[ Pobierz całość w formacie PDF ]

gdyż dzieci bez miłości, to kwiaty hodowane w cieniu. Ale chciałam cię zapytać - czy
zamówiłeś pokoje dla nas w hotelu?
Czuł, że chce sprowadzić rozmowę na inne tory. Ten temat nie był jej widocznie miły.
Nabrał jednak pewności, że nie miała serca zimnego, lecz dziwnie przewrażliwiona nie
pozwalała wejrzeć w głąb siebie.
Jaka szkoda, że nie wyszła za człowieka, którego by kochała i który by ją kochał,
wówczas jej życie byłoby całkiem inne, pełniejsze.
Stosując się zatem do zmienionego tematu, rozmawiał z nią w dalszym ciągu, oparty o
poduszki siedzenia, aby w ten sposób swobodnie móc wpatrywać się w jej profil. Opanował
go gorzki żal, że kobieta, którą dawniej tak gorąco kochał, swą zdradą zabiła w nim wszelką
zdolność kochania. Lecz czy naprawdę zabiła? Czy pod popiołami nie tliła w jego sercu
iskierka, gotowa każdej chwili zapłonąć żywym ogniem? Czy nie nadeszła ta chwila? Jego
wzrok spoczywał na obliczu Dagmary, widział miękkie, kasztanowate sploty, spływające
spod futrzanej czapeczki, okrągły owal twarzy, wąski nosek, uszko zaróżowione i jedwabne,
długie rzęsy. Ginter westchnął ciężko.
ROZDZIAA XVII
Po Nowym Roku ożywił się rytm życia rezydencji. Rozpoczęły się przyjęcia na
dworze.
Hrabia Ginter Taxemburg, przybyły wraz z małżonką, zamieszkał w
najwytworniejszym hotelu.
Na parę dni przed przyjazdem młodej pary, przedstawienie jej zostało włączone w
program ceremonii dworskich. Oboje musieli złożyć przedtem różne obowiązkowe wizyty, a
przede wszystkim u pierwszej ochmistrzyni dworu.
Dagmara w pewnej mierze złożyła u niej egzamin, czy jest dość obeznana z
ceremoniałem dworskim, aby być przyjęta u najwyższego ołtarza. Skrupulatnie, z uprzejmą
gotowością stara pani służyła Dagmarze radą i wskazówkami.
Hrabiostwo Taxemburg budzili ogólne zainteresowanie na książęcym dworze. Książę
Ludwik zaręczył, że młoda para stanowi doskonały nabytek towarzyski, oczekiwano więc z
zaciekawieniem ich przybycia.
Gdy ta chwila nadeszła i Ginter z Dagmarą przyłączyli się do orszaku gości,
zgromadzonych w przedpokoju zamkowym, wywarli duże wrażenie. Piękność hrabiny, jej
kosztowna i wytworna toaleta, imponująca postać hrabiego, zwróciły ogólną uwagę. Zjawił
się książę Ludwik. Już przedtem mile powitał młodą parę w rezydencji. Gdy teraz ujrzał
Dagmarę oczy zabłysły mu radosnym podziwem.
- Nie sądziłem hrabino, że pani będzie w stanie przejść samą siebie w piękności, a
jednak się tak stało - rzekł podnosząc jej rękę do ust.
Dagmara spojrzała na niego ze swobodnym uśmiechem.
- Wasza wysokość bardzo łaskaw, że na moją intencję ryzykuje komplementy
naprawdę przesadzone - odparła z przekornym uśmiechem. Książę patrzył na nią przez chwilę
z zachwytem, potem westchnąwszy, zwrócił się do Gintera.
- Kochany hrabio, jesteś godzien zazdrości, już raz powiedziałem to panu. Będę
zbierał dziękczynienia od wszystkich, że udało mi się zwabić państwa na nasz dwór. Dwoje
ludzi tak bardzo zajmujących, no - i tak pięknych, to doprawdy rzadkość. Tak, tak, proszę się
tylko rozejrzeć. Wiele rozumu i urody nie znajdzie pani tutaj.
- Książę daruje, lecz co do piękności, to nie brak jej na tej sali - zauważyła Dagmara.
Książę uśmiechnął się ironicznie.
- To wszystko pozory, hrabino, te kwiatki, powietrzem dworskim zwarzone, nie
znoszą światła dziennego. Natomiast pani nie potrzebuje wcale obawiać się jasnego słońca.
Lecz dość już o tym, bo zyskam u pani opinię nudziarza.
- O to nie ma obawy, książę!
Uśmiechnęła się lekko:
- Ach, pani sądzi, że książę w żadnym wypadku nie może być nudny! Lecz i to
zawodzi niekiedy, hrabino. Wie pani, jak bardzo cieszę się na myśl o pobycie w
Taxemburgu? Kochany hrabio, będą to dla mnie miłe, dobre chwile. Rezerwuję dla siebie ten
czas i pilnie go strzegę, by żadne inne plany nie stanęły mi na przeszkodzie. Ale nie
przyjeżdżam tylko na dwa, lub na trzy dni. Proszę się przygotować na dłuższą okupację.
- Będzie nam bardzo miło gościć księcia jak najdłużej; żałowaliśmy tylko, że książę
nie wybrał się wcześniej - serdecznie i ciepło odrzekł Ginter.
Książę Ludwik spojrzał na niego z uśmiechem.
- Nie, wcześniej nie byłbym śmiał ukazać się w Taxemburgu. Dla tak świeżego
małżeństwa każdy gość bywa natrętnym intruzem. To właśnie prawdziwie mnie cieszy, że
oboje państwo powitacie mnie chętnie.
- W każdej okoliczności i chwili, wasza wysokość może być o tym przekonany.
- Znam pana jako szczerą naturę, hrabio, więc rad w to wierzę. Lecz, aby naprawdę
być pożądanym gościem, muszę sobie zaskarbić łaski pańskiej żony. Z panią domu należy
być zawsze na najlepszej stopie, jeśli gość ma być mile widziany.
- O to książę nie potrzebuje się starać - odparła Dagmara z uśmiechem.
Książę Ludwik patrzył na ten uśmiech z podziwem, a jego oczy zdradzały go tak
wyraznie, że hrabia Ginter odczuł pewien niepokój. Zauważył, że książę wydał się jego żonie
bardzo sympatyczny i to poniekąd zakłócało jego równowagę.
Książę musiał zwrócić się do innych obecnych, z drugiej zaś strony hrabiostwo
Taxemburg wmieszali się w otoczenie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.pev.pl