypominał pałac. Strategicznie posadzone palmy
łagodziły śmiałe linie budynku. Jasne ściany na tle
wieczornego nieba wydawały się złociste od zapalonych
wszędzie świateł. Wszystkie okna były otwarte.
Pośrodku okrągłego podjazdu szemrała fontanna.
 Ratunku  mruknęła Simone pod nosem, gdy
Alesander zatrzymał samochód przed kamerdynerem,
który gładko otworzył drzwiczki. Już wtedy, gdy po raz
pierwszy zobaczyła apartament Alesandra, wiedziała, że
porusza się w innej lidze, a teraz na nowo zdała sobie
sprawę z ziejącej między nimi przepaści. To był świat,
w którym domy wyglądały jak pałace. Przed nimi
szemrały fontanny i czekała gotowa na każde skinienie
służba w uniformach. To nie był jej świat.
Wzięła głęboki oddech i wysiadła z samochodu,
uważając, by nie przydeptać sobie sukienki. Z wnętrza
domu rozlegała się muzyka i gwar rozmów, od czasu do
czasu przerywanych wybuchami śmiechu.
 Denerwujesz się?  zapytał Alesander, stając obok
niej.
Skinęła głową i uśmiechnęła się z napięciem,
zaciskając palce na wieczorowej torebce. Miała poznać
jego rodzinę i przyjaciół i przetrzeć szlaki przed
ogłoszeniem zaręczyn. Oczywiście, że była
zdenerwowana.
 Rozluznij się  powiedział uspokajająco. 
Wyglądasz, jakbyś się urodziła w tym stroju, dokładnie
tak, jak powinna wyglądać narzeczona Esquivela.
Pięknie.
Zamrugała z wrażenia. Czy naprawdę mówił
szczerze? A może był to tylko sposób, by ją przekonać,
że plan może się powieść? W samochodzie prawie się
nie odzywał  zapewne dlatego, że nie miał żadnej
publiczności, przed którą mógłby się popisywać.
 Naprawdę  dodał, jakby potrafił przeniknąć jej
myśli, po czym uścisnął jej dłoń. Chętnie by mu
uwierzyła, ale w porę sobie przypomniała, z kim ma do
czynienia. Alesander nie tracił czasu na zbędne
uprzejmości, chciał jej tylko dodać pewności siebie.
Wszystkie te drobne gesty miały tylko przekonać
obecnych, że są parą.
To układ, pomyślała i wzięła głęboki oddech. Nic
osobistego. Nie wolno jej o tym zapomnieć, a wtedy
wszystko siÄ™ uda.
 Dobrze  powiedziała, zdobywając się na
determinację.  Jestem gotowa. Możemy zaczynać ten
spektakl.
Ale jeśli dom Markela onieśmielił ją z zewnątrz, to
wewnątrz był jeszcze bardziej przerażający. Zobaczyła
przed sobą tłum ludzi, w tym mnóstwo kobiet. Zdawało
się, że wszystkie znały Alesandra i wszystkie chciały się
dowiedzieć, z kim tu przyszedł. Czuła się jak motyl
w gablocie, przypięty szpilką do tła.
 Alesander, jednak się pojawiłeś!  zawołał kobiecy
głos.  Wiedziałam, że przyjdziesz.
Alesander pochylił się i ucałował kobietę w policzek.
 Oczywiście, mamo. Nie mogłem nie przyjść.
Spojrzenie kobiety spoczęło na synu, a potem
błyskawicznie prześliznęło się po jego towarzyszce.
 Widzę, że znalazłeś już następną sprzątaczkę.
Sprzątaczkę? Podniosła na niego wzrok, czekając na
wyjaśnienia, ale Alesander tylko się roześmiał.
 Pozwól, że przedstawię ci Simone Hamilton,
wnuczkÄ™ Felipego. Simone, to jest moja matka, Isobel
Esquivel.
