[ Pobierz całość w formacie PDF ]

których znała.
- Simen, co u ciebie słychać? Bardzo mi przykro z powodu Mari.
- Wszystko się musi jakoś ułożyć.
- Oczywiście. Gdy życie wystawia nas na próbę, zaczynamy doceniać jego dobre strony.
To, czego dotąd nie zauważaliśmy. Nie wolno się poddawać.
Simen spojrzał w mądre oczy Hannah. Oczy przyjazne i pełne zrozumienia. Uświadomił
sobie, że Hannah wie, o czym mówi. Przecież straciła ukochanego syna i przez tyle lat żyła pod
jednym dachem z mężem okrutnikiem.
- Masz rację. Muszę żyć dalej.
- Co za niespodzianka! Nie mogłaś nam sprawić większej radości. - Do rozmowy
wtrąciła się Kari. - Zdążyłaś w samą porę.
Simen skorzystał z okazji, by się wycofać. Stanął z boku i przyglądał się wszystkim,
którzy rozmawiali z Hannah.
- Niewiele brakowało, a nie zdążyłabym - odparła Hannah, obracając się do Kari. -
Wczoraj wieczorem zrobiło się tak ciemno, że musiałam przenocować w Gol. Za to dziś wstałam
skoro świt. - Hannah zerknęła na Olego. - Nie zdążyłam posłać wiadomości. Ale ty pewnie
wiedziałeś... ?
Ole pokiwał głową.
- Pora wracać do domu - oznajmiÅ‚a Åshild. - Jeszcze nam siÄ™ dzieci rozchorujÄ… na tym
zimnie.
Rozdział 12
W izbie w Rudningen zrobiło się ciasno, lecz miejsca starczyło dla wszystkich. Kobieta
najęta do pomocy dobrze się sprawiła, nikomu niczego nie brakowało. Hannah czuła się
nieswojo, wracając po tylu latach do domu, który należał kiedyś do niej. Cieszyła się jednak, że
młodzi urządzili tu wszystko po swojemu. Długi stół przesunęli do drugiej części izby, koło
kredensu znalazło się miejsce na mały stolik i dwa krzesła z podłokietnikami. Ze ścian zniknęły
szafki, pewno trafiły do alkierza. Na ich miejscu wisiały dwie półki na ozdobne talerze, pełne
duńskiej porcelany, która została po matce Hannah. Ona sama po raz pierwszy dostrzegła w izbie
mieszaninę duńskiej zamożności i norweskiej, chłopskiej solidności. Nie patrzyła na to w ten
sam sposób, gdy była w tym domu gospodynią.
Niespiesznie jadła wystawione potrawy. Każdy kęs przynosił ze sobą wspomnienia,
dobre i złe. Znajome zapachy sprawiły, że poczuła się swobodniej. Tutaj nikt nie śledził każdego
jej ruchu jak w pałacu. W Danii była wielką panią i każdy jej gest mógł się stać pretekstem do
plotek.
Poczuła zmęczenie po długiej podróży. Oddychało jej się trudniej, potrzebowała więcej
snu. Ale najważniejsze, że tu dotarła. Do domu w Hemsedal. Gdy podniosła wzrok, spostrzegła,
że Kari patrzy na nią z uśmiechem.
- Zmęczona po podróży?
- O, tak. Ale cieszę się, że zdążyłam do kościoła.
- Pobędziesz tu chyba dłużej?
Kari skończyła już jedzenie i teraz przyglądała się uważnie Hannah. Powrócił lęk, że Ole
i Åshild siÄ™ stÄ…d wyprowadzÄ….
- Myślę, że zostanę do końca zimy. Chciałabym spędzić trochę czasu z Hannah-Kari i z
Knutem. Mam tylko nadziejÄ™, że Ole i Åshild jakoÅ› zniosÄ… mojÄ… obecność - rzekÅ‚a z uÅ›miechem.
- Nie obawiasz się zimowych mrozów? - zdziwiła się Kari. - Zimy w Danii są chyba
znacznie Å‚agodniejsze.
Hannah skinęła głową. Myślała o tym, lecz też i cieszyła się, że znów będzie brnąć w
Å›niegu i palić w piecu. W Sørholm nie do pomyÅ›lenia byÅ‚o, żeby pani sama dorzucaÅ‚a do ognia, a
śnieg nigdy nie padał. Tylko mróz i nagie drzewa.
- W Danii bywa czasami bardzo zimno i wietrznie. A ja zatęskniłam za białym śniegiem,
choć to może dziwnie brzmi.
Kari prychnęła. Hannah musiała mieć życie usłane różami, skoro tęskniła ze śniegiem i
zimowymi kłopotami.
- A co z Birgit? Pojedzie z tobÄ…?
Hannah usadowiła się wygodniej. Ledwo przyjechałam, a już mnie pytają o powrót,
pomyślała z urazą. Czyżbym pokrzyżowała Kari jakieś plany? Wolała jednak nie drążyć tego
tematu, bo dokoła siedziało mnóstwo ludzi.
- Zobaczymy - uśmiechnęła się. - Dopiero przyjechałam. W zimie będzie mnóstwo
okazji, by porozmawiać o planach na przyszłość.
Kari zacisnęła usta. Poczuła się skarcona jak uczniak, ale sama była sobie winna.
Niepotrzebnie zaczęła zadawać takie pytania, jednak myÅ›l, że Ole i Åshild mogliby wyjechać z
Hannah, nie dawała jej spokoju. Obecność Hannah na pewno sprawi, że zatęsknią za wygodnym
życiem w majÄ…tku. Kari pamiÄ™taÅ‚a doskonale, jaka rozpromieniona byÅ‚a Åshild, gdy wróciÅ‚a z
Danii. Pamiętała jej opowieści o wielkich przyjęciach, o bezkresnych łąkach i rzęsiście
oświetlonych salach. Kari zdążyła już zapomnieć, że córka wspomniała także i o tym, że trudno
jej było przywyknąć do życia bez gospodarskich obowiązków. Tymczasem podszedł do nich
Ole.
- I jak się czujesz na starych śmieciach? - zapytał, poklepując matkę po plecach.
- Zwietnie. Po prostu świetnie. Jak miło, że daliście dzieciom takie imiona. Hannah-
Kari... i Knut. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.pev.pl