[ Pobierz całość w formacie PDF ]

– Jefferson musi się nauczyć, że w tej lidze nie ma
miejsca dla wolnych strzelców. Zbyt wielu cwaniaków
tylko czeka, by walnąć nim o glebę. – Albo jednym faulem
zniszczyć jego karierę, świetnie się przy tym bawiąc.
LaMar obserwował go z ponurą miną. Jego wielkie,
brązowe oczy były jeszcze smutniejsze niż zwykle.
– Jak na faceta, który zaraz poślubi drugą naj-
wspanialszą kobietę na świecie, wydajesz się niezbyt
szczęśliwy – stwierdził Bryce, otwierając puszkę.
– Chcesz o tym pogadać?
LaMar nawet nie próbował ukrywać, jak bardzo jest
spanikowany.
– Wczoraj wieczorem Dee zaczęła wybierać imiona
dla naszego pierwszego dziecka. Wyobrażasz sobie?
Nawet nie jest w ciąży, a już roztkliwia się nad
niemowlętami.
Bryce starał się nie myśleć o wczorajszej rozmowie
z Tią. Za każdym razem, gdy przypominał sobie,
o czym wtedy mówili, wpadał w szał.
– O ile pamiętam, nieraz wspominałeś, że chciałbyś
mieć w rodzinie męską drużynę koszykarską Lesterów
i zespół cheerleaderek Lesterówien.
– Tak, ale kiedy do tego dorosnę, czyli za jakieś pięć,
sześć lat.
92
Paula Detmer Riggs
– Kiedy Dee będzie dobijać do czterdziestki? To
niebezpieczne pod względem zdrowotnym, a poza
tym nie zdążycie wystarczająco obficie zaludnić tego
waszego pałacu w River Forest.
– Oczywiście chcę mieć dzieci, ale...
Barman wrócił z tacą pełną szklanek i kieliszków.
Kiedy zerknął na Bryce’a i LaMara, ten ostatni posłał
tak groźne spojrzenie, że nieszczęsny młodzieniec cały
się zatrząsł.
– To prywatna rozmowa, rozumiesz?
– Oczywiście, psze pana. – Barman migiem od-
stawił tacę i uciekł.
– Cholera, Hunt, a jeśli wszystko schrzanię? – wy-
szeptał chrypliwie LaMar, gdy ponownie zostali sami.
– Jeżeli spartolę sprawę tak jak ty? – Upił potężny łyk
piwa i utrwalił szklaneczką whisky. – Jestem silnym
facetem, ale przysięgam, nie przeżyję, jeśli Dee wyko-
pie mnie na zbity tyłek tak jak...Zresztą, co ci będę
mówił.
– Jak Tia mnie.
– Można się tylko cieszyć, że nie macie dzieci.
A jeśli Dee od razu zostanie matką? Jak coś nam nie
wyjdzie, to ten nieszczęsny maluch znajdzie się w sa-
mym środku burzy. – Drgnął niespokojnie i spojrzał na
obrączki, ułożone na papierowej podkładce pod szklan-
kę z piwem. – Mama i tata rozwiedli się, gdy miałem
trzy lata. Kiedy skończyłem pięć, ojciec wyjechał
z Nowego Orleanu i zamieszkał w Cleveland. Ja i moje
trzy siostry widywaliśmy tatę tylko wtedy, gdy mamie
udawało się zmusić go i jego nową żonę, by zabrali nas
na wakacje. W końcu zafundował sobie nowe dzieci,
Zdradź swoje imię
93
więc nas kompletnie olał. Rozumiesz, co to dla nas
znaczyło? Czułem się jak najgorszy dzieciak na świe-
cie, rozumiesz?
Bryce pomyślał, że znacznie gorsze było dorastanie
z człowiekiem, który rozpoczynał każdy dzień od
wspominania zmarłej żony.
– Takie czasy. Zresztą nie przejmuj się, dzieciaki
z wiekiem się uodparniają. Poza tym ty i Dee świetnie
do siebie pasujecie. Dopóki nie przestaniesz jej kochać,
wytrzyma z tobą.
– Wszystko dobrze, tylko skąd będę wiedział, czy
kocham ją tak, jak ona tego oczekuje?
Bryce pociągnął łyk napoju imbirowego, lecz cały
czas czuł ucisk w gardle.
– To proste. Wystarczy, że będziesz robił wszystko
odwrotnie niż ja.
LaMar głęboko odetchnął.
– Nigdy tak o tym nie myślałem, ale chyba trafiłeś
wsamosedno. – Uśmiechnął się, wyprostował i wyraź-
nie odprężył. – Tak jest, w samo sedno. Dzięki.
– Cieszę się, że mogłem ci służyć pomocą. Zawsze
chciałem być dla kogoś przykładem.
– Stary, wiem, że ci ciężko. Nie chciałem tego
zwalać na ciebie, ale zdaje się, że na tym polega zadanie
drużby. Dobrze mówię? To ty musisz uspokoić pana
młodego.
– A jakże. Nic innego nie robię od półtora miesiąca.
– Bryce odchylił się na krześle i powoli wyprostował
kolano. Pomimo długiej terapii, po dniu wytężonej
pracy fizycznej wciąż bolało jak diabli.
– Dobrze wiesz, jak te dziennikarskie hieny węszą
94
Paula Detmer Riggs
wokół zawodników. Szczególnie zajadli są na pikantne
szczegóły z życia prywatnego – powiedział LaMar,
z ciekawością wpatrując się w przyjaciela. – Kiedy kilka
razy dostałeś furii po jakichś niewinnych wzmiankach
o Tii, ludzie zamknęli dzioby na kłódki. Ale tylko przy
tobie, bo za twoimi plecami plotkują jak najęci.
– Szczerze mówiąc, sam sprowokowałem zamie-
szanie, gdy zrozumiałem, że i tak nie zdołam go
uniknąć. – Bryce nie dodał, że liczył na jak największy
rozgłos, doszedł bowiem do wniosku, że kobiety
uwielbiają, kiedy mężczyźni publicznie wyznają mi-
łość. Co i rusz jakiś widz płacił za wyświetlenie swoich
oświadczyn na tablicy wyników. Bryce rozważał taką
możliwość, lecz nie wiedział, jakiego użyć podstępu,
by zaciągnąć Tię na mecz bez zdradzania swoich
zamiarów.
– Uwierzysz, że jej dżip trafił do warsztatu, a ja
wczoraj zawiozłem ją do miasta?
– Ale numer! Czyżbyś z nią był, gdy ujrzała swoje
uśmiechnięte oblicze na jednym z miejskich auto-
busów?
– A jakże. Wyobrażasz sobie, że przez całych pięć
sekund nie mogła wykrztusić słowa? W jej przypadku
to oznaka naprawdę ciężkiego szoku.
LaMar się roześmiał.
– Nie wierzę! Tia zaniemówiła na tak długo? Zaraz,
ale czy zamilkła z zachwytu, czy z wściekłości? [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.pev.pl