[ Pobierz całość w formacie PDF ]
powiódł się, jazda Dołgorukiego na skrzydłach zostałaby doszczętnie zniesiona, a
skrzydła polsko-litewskie uniemożliwiłyby wycofanie się piechoty rosyjskiej, odcinając
jej drogÄ™ do obozu.
W miarę, jak siły rosyjskie wysuwały się spoza osłony hulajgrodów, zbliżyły się na
tyle, że umożliwiało to niektórym jednostkom obstrzał pozycji polskich. Na Polakach
niesamowite wrażenie wywarł obstrzał z łuków prowadzony przez Tatarów
astrachańskich, których chanat został podbity przez Rosję.
Jednakże Rosjanie zaatakowali ponownie prawe skrzydło polskie. Zapewne
spowodowane było to powolnością działań Sapiehy, przez co Czarniecki został jeszcze
raz zmuszony do ścierania się z przeważającymi siłami wroga. Przeciw nacierającym
siłom rosyjskim wojewoda rzucił tym razem dwie chorągwie pancerne: Margrabiego
Franciszka Myszkowskiego i kasztelana bełskiego. Rosjanie, widząc niewielkie siły
polskie, chcieli je ogarnąć sposobem tatarskim ustawiając swoją jazdę w półksiężyc.
Doświadczeni dowódcy polscy nie dali się okrążyć. Chorągiew kasztelana bełskiego
uderzyła na prawe skrzydło, złożone z pułków bojarskich, przebijając się przez nie aż na
tyły. Natomiast chorągiew margrabiego zrobiła zwrot na prawe skrzydło atakujących,
trafiając na rajtarię. Nie mogąc przebić się przez jazdę rosyjską ponawiała atak aż siedem
razy.
W tym samym czasie lewe skrzydło pod Pacem oraz grupa Muraszki zmagali się z
prawym skrzydłem armii Dołgorukiego. Natomiast jazda Sapiehy wiązała środek armii
rosyjskiej.
Czarniecki wydał rozkaz, aby na pomoc walczącym poszła husaria. Wysłał do boju
swoją własną chorągiew husarską, żeby wsparła działania chorągwi pancernej
Myszkowskiego. Pomoc była na tyle skuteczna, iż rozbito rajtarię, która rzuciła się do
ucieczki, szukajÄ…c schronienia za piechotÄ…. WidzÄ…c powodzenie ataku szwadronu
husarskiego wspieranego przez trzy chorągwie pancerne, który przebił się przez piechotę i
zagrodził jedno z przejść pomiędzy umocnieniami rosyjskimi, wojewoda wydał rozkaz do
natarcia dla całej jazdy. Atakiem owych czterech chorągwi dowodził Wojniłłowicz, mając
jedynie około 400 ludzi pod swoją komendą [patrz mapka nr 5].
Podczas, gdy prawe skrzydło radziło sobie całkiem niezle w walce, środek mało co
nie uległby rozbiciu. Otóż jazda Dołgorukiego zepchnęła chorągwie litewskie na ich
własną piechotę, która nie mogąc ani dać ognia ani uciec na tym odcinku wyginęła. Na
szczęście Połubińskiemu i Spieże udało się opanować sytuację i wraz z częścią chorągwi
lewego skrzydła, które w tym czasie rozbiło prawe skrzydło Rosjan, odcięli niektóre
jednostki moskiewskie. Przyparli je do rzeczki, a resztę odrzucili w tył. Chwilowe
niepowodzenie w centrum zostało okupione stratą działa i szańczyka. Litwini przypierali
okrążonych do bagnistych brzegów Basi, gdzie ci ginęli albo od szabli albo w nurcie
rzeczki.
Czarniecki zaś na prawym skrzydle poprowadził do ataku osobiście całą jazdę, w
ten sposób zachęcając zmęczonych trwającą już kilka godzin bitwą żołnierzy do jeszcze
jednego wysiłku. Po krótkiej walce wręcz czarniecczycy zmusili kawalerię rosyjską do
wycofania się. Nie mogąc wytrzymać impetu uderzenia około 2000 jazdy polskiej,
kawaleria rosyjska rzuciła się do ucieczki. Zcigając uchodzących nieprzyjaciół, jazda
koronna rozbiła pułki piechoty i zdobyła kilka mniejszych dział, które zostały
wyprowadzone wraz z piechotą z umocnień w celu wsparcia własnej kawalerii. Stojący
na tyłach Rosjan szwadron kawalerii, wraz z wspomagającą ją jedną chorągwią pancerną,
blokował uciekającym w nieładzie wejście odrzucając ich na boki.
Dołgoruki widząc, jak skrzydła jego wojsk umykają w stronę obozu oraz to, że
chwilowy sukces w centrum może przerodzić się w każdej chwili w paniczną ucieczkę
zakończoną zupełnym unicestwieniem jego armii, postanowił osłonić uciekających
pułkami piechoty z centrum i odwodów, które nie były jeszcze rozbite. Sytuacja na polu
walki nie pozwalała Rosjanom na skorzystanie z artylerii, w której mieli przewagę nad
siłami koronnymi i litewskimi. Oba wojska były ze sobą zmieszane do tego stopnia, iż
raziłby także i swoich.
Jazda Dołgorukiego nieomal w całości opuściła plac boju, uciekając w nieładzie
poza wzgórze. Tam szukała schronienia przed ścigającymi ją zaciekle niektórymi
chorągwiami polskimi. Natomiast pozostała piechota rosyjska znakomicie dawała sobie
radÄ™ z ponawianymi bezustannie atakami jazdy koronnej i litewskiej. Ustawiona w szyku
przez Dołgorukiego, który bezpośrednio nią dowodził, zasłaniała się lasem pik i
specjalnie przygotowanymi drągami i spisami odpierając kolejne szarże. Dwie godziny
Rosjanie bronili się przed atakami Polaków i tylko zachód słońca uratował ich przed
klęską. Za kawalerią koronną i litewską postępowała piechota, wspierająca ją ogniem z
muszkietów. Zapadający zmrok i zmęczenie, zarówno chorągwi koronnych, jak i
litewskich, zostało wykorzystane przez wodza rosyjskiego do powolnego, ale
konsekwentnego, cofania siÄ™ w stronÄ™ obozu.
Pasek wspomina, że wielu Rosjan poległo, gdyż nie mogli się przedostać przez
[ Pobierz całość w formacie PDF ]