[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nastrojowej muzyki. Steven poprosił ją do tańca. -Nie mam nic przeciwko tym
chłopakom, ale muszę przyznać, że z tobą najchętniej tańczę bluesa.
- Muzyka powinna łagodzić obyczaje - zgodziła się Sue i zamknęła na
chwilę oczy.
- A ja lubię nastrój podniecenia. W mojej sypialni...
- Wolę spać sama - przerwała mu Sue szybko i ziewnęła zasłaniając usta
ręką. Ten wieczór trwał już stanowczo zbyt długo. - Chciałabym już wrócić do
domu.
- Myślę, że oboje zasłużyliśmy na odpoczynek. Byłaś doskonałą
przewodniczką, Susie.
Boy przyprowadził samochód Stevena pod drzwi i Sue wsiadła do niego z
ulgą. Steven usiadł za kierownicą, włączył cichą muzykę i pojechali. Sue była
wdzięczna Stevenowi, że nie zmuszał jej już do żadnej rozmowy. Mogła sobie
spokojnie przebiec w myślach cały wieczór.
Zdaje się, że przegrała pierwszą rundę. - Mój Boże, zdaje się, że ta gra
przerastała jej możliwości. Steven objął prowadzenie i zaczynało się robić
niebezpiecznie.
Z drugiej strony, jeśli miała być szczera wobec siebie, to musiała przyznać,
że bawiła się świetnie i że był to jeden z bardziej udanych wieczorów w jej
życiu. I w ogóle co to za skrupuły?- Dlaczego nie miałaby się świetnie bawić w
28
towarzystwie takiego przystojnego, sympatycznego mężczyzny? Steven
dotrzymał swego przyrzeczenia, zachowywał się jak dżentelmen, wszystko
więc było w porządku, czyż nie?
Następnym razem będę ostrożniejsza, postanowiła Sue. Trzeba będzie też
uważać na alkohol, bo on za bardzo odpręża.
Samochód stanął nagle. Steven wyłączył silnik.
Sue rozejrzała się ze zdziwieniem dookoła. - Tak szybko? Myślałam... -
urwała. Samochód stał przed Imperial Towers.
- Myślałem, że może wstąpimy tu na kawę. Przydałaby się nam obojgu.
- Nie chcę żadnej kawy - powiedziała Sue stanowczo. - Chcę natychmiast
wracać do domu.
- Po kawie natychmiast - zgodził się Steven biorąc ją za rękę. Wyrwała mu
ją czym prędzej. - Albo odwieziesz mnie do domu, albo zacznę krzyczeć na
cały głos. - Sue sięgała już za klamkę w drzwiach.
- A może chociaż dasz mi buzi na dobranoc? - w głosie Stevena brzmiało
rozbawienie. - W moim mieszkaniu mogłoby to całkiem nieźle wypaść.
- Wieczór już się skończył, Steven - powiedziała Sue zimno. - Chcę wrócić
do domu i żadnego buziaka nie dostaniesz. O następnej wycieczce do miasta
nie ma mowy - dodała drżącym głosem.
- Zrozumiałem - mruknął Steven, uruchomił silnik i skierował swój ciężki
samochód z powrotem na ulicę.
Podczas jazdy nie zamienili już ze sobą ani słowa. Gdy zajechali przed dom
Sue, Steven chciał wysiąść, ale Sue powstrzymała go kładąc mu rękę na
ramieniu.
- Nie musisz mnie odprowadzać do drzwi. - Zanim Steven zdążył się
zorientować, otworzyła drzwi i wysiadła. Pobiegła do domu nie odwracając się
ani razu.
Zamknęła za sobą drzwi frontowe i oparła się o nie. Usłyszała, że cadillac
odjeżdża, a potem zapadła cisza.
Usiadła na kanapie w swoim małym saloniku. Szkoda, że ten miły wieczór
musiał zakończyć się takim nieprzyjemnym akcentem. Co gorsza, straciła
pewnie pracę u Stevena.
Ukryła twarz w dłoniach wzdychając z rozpaczą. Geoff nie będzie już jej
podsyłał klientów. Sytuacja była bez wyjścia.
Powie Joannie, żeby wystawiła Stevenowi rachunek za to, co już dla niego
zrobiła i odeśle mu klucz otwierający wszystkie drzwi w Imperial Towers.
Wreszcie wstała i poszła do sypialni. Może się wyspać do woli. Żadna praca
jej chwilowo nie grozi.
29
Rozdział 4
Natrętny dzwonek wyrwał Sue następnego ranka z głębokiego snu. Z trudem
otworzyła oczy i spojrzała na budzik. Była już prawie jedenasta.
W koszuli nocnej, boso, podeszła do drzwi i zerknęła przez wizjer. Pod
drzwiami stał młody chłopak, a na ulicy dostrzegła samochód dostawczy z
kwiaciarni Halvorsena.
Otworzyła, przyjęła bukiet kwiatów i odłożyła go na mały stolik w
korytarzu. - Poczekaj chwilę - poprosiła posłańca. Wróciła do saloniku po
portmonetkę, żeby dać mu napiwek. Plik banknotów przypomniał jej, że nie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.pev.pl