[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Naprawdę mi przykro, Sandro May. Nie dość że tak niedawno owdowiałaś, to jeszcze musiałaś
przechodzić przez tę głupią historię.
- Nic się nie stało, Beau - odrzekła Sandra May, spokojnie ocierając oczy chusteczką.
- Będziemy chcieli cię przesłuchać, ale nie ma z tym pośpiechu.
- W każdej chwili, szeryfie - oświadczyła zdecydowanym tonem. -Chcę, żeby ci ludzie trafili za kratki
na bardzo, bardzo długo.
- Dopilnujemy, żeby tak się stało. Do widzenia.
Po wyjściu szeryfa Sandra May długą chwilę stała przed fotografią męża, zrobioną przed kilku laty.
Trzymał dorodnego bassa - prawdopodobnie złowionego w Billings Lakę. Potem poszła do
sekretariatu, otworzyła lodówkę i nalała sobie szklankę mrożonej herbaty.
Wróciwszy do gabinetu Jima - nie, jej gabinetu - usiadła na skórzanym krześle i obróciła się powoli,
słuchając znanego już skrzypienia.
Pomyślała: Szeryfie, prawie miałeś rację.
W przedstawionej przez niego wersji wydarzeń nie zgadzał się jeden szczegół.
Otóż Sandra May od początku wiedziała o romansie Jima z Lorettą. Przyzwyczaiła się do zapachu
terpentyny na skórze męża, ale nigdy nie przyzwyczaiła się do cuchnących jak środek owadobójczy
tandetnych perfum, których wonią był przesiąknięty, gdy kładł się do łóżka, zbyt
293
zmęczony, żeby ją choćby pocałować. ("Jeżeli mężczyzna nie potrzebuje cię trzy razy w tygodniu,
Sandro, to powinnaś się zacząć zastanawiać dlaczego". Dzięki, mamo).
Tak więc gdy w pazdzierniku zeszłego roku Jim pojechał nad Billings Lakę, Sandra May ruszyła za nim i
nad jeziorem powiedziała mu wprost, że wie o Loretcie. Kiedy się przyznał, powiedziała: "Dziękuję, że
nie kłamiesz", po czym wzięła drewnianą pałkę, jednym ciosem roztrzaskała mu czaszkę i zepchnęła
go do lodowatej wody.
Sądziła, że na tym się skończy. Uznano, że to był wypadek, i wszyscy zapomnieli o sprawie - dopóki
nie zgłosił się tamten człowiek znad jeziora, który zawiadomił szeryfa, że tuż przed śmiercią Jima
widział z nim jakąś kobietę. Sandra May wiedziała, że prędzej czy pózniej trafią na jej ślad i odkryją
prawdÄ™ o morderstwie.
Modląc się o "pomoc z nieba", nie pragnęła wybawienia firmy z kłopotów finansowych, ale sposobu
uniknięcia grożącej jej kary dożywocia. (A firma? Kogo mogła obchodzić? "Trochę pieniędzy z
ubezpieczenia" to był prawie milion dolarów. Mogąc zgarnąć taką forsę, bez żalu pozwoliłaby
zbankrutować DuMont Products, rezygnując z pieniędzy, które Jim odłożył dla tej chudej zdziry). Jak
jednak mogła się uratować przed więzieniem? Odpowiedz dał jej Ralston, podrywając ją w klubie. Był
podejrzanie wygadany. Sandra May wyczuła jakiś podstęp i nie musiała szukać zbyt głęboko, by
odkryć, co go łączy z Lorettą. Domyśliła się, że zamierzają odebrać jej firmę.
Tak więc ułożyła własny plan.
Sandra May otworzyła dolną szufladę biurka, wyciągnęła butelkę luksusowego bourbona z Kentucky i
dolała trunku do herbaty na dobre trzy palce. Rozsiadła się w dawnym fotelu męża, dziś należącym
wyłącznie do niej, i spojrzała przez okno na kępę ciemnych sosen, kołyszących się na wietrze, który
zwiastował nadciągającą wiosenną burzę.
Nie mówiłam wam, jak brzmi dalszy ciąg powiedzenia mamy, prawda? - spytała w myślach Ralstona i
Loretty.
"Kochanie" - mówiła do córki staruszka - "kobieta z Południa musi być odrobinę silniejsza od swojego
mężczyzny. Musi też być odrobinę bardziej zaradna. A tak między nami, musi być odrobinę bardziej
przebiegła. Nigdy o tym nie zapominaj, cokolwiek będziesz robiła".
Sandra May pociągnęła łyk mrożonej herbaty i podniosła słuchawkę, aby zadzwonić do biura podróży.
Klęczący żołnierz
J
est? Znowu? Na kuchenną podłogę spadł talerz, roztrzaskując się na kawałki.
- Gwen, zejdz na dół. Natychmiast.
- Ależ, tato - szepnęła. - Jak to możliwe? Powiedzieli, że na pół roku. Obiecali. Co najmniej pół roku!
Wyjrzał zza firanek, zmrużył oczy i serce w nim zamarło. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.pev.pl