Simone wyciągnęła rękę, ale starsza kobieta nie
przyjęła jej.
 Felipego?
 Felipego Oxtoi, naszego sąsiada z Getarii. Pamiętasz
go?
 Ach, tego Felipego. Nie wiedziałam, że ma wnuczkę.
 Mieszkam w Australii  wyjaśniła Simone swoim
kiepskim hiszpańskim.  Jestem tu od niedawna.
Starsza kobieta uśmiechnęła się po raz pierwszy.
 Och  mruknęła i przelotnie dotknęła jej dłoni. 
Mam nadzieję, że twoje wakacje będą udane.
Ujęła syna pod rękę i odwróciła się, wypatrując kogoś
w tłumie.
 Skarbie, czy widziałeś już Ezmereldę? Wygląda dziś
olśniewająco.
Simone wzięła kieliszek szampana z tacy
przechodzącego kelnera, ale Alesander znów pociągnął
ją do swojego boku i szampan wychlapał się z kieliszka.
Jego matka obrzuciła ją wymownym spojrzeniem
i Simone pomyślała, że okropnie byłoby mieć taką
teściową. Na szczęście nie miała się czego obawiać.
 Alesander zawsze szarpie mnie w nieodpowiednich
chwilach  wyznała z konspiracyjnym uśmieszkiem. 
To bardzo kłopotliwe.
Uśmiechnął się i przyciągnął ją do siebie. Właściwie
nie miała nic przeciwko temu.
 Simone pozostanie tu trochę dłużej  powiedział. 
Dopóki Felipe potrzebuje pomocy.
Jego matka starannie omijała ich wzrokiem.
 A co siÄ™ dzieje z Felipem?
 Niestety jest chory. Ostatnio nie czuje siÄ™ zbyt
dobrze.
Wydawało jej się, że we wzroku starszej kobiety
błysnęło coś w rodzaju współczucia, ale ten błysk zaraz
zniknął, gdy Isobel wypatrzyła kogoś w tłumie.
 Jest tam! Zaraz wrócę.
 Kim jest Ezmerelda?  zapytaÅ‚a Simone, gdy señora
Esquivel znalazła się poza zasięgiem głosu.  Czy
powinnam się czegoś obawiać?
 To córka Markela. I tak, zapewne masz powody do
obaw.
 A jakie dokładnie?
Pochylił się do jej ucha i szepnął:
 Bo masz na sobie jej sukienkÄ™.
Otworzyła usta ze zdumienia i niedowierzania.
 Jak to? To znaczy, że przez cały czas wiedziałeś, kto
chciał kupić tę sukienkę?! Jak mogłeś jej to zrobić?
 Doszedłem do wniosku, że ta sukienka
zmarnowałaby się na niej i lepiej będzie wyglądać na
tobie. I tak jest, wyglÄ…da znacznie lepiej.
Trudno to było uznać za komplement. Nie miała
jednak czasu się nad tym zastanawiać, bo jego matka
wróciła, ciągnąc za sobą dwie osoby.
 Proszę bardzo  powiedziała.  Mówiłam, że
Ezmerelda wyglÄ…da fantastycznie.
Simone wstrzymała oddech. Ezmerelda była
olśniewająca. Nosiła się po królewsku i w każdym calu
wyglądała na księżniczkę hiszpańskiej socjety. Miała
czarne włosy ściągnięte do tyłu i splecione w misterną
fryzurę, duże ciemne oczy i nieskazitelną cerę. Simone
poczuła się przy niej blada i nieinteresująca.
Markel z szerokim uśmiechem pochylił głowę w jej
stronę, by usłyszeć jej nazwisko. Złożyła mu życzenia
urodzinowe i zaraz zniknął w tłumie wśród innych
gości. Uznała go za sympatycznego człowieka.
Ezmerelda spojrzała na Alesandra z szerokim
uśmiechem, który jednak natychmiast zgasł, gdy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.pev.pl