[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dowodów na określenie stanu psychicznego
denatki. Być może powodowała się nienawiścią
do Anglii. Część paczek z odzieżą i żywnością,
rozdawanych uciekinierom, nosiła nazwiska
ofiarodawców, toteż Polońska mogła z łatwością
zdobyć nazwisko i adres pani Sprot. Trudniej
jednak było ustalić, czym się kierowała,
porywając dziecko - przypuszczalnie był to jakiś
motyw powstały w jej obłąkanym umyśle, a
najzupełniej niezrozumiały dla człowieka
normalnego. Według jej własnych słów,
Polońska poniosła w kraju ciężkie straty i może
właśnie to zachwiało równowagę jej umysłu. Z
drugiej jednak strony mogła być agentką obcego
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
wywiadu.
Sąd przysięgłych wydał orzeczenie zgodne ze
stanowiskiem sędziego śledczego.
Nazajutrz po rozprawie pani Blenkensop i pan
Meadowes spotkali się, aby omówić sytuację.
- Wanda Polońska zeszła ze sceny i, jak zwykle,
zapuszczono za nią czarną kurtynę - powiedział
ponuro Tomasz.
Tuppence kiwnęła głową.
- Tak, trzeba przyznać, że oni po mistrzowsku
zacierają ślady. %7ładnych papierów, żadnych
absolutnie wskazówek co do pochodzenia
pieniędzy znajdujących się w posiadaniu
Polońskiej i jej krewnych, żadnego wykazu
osób, z którymi mieli kontakty.
- Piekielnie sprytna robota - przyznał Tomasz.
Po chwili dodał:
- Wiesz, Tuppence, coraz mniej mi siÄ™ podoba
ogólna sytuacja. Tuppence przyznała mu
słuszność. Wiadomości z frontów były istotnie
niepokojÄ…ce.
Armia francuska cofała się na całej linii i
wydawało się rzeczą mało prawdopodobną, aby
cokolwiek zdołało zahamować falę odwrotu.
Ewakuacja z Dunkierki była w toku. Upadek
Paryża zdawał się kwestią kilku dni. Gdy wyszło
na jaw, jak niedostateczne jest uzbrojenie i
zaopatrzenie armii mających stawić czoło
wielkim, zmotoryzowanym jednostkom
niemieckiego Wehrmachtu, w Anglii
zapanowała ogólna konsternacja.
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
- Czy należy to przypisać naszej przysłowiowej
powolności i partactwu? - spytał Tomasz. - Czy
też kryje się za tym czyjaś robota?
- Myślę, że to drugie, ale co z tego, kiedy i tak
nic nikomu nie zostanie udowodnione.
- SÅ‚usznie. Nasi przeciwnicy sÄ… na to za sprytni.
- Ostatnio wymiatamy jednak sporo tego
śmiecia.
- Owszem - przyznał Tomasz. Wzięliśmy się
wreszcie do ludzi, których wina jest oczywista,
ale nie sądzę, abyśmy zdołali dotąd
unieszkodliwić mózg, który się za tym wszystkim
kryje. Mózg, organizacja, cały starannie
obmyślony plan - plan, który wykorzystuje
nasze nawyki, naszą przyrodzoną ślamazarność,
nasze drobne wewnętrzne spory, naszą
ociężałość w działaniu.
- Po to tu jesteśmy - odparta Tuppence - i jak
dotąd, bez żadnych osiągnięć.
- Zrobiliśmy jednak coś niecoś - przypomniał jej
Tomasz.
- Karol von Deinim? Wanda Polońska? No tak,
ale to przecież najdrobniejsze płotki.
- Myślisz, że oni pracowali razem?
- Wydaje mi się, że tak - odparta Tuppence z
namysłem. - Pamiętaj, że widziałam ich, jak ze
sobÄ… rozmawiali.
- Z tego by wynikało, że von Deinim pomagał w
porwaniu Betty?
- Tak przypuszczam.
- Ale dlaczego?
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
- Nie wiem - odparła Tuppence. - Myślę o tym i
myślę bez ustanku. Przecież to nie ma
najmniejszego sensu.
- Dlaczego porywać akurat to dziecko? Kim są
Sprotowie? Nie mają pieniędzy, więc nie szło o
okup. Ani on, ani ona nie sÄ… zatrudnieni na
posadach rzÄ…dowych.
- Wiem, Tomaszu. To wszystko nie ma sensu.
- Czy pani Sprot nic nie przychodzi do głowy?
- Ta kobieta - powiedziała Tuppence
pogardliwie - ma móżdżek kury. W ogóle nie
myśli. Powtarza w kółko, że ci podli Niemcy są
zdolni do takich właśnie rzeczy.
- GÅ‚upia - mruknÄ…Å‚ Tomasz. - Niemcy wiedzÄ…, co
robią. Jeżeli każą jednemu ze swoich agentów
porwać dziecko, mają po temu jakieś powody.
- Chwilami mi się zdaje - rzekła Tuppence - że
pani Sprot mogłaby odgadnąć, jakie to są
powody, gdyby tylko zechciała pomyśleć. Musi
być coś... powiedzmy, jakaś informacja, którą
przypadkiem zdobyła, może nawet nie orientuje
siÄ™, jakie ma ona znaczenie.
- "Nic nikomu nie mówić. Czekać na dalsze
instrukcje" - zacytował Tomasz z pamięci treść
kartki znalezionej na podłodze w pokoju pani
Sprot. - Niech to diabli, przecież te słowa coś
znaczÄ….
- Naturalnie. Muszą coś znaczyć. Jedyne, co mi
przychodzi do głowy, to że pani Sprot albo jej
mąż otrzymali od kogoś jakąś rzecz na
przechowanie, a powierzono im tę rzecz może
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
właśnie dlatego, że są takimi zwykłymi,
pospolitymi ludzmi i nikt by ich nawet nie
podejrzewał, że mają to "coś"... cokolwiek to
jest.
- To całkiem możliwe - przyznał Tomasz.
- Owszem, możliwe, ale trochę za bardzo
przypomina powieść szpiegowską. Jakoś trudno
uwierzyć w istnienie podobnych sytuacji w
życiu.
- Czy namawiałaś panią Sprot, żeby poszperała
trochę w pamięci?
- Naturalnie, ale co z tego, kiedy niewiele jÄ… to
[ Pobierz całość w formacie PDF ]