[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ki, jaki nie znaczy nic.
- To, co stało się między nami, nie miało dla ciebie żadnego znaczenia?
Och, tylko nie to! pomyślała Sarah. Czyżby znów zrobiła Timowi przykrość i
go dotknęła?
- Było wspaniale. Jesteś świetnym kochankiem. - Położyła mu dłoń na piersi. -
Bałam się, że serce mi wyskoczy z piersi... Chyba nigdy w życiu nie zachowywa-
łam się tak... tak spontanicznie. I tak nie reagowałam. Czułam się jak... jak... -
zamilkła. - Ale nie mogę... - Nie potrafiła dokończyć zdania.
- Czego nie możesz? - zapytał Tim. Sarah była bliska płaczu.
- Nie mogę zrobić tego jeszcze raz!
Zdenerwowana, poderwała się z miejsca, pobiegła do salonu, pozbierała swoje
rzeczy i w pośpiechu zaczęła się ubierać. Tuż za nią z kuchni wypadł Tim.
- W ogóle nie powinnam tego robić - mamrotała pod nosem. - Był to błąd. Mo-
ja wina. Musiałam stracić rozum. Hormony uderzyły mi do głowy.
S
R
- Nie były to tylko hormony. Dobrze o tym wiesz.
- Tym gorzej dla mnie. - Zaciągnęła suwak w spódnicy i zaczęła rozglądać się
po podłodze w poszukiwaniu pantofli.
- Jasne. Jestem przecież ślepym zaułkiem. Czyż nie tak mnie określiłaś? - ode-
zwał się Tim z goryczą.
- Przepraszam. - Sarah podniosła wzrok. - Nie powinnam mówić ci takich rze-
czy. Chciałabym móc wycofać te słowa Jak widzę, nadal jesteś o nie zły.
- Masz rację. Jestem zły! - warknął Tim. Stał teraz nad pochyloną Sarah z
dłońmi zaciśniętymi w pięści. - Czy nie zdajesz sobie sprawy z tego, że to całe
twoje gadanie jest czystym idiotyzmem? Najpierw oświadczasz mi: nie, nie i nie,
potem: tak, tak i tak, a kiedy dochodzi do seksualnego zbliżenia które jest świet-
ne, znów zaczynasz swoje biadolenie. Mówisz: oj, nie powinnam! Czy to jest ja-
kiś nowy sposób uwodzenia mężczyzn? Tak właśnie podrywasz facetów? Musisz
jednak przyznać, że nie jest to zachowanie godne dojrzałej kobiety.
- Co takiego?! - krzyknęła Sarah. Błyskawicznie wyschły jej łzy, a na ich miej-
sce pojawiła się wściekłość. - To właśnie dojrzała kobieta, w przeciwieństwie do
ciebie, pragnie trwałego związku. Jak w ogóle śmiesz mówić o dojrzałości! Spę-
dziłeś tyle lat na sypianiu z kobietami i ani na chwilę nie pomyślałeś o małżeń-
stwie. JesteÅ› infantylny.
- Ja jestem ślepym zaułkiem. - W głosie Tima brzmiała gorycz. Miał zmienio-
nÄ… twarz.
- Tym razem sam to powiedziałeś. Nie ja. - Sarah chwyciła żakiet i torebkę.
Ruszyła w stronę drzwi. - Jestem zadowolona, że mam tu swój samochód.
- Ja też.
- Zadzwoń sobie do knajpy, w której odbywało się wesele. Może Tammi jesz-
cze tam siÄ™ bawi. Ona jest bardziej w twoim stylu.
Sarah wybiegła z mieszkania Tima, głośno zatrzaskując za sobą drzwi.
S
R
Nacisnęła guzik windy i czekając, aż podjedzie, z niecierpliwością przestępo-
wała z nogi na nogę. Kiedy wreszcie rozsunęły się przed nią drzwi kabiny, nie
wsiadła do środka. Nie potrafiła. Jej ciałem wstrząsnęły nagłe dreszcze. Co najle-
pszego uczyniła? Dlaczego przestała panować nad sobą i nad sytuacją?
Poczuła się okropnie. Było jej głupio. Oboje ranili się nawzajem. Wygadywali
okropne rzeczy, zwłaszcza ona. Nie należało rozstawać się z Timem w taki spo-
sób. Może powinna go przeprosić? Stukając nerwowo palcami w marmurową
ścianę, nawet nie zauważyła, kiedy bezszelestnie zamknęły się przed nią drzwi
pustej kabiny.
Znów zachowała się zbyt gwałtownie. Niemal z pazurami rzuciła się na Tima.
A co on zrobił złego? Absolutnie nic. Przecież sama chciała z nim się przespać.
Dała to wyraznie do zrozumienia i on na to chemie przystał. A potem zachowała
się jak obrażona dziewica i wylała na głowę Tima wszystkie swoje żale do całe-
go świata. Jak mogła do tego dopuścić?!
Musiała go przeprosić. Była to jedyna właściwa rzecz, jaką powinna uczynić.
Jeszcze nie wiedziała, jak to zrobi, ale była pewna, że znajdzie odpowiednie sło-
wa. I musi przeprosić go od razu, zanim się rozmyśli.
Wróciła. Zapukała do drzwi, przez które przed chwilą wypadła jak szalona
Tim natychmiast je otworzył, tak jakby na nią czekał. Zobaczyła że trzyma w rę-
ku bieliznę. Koronkowy pasek i jasne, cienki jak mgiełka pończochy. Był roz-
wścieczony. Jego oczy rzucały grozne błyski. Wydawało się, że za chwilę wy-
buchnie.
WyciÄ…gnÄ…Å‚ w stronÄ™ Sarah jej wytwornÄ… bieliznÄ™.
- Zapomniałaś ją wziąć. Może kiedyś będzie ci potrzebna A teraz zabieraj się
stÄ…d! Natychmiast!
Kiedy się nie poruszyła upuścił pończochy i pasek na podłogę i zamknął jej
przed nosem drzwi. Słyszała, jak głośno zasuwa zamki.
S
R
[ Pobierz całość w formacie PDF ]