[ Pobierz całość w formacie PDF ]

W autobusie jadącym na lotnisko jakaś opalona, krzepka staruszka zmusiła ją do
jedzenia ciastek, przygotowanej na drogę kanapki z serem, orzeszków
zawierających tyle a tyle witamin oraz cukierków truskawkowych. Na koniec wlała
w niÄ… butelkÄ™ soku owocowego.
W terminalu numer 1 mężczyzna w mundurze pilota zganił za to, że podróżuje
sama, po czym zafundował jej pokaz zdjęć z wakacji, które spędził z dziećmi na
Karaibach.
Anaíd dotarÅ‚a do biura Air Italia mieszczÄ…cego siÄ™ na madryckim lotnisku
Barajas, otumaniona hałasem i okazywanym jej zainteresowaniem, marząc, by teraz
na jej drodze stanął jakiś antypatyczny dorosły, traktujący dzieci z całkowitą
obojętnością. Dorosły, który wykonując swoją pracę, ograniczyłby się do
sprawdzenie biletu i nie wypytywał czternastoletniej dziewczynki, czy jest głodna,
co robiÄ… jej rodzice ani jakie ma oceny w szkole.
Skąd wywodził się gatunek dorosłych w typie aniołów stróżów? Dlaczego ci
dorośli uważali się za zabawnych i najsympatyczniejszych na świecie i byli
przekonani co do tego, że wszystkie dzieci na świecie lubią to samo, mają takie
same zainteresowania i chcą rozmawiać o tych samych głupotach? Dlaczego dorośli
aniołowie stróże nie kupią sobie pieska i nie zostawią młodych w świętym spokoju?
- Halo tam! O co chodzi? - zwrócił się do niej pracownik włoskich linii lotniczych,
nawet nie zaszczyciwszy spojrzeniem młodej podróżniczki.
Wreszcie! W końcu znalazł się pracownik, który potraktował ją z taką samą
obojętnością jak wszystkich innych.
Szybko jednak miała się przekonać, że dorosły antypatyczny jest znacznie
gorszy niż dorosły opiekuńczy. Antypatyczny przypadek dorosłego nie bierze
bowiem pod uwagę niczego, co nie jest stanowione przez prawo, a prawo mówi, że
niepełnoletni nie istnieją, jeśli ich istnienia nie potwierdzą dorośli.
- Nie masz co się tu pokazywać bez opieki dorosłego, który wezmie za ciebie
odpowiedzialność  powiedział, zwracając jej bilet.
Na nic zdaÅ‚a siÄ™ wymyÅ›lona przez Anaíd, wyciskajÄ…ca Å‚zy z oczu historia 
niewiele zresztą różniąca się od prawdziwej  która miała przekonać pracownika
linii lotniczych, że jest biedną, najbardziej samotną na świecie dziewczynką i musi
koniecznie zmienić datę wylotu widniejącą na bilecie, ażeby wcześniej, niż zakładał
pierwotny plan, udać się do Katanii, gdzie czekają na nią wierne przyjaciółki.
- Następny! - brzmiała lakoniczna odpowiedz pracownika.
Fatalny przypadek. Anaíd odwróciÅ‚a siÄ™ i wyszÅ‚a z biura z nadziejÄ… spotkania
jakiegoś dorosłego z instynktem opiekuńczym, który wzruszyłby się, słuchając jej
historii, i wyciągnął do niej pomocną dłoń.
Bez skutku. Oto znalazła się w kosmopolitycznym świecie nieufnych, pełnych
obaw i zestresowanych dorosłych, którzy na widok zbliżającej się do nich
dziewczynki, odwracali wzrok i zmieniali kierunek marszu.
Co robić?
Anaíd zgÅ‚odniaÅ‚a, zaczynaÅ‚a odczuwać zmÄ™czenie i martwić siÄ™, gdzie mogÅ‚aby
spędzić najbliższą noc, gdyby nie udało jej się wsiąść do samolotu.
Ale czekało ją spotkanie z innym typem dorosłego: dorosłym ciemiężycielem.
Ponieważ coraz bardziej sprawiała wrażenie opuszczonej, od razu zwróciła na
siebie uwagÄ™ agenta ochrony.
- Dokumenty.
Anaíd nie potrafiÅ‚a opanować drżenia. Policjant, jak rasowy pies goÅ„czy, wyczuÅ‚
ofiarę i błysnął złowieszczym kłem.
- Za mnÄ…, proszÄ™.
Anaíd poczuÅ‚a siÄ™, jakby wpadÅ‚a we wÅ‚asne sidÅ‚a. Lecz dokÅ‚adnie w tej chwili,
gdy policjant ścisnął ją za ramię, usłyszała głos, który jeszcze kilka godzin wcześniej
absolutnie by jej nie uszczęśliwił, a który teraz rozbrzmiał jak niebiańska muzyka.
- Anaíd!
Ciotka Criselda, przebrana w kostium prezenterki telewizyjnej, przecięła jej
drogę, chwytając łapczywie powietrze, i osaczyła policjanta z przyklejonym do ust
uśmiechem Supermena.
- Anaíd, dziecko, w koÅ„cu! DziÄ™kujÄ™ panu za odnalezienie mojej maÅ‚ej!
Anaíd po tysiÄ…ckroć wolaÅ‚a opiekuÅ„cze ramiona Criseldy aniżeli zÅ‚owieszcze
szpony policjanta, schowała więc głowę pod cynobrowy żakiet ciotki, przesiąknięty
odurzającym zapachem perfum, najpewniej równie eleganckich, jak kostium, który
miała na sobie.
- Zna jÄ… pani?
- No oczywiście, jestem jej ciotką. Podróżowałyśmy razem, ale przez to tragiczne
oznakowanie lotniska dziewczynka mi się zgubiła i szukam jej już od kilku godzin.
Anaíd nie sprostowaÅ‚a wersji ciotki Criseldy, a policjant, czy to w zwiÄ…zku z jej
ubraniem, zapachem, czy też wylewnym powitaniem, nawet nie zażądał
dokumentów. Odwrócił się tylko na pięcie i rzucił:
- Na przyszłość proszę bardziej uważać.
Anaíd staÅ‚a jak wryta poÅ›rodku lotniskowego holu. WidziaÅ‚a, że policjant zdążyÅ‚
się już oddalić i domyślała się, że ciotka ma w zanadrzu wyrzuty i pretensje, które
zaraz posypią się na jej głowę.
Tymczasem ciotka Criselda, cała roztrzęsiona, skierowała w jej stronę
następujące słowa:
- Nie zadawaj żadnych pytań, a przede wszystkim nie pytaj o to, o czym myślisz.
I co byÅ‚o najgorsze. Anaíd natychmiast zaczęła siÄ™ zastanawiać, o co takiego [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.pev.pl